Jumbo, cieszę się, że jajecznica smakowała. Jak się zrobi taką naprawdę ostrą i doda zimnego łagodnego jogurtu ... mmm.
A apropos Singapuru, to moja przyjaciółka od roku już prawie mieszka w Tokio. Pojechała tam w średnio zaawansowanej ciąży, urodziła i okazało się, że musi dziecko nazwać dziecko po japońsku! A że miała być Hania to mała oficjalnie nazywa się Hanaoke, bo najpodobniej brzmiało!

I strasznie mi się podobają twoje zdjęcia NY, rzeczywiście, fotogeniczny jest jak mało które miasto.