Dawno mnie tu nie było. No cóż nowa praca, wiele obowiązków, nadchodzący egzamin... To wszystko stanowi dla mnie pierwszorzędną wymówkę do objadania. Juz waga skoczyła do 62 kg. W dzień jest spoko, zjem coś w pracy małego. Ale wieczorem jak przyjdę do domu to konia z kopytami bym zjadła. Wczoraj położyłam się do łóżka i prawie zaczęłam płakać. Najedzona, że nie mogłam leżeć na brzuchu, czułam się taka nie atrakcyjną. Powiedziałam sobie nigdy więcej. Muszę coś zrobić, żeby znowu wziąść się w garść. Jak się zmotywować??????????????????????????????????????? ????