-
ech olcieek, sypnęło filozofią, ale jakże mądrą ładne słowa... tylko jak to zrobic?
hehe, przypomniał mi się taki wiersz fajny...
Krystyna Leple
"U lekarza"
- Jak się pani czuje?
- Źle.
- Co pani dolega?
- Życie.
- Bardzo poważna choroba...
Współczuję.
Receptę wypisac trzeba...
Zaaplikuję
ambicji wzmocniony zastrzyk.
Polecam
dawkę pracowitości
i może będą w aptece
specjalne tabletki radości
po których inaczej się patrzy.
Przeciwwskazania:
Kategorycznie zabraniam
zgnębienia
szarej codzienności
siedzenia
w więzieniu monotonności.
Poza tym dużo się śmiac,
płosząc myśli gorzkie...
- Tak, banalnie proste -
Lecz jak to zastosowac?...
ładny wierszyk, mi dał do mylenia
-
Całkiem w pytkę
Ja to czasem lubię tak pofilozofować ;p heh
-
Ja tez nie lubie spotkan przy rodzinnym stole. Chociaz w takie dni staram sie jesc i nie myslec o diecie to roznie to wychodzi. Kiedy przychodzi pora deseru, a ja mowie "dziekuje" to babcie, od razu podejmuja temat odchudzania. Strasznie mnie to denerwuje. Niech sie zajma swoimi sprawami... przeciez jak mowie, ze dziekuje to znaczy, ze nie chce jesc ciast, ciastek i innych bomb kalorycznych. Swieta ida, spotkania z rodzina nie unikne... mam zamiar tego dnia zjesc cos na deser. Boje sie tylko, ze maszyna ruszy... zjesz jedno, potem drugie, az sie zrobi 10! Niestety nie potrafie jeszcze nad tym zapanowac. Mam jednak nadzieje, ze jakos bedzie- ze bedzie dobrze ;P
Buciku moze akceptacja samej siebie i cialka przyjdzie wraz z osiagnietym celem? U mnie przy kazdym zgubionym kilogramie jakos humor sie poprawia. Kazda z nas jest inna i kazda potrzebuje innej ilosci czasu, zeby zrozumiec jaka jest piekna. Wierze, ze pokochasz siebie w to lato- w tej spodnicy w kwiatki ;P
A jesli chodzi o spodnice... ja sobie taka bajeczna wypatrzylam. Jutro zobacze ile waga pokarze i w nagrode pojade sobie kupic ta spodniczke... A jak zmiany na wadze nie bedzie to jeszcze zaczekam
-
jejc dziewczyny dzięki
ech wani... piękne słowa, no ale co się dziwic, w końcu przyszła pani psycholog
a dzis nie było zbyt zdrowo... zamiast obiadu zjadłam tern kisiel... ech, trudno, wazne ze bylo dietkowo
-
Wani mądre słowa
Wiadomo, że gdybyśmy akceptowały się w 100% to nie byłoby tu nas.
U mnie z akceptacją samej siebie jest różnie. Raz jest ok, a raz załamka.
Mam podobnie jak Ninti, gdy ktoś powie mi jakiś komplement zaczynam się nad tym zastanawiać a czasem mało myśląć odpowiadam" no co ty" itp.
Chwilami myślę, że naprawdę doszukuję się wad- z wyjątkiem tych kilku kg naprawdę nie powinnam narzekać. A innym razem, najczęściej kładąć się spać- po nieudanym dniu niedietkowym myślę- no pięknie, znowu dałaś ciała, jesteś beznadziejna, nigdy nie będizesz miała pięknego ciała...
Macie jakąś radę na to??
A co we mnie mi się podoba? Na pewno włosy, (tym mogę się poszczycić) no i wzrost. Oczy mogę też zaliczyć (niebieskie) A co by innego wymienić... to nie wiem... jedno wyjście- po prostu schudnąć i modelować ciało.
-
Pół biedy jeśli masz kompleks na punkcie czegoś co można zmienić, np odchudzając się, ćwicząc lub stosując np odpowiednie kosmetyki. Gorzej jak coś człowieka naprawde szpeci i nie ma po prostu szans żeby to zmienic, dajmy na to duży nos albo np krzywe nogi jak ja :P. Z tym to człowiek na serio musi sie pogodzić bo innej rady nie ma (nie wspominam tu o operacjach plastycznych bo na to to chyba jeszcze nie wiele osob stac )
-
Heh ja swojego nosa raczej nie zmienię :P
Ale w przyszłości kto wie.. Nio i jeszcze zrobiła coś z bliznami .. Ale to już inna bajka
-
Łooooj dobra juz koniec tego tematu bo niedlugo dojdzie do tego ze zaczniemy narzekać na wszystko, nawet na jakis pieprzyk ktory jest na małym palcu u stopy :P
Własciwie to ludzie zwracają uwage na mniej rzeczy niz nam sie wydaje, a my jak glupie mamy kompleksy. Ja czasami widzialam dziewczyny z wielkimi tłustymi brzuszyskami ktore chodziły z gołymi pępkami. To ise dopiero nazywa samoakceptacja :].
Mam też kolezankę ktora jest grubiutka, wpiernicza batony, pije piwo i ani mysli sie odchudzać. Nie widać zeby miała jakies kompleksy. Normalnie podrywa chłopaków, gada z nimi i jest happy - bynajmniej tak to wyglada, bo czy w duszy czuje co innego to ja nie wiem. Ja w życiu bym pierwsza nie zaczepiła faceta, ciągle bym myslala ze kto by mnie chciał taką grubą . No cóż ... kompleksy robią swoje
-
Tylko Chuck Norris potrafi przetrwac weekend na wzorowej diecie.
aaaa dobre
Dobra dziewuchy koniec tematu, może w końcu trzeba nauczyć się akceptować siebie <hmmm>
-
No w sumie... Ale tak na prawdę to chyba nie ma takiego człowieka, który nie ma żadnych zastrzerzeń do siebie. I tutaj przydają się przyjaciele, najlepiej płci przeciwnej . Ja pamiętam jak kiedyś narzekałam, że mam bliznę na twarzy. Blizna jest jakiś centymetr poniżej dolnej wargi, ułożona poziomo i ma jakieś 1,5 cm długości. Więc tak się żaliłam i żaliłam, aż w końcu mój przyjaciel nie wytrzymał i powiedział: Daj spokój, gdyby nie ta blizna, to by ci się usta tak ładnie nie wywijały.
I wiecie co On ma rację, bo dzięki tej bliznie moje usta wyglądają na bardziej pełne, hi hi
Więc mam coś dla Ninti: gdybyś mieszkała we Włoszech, to uznano by cię za doskonały materiał na piłkarza , a to u nich przecież jest najważniejsze
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki