-
W zasadzie to nie musicie tego czytać, ja se tylko tak pisze, bardizej dla siebie, ostatnio bardzi nie lubie pisać ręcznie więc pamietnik odpada, ahh ta technika, niedługo tylko nieliczni bedą znali słowo pisane ręcznie ;)
rano - kawa
potem - 1L coli light, gumy do żucia
jak wrócilam do domu - kilka gotowanych pieczarek - ogórek ze słoika i kawa
Fajne nie :] , wogóle zastanawiam sie co ja robie?! Najfajniejsze jesst to że jak dziś stanęłam na wadze to było 62 :] - przytyłam?? haha ... no ... jakby mnie ktos miesiąc temu zapytal co bym zrobila w takiej sytuacji, powiedziałabym - nażarłabym sie jak prosie i pier***iła całą tą diete ... a tu zonk hah ... mam jeszcze większą motywacje :] . Nie wiem co z tego bedzie - jeśli mam byc szczera to malo mnie to obchodzi, teraz jasno i wyraźnie widze swój cel..
-
No to masz fajnie, że tak reagujesz...
Ja jednak dzisiaj wymiękłam po tym ważeniu. Mam nadzieję, że jutro uznam, że nie warto było i że wrócę do diety. Ale motywacja się kurczy :cry:
-
Ej laski no co jest z wami :?:
Zauważyłam, że albo nam wszystkim idzie, albo żadnej :twisted:
Violu no tak jakoś wyszło... w niedziele wszystko okej szło, o 10 rano zjadłam swój ostatni posiłek i byłam na wodzie, potem poszłam do chłopaka i ok. 18 moja przyszła teściowa wmusiła we mnie jakieś placki :evil: (te palcki to moja zmora) buntowałam się ale jak się baba uprze to nima rady :D :D :D :( myślałm, że się poryczę... ale je zjadłam :cry: no i dziś stwierdziłłam, że zacznę w środę, że od 1 marca pełna reaktywacja....tak jakoś już mam :oops: :oops: :oops:
-
a jego mama jest na dodatek szczuplejsza.... ja nie wiem co on we mnie widzi.... <big dołek> :cry: :cry: :cry:
-
Bucik :arrow: wogóle to ile ty masz wzrostu? Wiesz, skoro tak co jakiś czas zdarza ci sie zawalać dietę to moze zastanów się czy Ty NAPRAWDĘ chcesz się odchudzać, a jesli tak to nie wiem ... spróbuj wypisać sobie powody dla których chcesz schudnąć ... nie mam pojecia co Ci doradzic, co Cię naprawde zmotywuje. Ja "kulalam" praktycznie 2 miesiace i w tym czasie schudlam raptem 2 kg :/ ale teraz sama nie wiem skąd mam w sobie tyle motywacji i siły ze mam wrazenie ze nic nie mogloby mnie złamać :), boje się tylko że jak znowu bede przed okresem to bedzie załamka :/, ale moze jakos dam rade !
-
No ja też się zastanowię, czy chcę schudnąć. NA początku byłam zmotywowana i pełna entuzjazmu, teraz kryzys za kryzysem i odchudzanie nabrało czysto teoretycznego (względnie okazjonalnego) charakteru. Może ja chcę być gruba, nieatrakcyjna i nieszczęśliwa przez całe życie. A dla chcącego nic trudnego :wink:
-
weatherwax :arrow: czyżby ironia przemawiala w tym poscie ?;)
Chyba troszke źle się wcześniej wyraziłam, bucik napewno chce schudnąć ale do tego to chyba tez trzeba jakby ... dojrzeć psychicznie. Ja przez całe życie bylam gruba, od dziecka, podstawówka - technikum i schudnąć zawsze chciałam, kilka razy próbowałam ale własnie z raczej mizernym efektem. Dopiero mając 18 lat potrafilam się w sobie zebrać i naprawdę trzymać się tej diety bo wiedziałm ze musze i że chce schudnąć i nic pozatym się nie liczyło. Na początku zawsze jest trudno, ale jak się juz wytrzyma ten tydzien - dwa to zaczyna być coraz łatwiej. Najgorsze jest jeśli dieta wygląda tak że dwa dni sie odchudzasz, jeden dzień obżerasz, potem 4 dni diety, znowu jakieś obżarstwo i tak w kółko ... z resztą co ja wam bede gadac, przeciez ze tego co ostatnio jest tu pisane to każda z nas wie o co chodzi. Jak teraz sobie myśle to przecież to bardziej wykańcza psychicznie niż taka porządna, grzeczna dieta. Droga jest zatem (niestety tylko z teorii) prosta - albo sie odchudzasz albo nie, bo na takie udawanie szkoda energii.
Nie chce żebyście pomyślały ze się wymądrzam, ja nie mówie tego tylko do Was, mówię to także, a może nawet przede wszystkim do siebie. Odchudzanie jest trudne i naprawde wymaga silnej woli i podjecia tej decyzji którą napisałam tłustym drukiem ;) no bo innej drogi nie ma ... no nie ma :!:
-
Ninti, ja też tak myślę. NAjgorsze jest to, że takie ciągłe przerywanie diety strasznie obniża samoocenę, więc lepiej się nie odchudzać, niż odchudzać się co drugi dzień. JA byłabym bardzo szczęśliwa, gdybym umiała się zaakceptować pomimo tych 16 kilo. Ale na dłuższą metę nie potrafię. Jest ok przez jakieś 2 miesiące (wmawiam sobie, że jest ok), a potem załamuję się swoim wyglądem. Teraz wydaje mi się, że mam gdzieś dietę i mam ochotę ją przerwać. Ale wiem, że za miesiąc znów będę sobie pluła w brodę.
To, że nie potrafię zapanować nad żarciem jest dla mnie upokarzające (taki obleśny, prymitywny odruch pochłaniania - bleeeeeee :evil: ), więc mam nadzieję, że w końcu mi się uda, ale jakoś coraz mniej w to wierzę. Zresztą to temat rzeka, więc nie będę siędłużej rozpisywać.
Mam potwornie zły nastrój, nienawidzę siebie i chcę jutro o tym wszystkim nie pamiętać i zacząć wszystko od nowa :cry:
-
Ninti aleś mi nagadała :wink: ale cholerną rację masz... normalnie se wydrukowałam twoje posty i jak będę chciała znowu spiepszyc dietę to twój opiernicz będzie jak znalazł :twisted:
a mam 175cm......
-
weatherwax twój też był mocny :?:
heh, dzieki dziewczyny :wink: