-
Czesc Kochane!
Niteczko kochana no widze ze jestesmy w podobnej sytuacji ( i z magisterka i z naszymi ojcami :( ). No moze uda mi sie zalatwic termin obrony pod koniec listopada. I wreszcie zostane mgr inż. :) Zobaczymy. Wszystko sie rozstrzygnie w przyszlym tygodniu. Dam znac. Teraz ostro sie biore do konczenia pracy magisterskiej.Mam nadzieje, ze i Cieie zmobilizuje do dzialania. I nie martw sie tym, ze nie mozesz cwiczyc. Czasem tak jest. Ale dieta Ci pozostaje, chociaz wiem po sobie jak ciezko jest sie opanowac. Trzymam kciuki za wytrwalosc!
Dieta tez mi nie wychodzi, chociaz bardzo sie staram :evil: . Nie wiem czy to przez pogode, ale ciagle chce mi sie jesc. A wlasciwie to nawet nie jestem glodna. Cwiczenia na razie nie doszly do skutku. Ale wczoraj i dzis troche polazilam po Wroclawiu. Wszedzie na piechote. Wczoraj ze 40 minut szybkiego marszu a dzis ponad godzine. Jeszcze moze uda mi sie zmobilizowac i dzis pocwiczyc. Chociaz ze 30 minut na rowerku stacjonarnym i 8 abs i bums and tums. Zawsze to ponad 40 minut cwiczen. Jutro z mama idziemy na basen po sniadaniu. Juz postanowione! Musze cos ze soba zrobic, bo boczki sie pokazaly i uda troche przybraly w obwodzie...a waga pokazuje 61 kg. Jakbym tak chociaz ze 2 tygodnie troche przystopowala z jedzeniem i cwiczyla chociaz ze 3 razy w tygodniu to mysle, ze udaloby mi sie wrocic do 58 kg. Musze sie wziac za siebie, bo najszybciej to mi uda tyja, a wlasnie to byl zawsze moj najwiekszy kompleks. "Bryczesikow" jeszcze nie widac, dlaczego trzeba zaczac pracowac teraz nad tym by sie nie pojawily.
A co do mojego faceta to wszystko sie uklada zajefajnie. Wczoraj dostal ode mnie prezent na nasza druga rocznice ( przyniosl mu kurier :wink: ) - odtwarzacz MP3 z radiem. Moje Slonko bylo zachwycone ( chyba :D ). Musialam z wielu rzeczy zrezygnowac zeby mu go kupic. Ale czegoz sie nie robi dla kogos kogo sie kocha? :D Ja tam jestem skora do wyrzeczen w imie milosci ( jak poetycko hihihi ). A najlepsze jest to, ze moglam mu wypomniec, ze mi nawet kwiatka nie kupil na rocznice :x , nie wspominajac o czyms wiecej. Ale ja tam nie potrzebuje prezentow, byle mnie kochal i szanowal. Zazartowalam, ze chyba teraz zasluzylam na bukiet kwiatow, to on na to, ze tak, ale bukiet kwiatow jest niepraktyczny. Oczywiscie zartowal. Niby ma cos dla mnie i dostane teraz w weekend ( bo wczesniej nie mial czasu tego odebrac niby :D ). No wlasnie teraz moje Slonko bedzie u mnie na weekend.
Dobra koncze laseczki. Piszcie co u Was. Jakos pusto na watku. Chociaz Niteczka sie odezwala :D A gdzie reszta babeczek?
Buziaki
-
Witajcie Kochane Dziewczyny:) :) :)
Widzę,że każda z nas jest zabiegana i ma mało czasu na pisanie,ale tak juz jest...Życie biegnie jak oszalałe!!!No i z jednej strony fajnie,a z drugiej żal lata...no i niedługo jesieni będzie żal.
Wiecie,ja chyba najbardziej lubię taką złotą i piękną jesień.Dziś byłam na spacerze z moją szwagierką i kochanym pieseczkiem.Niestety mój Łukasio cięzko pracuje i nie miał czasu.Przyroda mnie zadziwiła, takie zachodzace piękne słońce....I choć tęsknię często za Krakowem,gdzie studiowałam i za tym tłumem ludzi na przystankach tramwajowych wieczorami i za cudownym rynkiem i plantami,to w takich chwilach jak dziś. miałam wrażenie,że jednak znalazłam swój kawałek świata tu "na końcu świata".Oj chyba sie nostalgiczna zrobiłam,ale to dlatego,że wypiłam troszkę winka,bo mój Łukaszek miał imieninki i odwiedził nas jego brat z rodziną.
wiem,że po tek jesieni przyjedzie zima i to w sumie tez mnie troszkę cieszy,bo uwielbiam jeżdzić na narty- tą pasją też mnie mój Łukaszek zaraził...Ale dobijaja mnie te poranki,gdy wstaję do pracy,a za oknem ciemno i mroźno :(
Ale taka juz kolej rzeczy,po jesieni przyjdzie zimka :) :) :)
Troszkę się też martwie,bo dowiedziałam się,że moja ciocia ma raka piersi.to moja ulubiona ciocia i ....Wiem,że to przeżywałayście,tylko,że to byli tatowie.Może dlatego o tym piszę,ale to takie smutne....
Jesli zaś chodzi o dietkę,to u mnie jej nie ma.Ewa-siostra Łukaszka miała imieniny(zaległe) i zrobiła tyle pysznych rzeczy,że nie mogłem się oprzeć...a jak ona gotuje....
Ale dziś ćwiczyłam i moje wyrzuty sumienia są troszkę mniejsze :) :) :)
ale muszę w końcu się zmobilizować,bo moja waga mnie przeraża.Nie pamiętam,kiedy tyle ważyłam.kiedys najwięcej było 64 kg,a teraz jest już 65 i fatalnie sie czuję.Ale człowiek juz taki jest,że ulega pokusom.Muszę się znmobilizować konieicznie!!!!
Ale sie rozpisałam......:) :) :) ale to chyba dobrze :)
W pracy mam urwanie głowy,bo nie ma mojej współpracowniczki i muszę zrobić wypłatę dla 400 osób-bierze mnie przerażenie,bo pierwszy raz robie to sama i wielka odpowiedzialnośc na mnie ciąży.Ale czekam na piatek,bo siostra Łukasza wyjeżdża na weekend,a tata jest na wakacjach,więc bedzie chata wolna.Planujemy romantyczną kolacje i bieganie nago po domku :) :) :) (takie miałam zawsze wariackie pomysły)
A co do pracy magisterskiej....ja studiowałam dziennie i broniłam sie jak najszybciej,bo chciałam szybko znaleźć prace i odciążyć rodziców.Jak sie potem okazało z praca było krucho,ale obrone wspominam cudnie :) :) :) Był stres-wiadomo,ale to chyba naprawdę tylko formalność,bo jeśli promotor dopusci prace do obrony,to wstyd byłoby mu ją oblać :) :) :) Także głowa do góry,na pewno sie obronicie!!!!!!!!!!!
Zmykam już,bo muszę mojego Łukaszka odciągnąc od roboty.On nawt o tej porze muruje,choć juz późno i zmęczony.Ale taki jest,buduje z zapałem nasze gniazdko.No i robi się u nas bardzo przytulnie,bo będziemy miec okna dachowe i nasze własne wejście :) :) :) :P
Trzymajcie sie kochane dzielnie,Tak mi miło tu wpadać i czytac sobie,co u Was.To niesamowite.No więc DOBRANOC i życzę Wam "KOLOROLOWYLOWYCH" snów!!!!!!!
-
hej kochane:*
Przepraszam was Perełeczki, że nie pisałam i tak was zaniedbałam..ale początki tygodnia mam takie straszne...od poniedziałku do środy mam generalnie zapieprz totalny: wychodzę raniutko i wracam w nocy...także padam wtedy na ryjek...
Ad dietki..dzisiaj kurde zjadłam kilka ciasteczek i jestem zła na siebie...kurdee...;/ dupa ze mnie...ale cały czas pamiętam, żeby nie wpaść w CIĄG (a wiemy, że one są straszne i niedobre..). Za to wczoraj poćwiczyłam...40 min rowerkowania, 300 skakanek tylko (bo mnie paluszek bolał :cry: ) i 7 minut steperka. I jeszcze wychodzenie po schodkach. Dzisiaj byłam z kolegą na obieadku i zjadłam gryzińskie...no takie coś gotowane warzywa w rodzaju naleśnika, mniam). Taki mały wyskok, ale co tam. Nie było najbardziej dietetyczne bo tam takie sosy są, ale tez nie jakaś pożoga. Ale cały czas mam na uwadze dietkę i jutro już żadnych ciasteczek, kurdeee...tym razem MUSZĘ nie jeść bo się skapiszonuję chyba :evil:
Zazdroszczę wam tego waszego szczęścia z facetami...ja chyba postanowię sobie, że daję spokój z zastanawianiem się nad tym i zacznę żyć po prostu.Bo wtedy, kiedy się szuka - zazwyczaj nic się nie znajduje...jesli jest mi przeznaczone szczęście - to mnie znajdzie; nie bede się o nie zabijać i kręcić bez sensu w kółko...z resztą, teraz mam taki zapieprz, że cięzko mi znaleźć czas na cokolwiek...ale przydałoby się męskie ramię...mam juz dosyć przelotnych, nietrwałych dziwnych rzeczy...chcę czegoś stałego, czegoś dojrzałego...ech..nie piszę już, bo zaczynam smędzić...
Piszecie o magisterkach: ja doszłam do wniosku, że napiszę coś ambitniejszego a nie tylko tyle - żeby COKOLWIEK napisać; nawet na dobra ocenę. To dopiero za 2 lata, ale już chciałąm wiedzieć co bede pisać. Czekam na odpowiedź promotorki i wtedy będę się cieszyć, czy się zgodziła, czy nie:)
ściskam kochane:*
-
Czesc Kochane
Martus przykro mi z powodu Twojej cioci. Wiesz, ja tego nie przechodzilam ( i dobrze ), bo moj tato nie byl chory tylko zginal tragicznie w wypadku - wpadl pod ciezarowke. Nie wiem co jest gorsze. Przy chorobie spodziewasz sie najgorszego, a tu taki cios. Tak nagle...eh juz nie pisze o tym, bo zaczynam sie rozklejac.
Anju - co do pracy magisterskiej to tez chcialam napisac cos ambitnego, mialam miec prace badawcza, ktora miala byc raportem dla miejskiego przedsiebiorstwa wodociagow i kanalizacji. Miala byc podpisana umowa miedzy nimi a politechnika. Czulam sie wtedy wspaniale, ze zrobi cos dla przemyslu, a nie posklecam kilka ksiazek w calosc, zeby bylo. Polibuda miala dostac za to kase, ja moze tez :D No ale w praktyce wszystko sie rozmylo. Umowa nie doszla do skutku. Moj promotor sprawe zawalil. I tak zostalo mi korzystanie z wynikow badan innej firmy, i to sprzed 4 lat. Zapal do pracy mi opadl i teraz chce miec to po prostu z glowy.
Zmykam kochane, bo musze zadzwonic do mojego Skarba. Wczoraj jak gadalismy wieczorem, to bylam juz taka spiaca i przymulona, ze troche nie pamietam tej rozmowy i nawet nie wiem czy sie poklocilismy...hihihi
Pozniej napisze wiecej
Buzki
-
Witam:)
No widze, ze pustki na wateczku :(
Ja melduje poslusznie, ze: jedzenie nawet w miare ( w porownaniu z ostatnim obzarstwem ). Kalorii chyba okolo - 1500. I godzinka basenu dzisiaj. Mam nadzieje, ze juz dzis nic nie zjem....Wypilam tez dzis prawie litr wody, ponad litr zielonej herbaty, trzy kawy. I ze trzy zwykle herbaty. To dobrze, bo ostatnimi dniami wypijalam dziennie trzy kawy i dwie herbaty i to wszystko. Jutro moze uda mi sie wreszcie pocwiczyc. Chociaz ze 30 minut. Na basen sie znow wybieram w niedziele.
Jutro moje Sloneczko bedzie na weekend, jestem taka szczesliwa :) :) :) :)
A co u Was laseczki?
Wpadne pozniej
-
Witajcie Drogie Odchudzaczki :) :) :)
Ten wątek to już dla mnie jak narkotyk,zawsze muszę tu zajrzeć.Szkoda tylko,że mamy tak mało czasu,żeby więcej cos napisać.
Modul- przykro mi z powodu Twojego taty.To straszne przeżyć cos takiego.Ale trzymaj się dzielnie.
Ja wpadłem dziś też na chwilkę,o padam z nóg.Obiecałam sobie ostatnio parę rzeczy i udaje mi sie to spełniać.Chodzę na spacerki z pieskiem- dzis też godzinkę łaziłam po lesie,a jest tak pieknie...wprost cudnie.No i druga rzecz,to ćwiczenia- dzis był rowerek 45 minut.Tylko jeszcze obiecałam sobie,że będę się angielskiego uczyć.No i to jakos mi nie idzie.Od czasów szkoły dużo zapomniałam,a np.na rozmowach,gdy szukałam pracy,bardzo duży nacisk kładli na angielski.No i może uda mi się zmobilizować.
Co do dietki to kiepsko-dziś jedna pani z pracy była u nas z tortem,bo jej córka za mąż wychodzi....no i oczywiście się skusiłam:( :( :( ja to jestem łakomczuch!!!!
Ale przynajmniej cos poćwiczyłam...
No,a mój Łukaszek jest znowu chory...i nie ma za bardzo humorku,więc zaraz do niego idę,choc jest troche marudny-wiecie facet chory....
No więc życzę dobrej nocki i może przez weekend coś więcej skrobnę:) :) :)
Jak sie cieszę,że jutro już piotek i jakis oddech złapie :)
-
Witam dzis juz ostatni raz.
Anju - wspolczuje Ci tego zapieprzu. No ale z drugiej strony jestes w ciaglym ruchu i jeszcze cwiczysz. To dobrze. Co do dietki to widze, ze idzie Ci tak jak mi. Chociaz ja ostatnio przesadzalam i to zdrowo. Co Ci sie stalo w paluszek???? A co do facetow to masz racje. Nie szukaj na sile. Milosc sama przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie. Jak juz Ci nie raz pisalam - jestes fantastyczna babka i na pewno znajdziesz swoja druga polowke jablka.:) Czego z calego serca Ci zycze.
Niteczko - Tobie dietka idzie jak nam wszystkim. Chyba ta pogoda wplywa na zwiekszenie naszego apetytu. Kochana napisz jaka operacje mialas??? Jesli pisalas juz wczesniej to przepraszam Cie, ale musialam nie doczytac. Od kilku tygodni mam problemy z pamiecia, dziury w glowie i taka zamulona jestem :( Trzymam kciuki za prace magisterska. Bierzmy sie obie do roboty zeby miec to z glowy!
Marta - fajnie Ci, ze sobie spacerkujesz...mi jest ciezko zeby sie zmobilizowac do wyjscia z moja mala jamniczka na chwile przed dom :? Wogole lenia mam. Nic mi sie nie chce. I tak sie obijam. Zrobie to, zrobie tamto, popisze prace. Posiedze w szkole. I tyle. Tak nie mam mobilizacji do niczego. Tylko jak moje Slonko jest przy mnie to jakas energie mam w sobie. Opiekuj sie swoim mezusiem. Wiem, ze faceci to straszne marudy. Moj jak jest chory to tez marudzi. Tylko, ze on wtedy to woli, zeby dac mu swiety spokoj. A ja co chwile sie dopytuje czy mu herbatki zrobic, moze cos do jedzenia. Taka juz jestem troskliwa az do przesady czasami :)
Co do mojego taty to straszne jest przezyc taka tragedie. Ciagle ja przezywam. Wypadek byl pod koniec sierpinia, prawie dwa miesiace temu, a ja nie umiem za bardzo sie pozbierac. Mam takie hustawki nastrojow. Z tata bylam bardzo zzyta. Bylam Jego oczkiem w glowie. W poniedzialek mam wizyte u psychiatry ( moja mama sie u niej leczy ). Moze rozmowa z nia mi cos pomoze. Dobrze, ze mam wsparcie u mojego faceta. To duzo dla mnie znaczy. Poza tym obie z mama bardzo sie wspieramy. I to jest bardzo wazne.
Teraz mecze moja prace magisterska. Oby mi sie udalo zalatwic termin pod koniec listopada. Nie powinno byc problemu, z powodu sytuacji w jakiej sie znalazlam. Musze tylko napisac podanie do Rektora. Ale juz bede miala opinie od psychiatry, wiec to dolacze do podania. Ogolnie taki dodatkowy termin jest niezgodny z przepisami, ale w wyjatkowych sytuacjach jest dopuszczalny. Poza tym komisja egzaminacyjna sie zgodzila na ten termin. Bo oprocz mnie jest jeszcze 5 osob. Kolega ma zalatwic z Rektorem. Jak do wtorku nic nie zalatwi to biore sprawy w swoje rece i jesli bedzie trzeba to zalatwie chociazby dla siebie. Zawsze na studiach i w zyciu walczylam o innych ludzi. Teraz musze myslec tez o sobie. Nie moge solidarnie odpuscic i czekac rok na obrone. Zwlaszcza, ze w styczniu wyjezdzam do Londynu. I to juz na 99%. Za tydzien kupuje bilet lotniczy, zeby w koncu nie miec juz pozniej wymowek. Dlatego zalezy mi na obronie pod koniec listopada. Byle miec to z glowy.
8 listopada jade z mama do cioci na wies. Mozliwe, ze bedziemy tam ponad miesiac. Nie martwcie sie - ciocia ma internet, wiec bede wpadac. Moze nie tak czesto, ale jednak. Tam bede sie uczyc do obrony. Tylko do tego 8 musze zlozyc juz prace. No mam ponad dwa tygodnie. Musze sie sprezyc. Chce prace skonczyc we wtorek. W srode dam promotorowi. A potem tylko poprawki. Sadze, ze zdaze.
Jutro moje Slonko przyjezdza. Tak bardzo sie ciesze. Smutno mi, bo w sumie do wyjazdu na wiec zostaly nam tylko 3 weekendy. Potem moje Slonko ma urodziny, potem swieta i wyjezdzam. On ma do mnie dojechac po jakmis czasie. Boje sie troche tego zwiazku na odleglosc. No coz, to bedzie proba. Jesli sie kochamy to to przetrwa. Jesli nie....nie chce o tym nawet myslec. Ale z drugiej strony bede mogla nabrac dystansu do pewnych spraw i zobaczyc czy to rzeczywiscie jest TEN facet na cale zycie. Teraz jestem tego w 1000% pewna. I mam nadzieje, ze jeszcze bardziej sie upewnie. Zobaczymy.
Bilans dnia dzisiejszego - okolo 1700 kcal ( skusilam sie jeszcze na kromke razowca z bialym serkiem, 4 plasterkami pysznej kielbaski i pomidorkiem ). Czuje sie zmeczona po basenie. Ciesze sie, ze sie troche poruszalam. Teraz z dieta jest bardzo ciezko. Nie wiem czy to przez pogode czy cos, ale moglabym jesc na okraglo. Mam ciagle ochote na pizze, frytki, chipsy, orzeszki, slonecznik....staram sie te checi zapijac zielona herbata. No ale dzis moge byc z siebie w miare dumna, ze 1700 kcal i basen. Bo ostatnimi czasy to pewnie ponad 3000 kcal pochlanialam, jak nie lepiej.
Alez sie rozpisalam....
Gosiaku gdzie jestes????
Piszcie kochane co u Was!
-
Dzien doberek kochane;]
Co tu takie pustki?
Ja dzis dostalam okres i czuje sie spuchnieta jak balon i obolala :| Do tego jakas podrazniona jestem i nie w humorze...
A przeciez dzis przyjezdza moj Skarb. Powinnam tryskac radoscia i optymizmem....
Ruch - sprzatanie i spacer z kotem do weterynarza na drugie szczepienie. Jedzenie - do tej pory trzy buleczki z serkiem i kielbaska :x
Strasznie chce mi sie spac....zmykam wiec zdrzemnac sie troche. Buziaki. Piszcie!
Do ewentualnego pozniej;]
-
Witajcie Kochane!!!!
WRESZCIE WEEKEND!!!!!!!!!Tak sie cieszę,bo już sie nie mogłam doczekać.Mamy dziś z Łukaszkiem wolny domek i chcemy zarzyć kąpieli z pianką w dużej wannie,tylko kurcze oczywiście okazało się jak wróciłam z pracy,że on musi gdzieś jechać i troszkę jestem zła.Teraz jak mieliśmy mieć czas dla siebie,to gdzies pojechał.Czasem w wirze codziennych obowiązków czuję się trochę samotna :( Kocham go,ale denerwuje mnie ten brak czasu.Chyba mam dziś taki nastrój,a nie mam się przed kim wygadać...
Jeśli chodzi o mój ruch,to był tylko spacer z pieseczkiem,ale chyba jeszcze wskoczę na rower.No,bo w końcu i tak nie mam nawt z kim słowa zamienic.
Ale fajnie,bo nasz pies tak sie nauczył na spacerki chodzić,że mimo,że biega wolno po ogrodzie to się tych spacerów domaga-i mnie mobilizuje.Lubie tak połazić i zostać na chwilę ze swoimi myslami,ale czasem chciałabym,żeby i Łukasz sie dołączył....
Ale jesli chodzi o jedzenie to kiepsko :( Niby dużo nie zjadłam,ale taka sie czuję ociężała.Ewa- siostra Łukasza zrobiła pyszne sałatki-i niby nie są aż takie tuczące,ale niektóre z majonezem...
No to zmykam na ten rower,bo zaraz do łóżka wskoczę i tak się skończy :) :) :)
No może wieczorkiem jeszcze tu zajrzę :)
-
No Dziewczynki!!!!Gdzie jestescie???????
Ja już jestem po godzince rowerka i czuję się świetnie!!!!Super poćwiczyć.Nie będę już jeść kolacji,bo był późny obiad.No może tylko sie winka z Łukaszkiem napiję-wiem,że to puste kalorie,ale czerwone działa dobrze na serduszko i na trawienie:) :) :)
Nadal jestem sama i czekam na męża.I powiem Wam,że nie jest jeszcze późno,ale taki duzy dom,to jakoś przeraża...lubiłam siedzieć sama kiedys,ale w bloku,gdzie są dwa pokoje.A tu góra i dół...no i każdy szelest jest niepokojący.To chyba kwestia przyzwyczajenia....
O,coś słyszę- nadjechał jakis samochód...może to Łukasz.Czekam na niego strasznie,a jednoczesnie mnie to wkurza,że obiecał mi co innego i praca była wazniejsza...Niestety takie już to życie jest.
Ale nie marudzę, tylko po prostu się soba zajmę.Może już sobie winko otworzę,to mi się współczynnik tolerancji podniesie :lol: :lol: :lol:
Pozdarwiam Was i czekam na wiadomości,co u Was :)
-
hej kochane moje:*
Przepraszam, że nie pisałam - ale miałam cięzki tydzień...bl...w czwartek wróciłam po 18 po kelejnym dniu, który od świtu spędziłam biegając tam i z powrotem...mam dosyć..dzisiaj cały dzień przeleniuchowałam i ..przejadłam..:( tak..wiem wiem...zdarzyło się małe kawalątko babeczki, poz atym bez tragedii - ale bna to sporoo...sporo tego jedzenia było: a to mleczko, a to razowy chlebek..ech...jezu...dzisiaj po takim całodziennym jedzeniu, troche miałam wzdęcia i zwazyłam się taka przejedzona (wiem, e nie powinnam była..)i..wazyłam 60 kilo..nie wierzyłam, ...tłumaczę, że to te 2 litry wody, które wypiłam i jedzenie..ale poraziło mnie...cholera..i nawet nie wiem jak to się stało...ale powiesiłam kartkę na lodówce z tabelką, gdzie będe wykreslała każdy dzień bez słodyczy. No i ćwiczenia...z nimi nie było najgorzej: nie ćwiczyłam tylko wtedy, kiedy wracałam późno bardzo i zmęczona...ale kurde dam radę..ale ta waga...ja pitolę... :cry: :?
ale nie załamuję się...kurde, to nie jest takie trudne...teraz musze się sprężyć: ten tydzień jest tym lightowym(bo mam sporo zajęć co dwa tygodnie), więc bedzie dobrze. Zwłaszcza, że 27 robimy z kumplami imprezkę urodzinową, to musze być piękna :D
Wiesz Modulku, z tą pracą to wiem jak jest...ja zawsze mam mnóstwo zapału i chęci do PRZYSZŁEJ pracy, i przyszłej nauki...a jak przychodzi co do czego...;P ale tym razem bardziej chodziło mi o to, żeby pisać o czymś, co mnie strasznie kręci, fascynuje i interesuje..i wszystko naraz...:) Chcę pisać o mojej fascynacji - baczyńskim, jakoś podejśc do tematu filozoficznie:D w końcu to filozofię studiuję:) nie wiem..może od strony filozoficznego problemu sytuacji granicznych...jeszcze myślę:) Kurcze..Angia..mam nadzieję, że nie oznacza to, że nie bedziesz się pojawiała u nas,coo???;>;> bo ja sobie nie wyobrażam tego forum bez Ciebie:) i dziękuję za mnóstwo ciepłych słówek:) ja myslę o Tobie dokładnie to samo:)
Martuś...fajnie Ci..kurcze...fajne jest takie życie ustabilizowane..tak myslę...masz męża, dom...mimo, że to dla mnie na razie mała abstrakcja, to czasem mnie ogrmna ochota nachodzi, na takie życie właśnie...a ad domu i bloku: mam dokładnie to samo - też mieszkam w bloku i w domu jak gdzieś śpię, to czuję się nieswojo; też mnie irytują te szelesty i takie inne..:) ale masz przy sobie mężusia, więc nic Ci nie straszne:)
Ech..ostatni raz ćwiczyłąm we wtorek..a dziś piatek...ale dam radę kurde, wracamy na właściwe tory - i tyle:) tickerka nie zmieniam na razie...poczekam kilka dni...
ściskam was kochane moniuteńko:*****
-
Witajcie Kochane!!!!
Jaka piękna dziś sobota :) :) :) :)
no i jak mój Łukaszek wczoraj wrócił to mieliśmy kapiel w wannie z pianką i czerwone winko.Cudnie było, taki totalny relaks :) :) :)
Anja :) Fajnie,że wpadłaś mimo braku czasu.Jak studiwałam też tak miałam.Zajęcia od rana do wieczora,ale tęsknie za tym.Wtedy można sobie było czasem odpuścić,a teraz jak jest praca to trzaba iśc i nie ma że boli :( Ale nie narzekam,bo cieszę się,że mam pracę,a długo jej szukałam,mimo,że studia miałam dość popularne :)
Jeśli chodzi o życie w stałym związku...jest fajnie,naprawdę cudownie,zwłaszcza w weekendy,gdy mamy troszke więcej dla siebie czasu :) :lol:
Ale każdy etap w zyciu trzeba przejść.Ja długo czekałam,by wreszcie móc budować przyszłość z Łukaszkiem :)
Bylismy sie przed chwilka z naszym pieseczkiem pezywitać.A jest takie piekne słoneczko,więc kawka i przed dom.A Florka jest duża-taki wilczur mix i skakała strasznie i przypadkiem kawy z miodkiem spróbowała i juz nie mogłam sie od niej odpędzić :) :) :) Musiałam jej troszke nalać-szalony pies !!!!!!!!!!
Ale fajnie miec zwierzaczka,który sie cieszy,że nas widzi :) :) :)
Zjadłam dzis porządne śniadanie.Troche jestem zła,ale te pyszne sałatki.....Ale zaraz ide sprzatać,a przy tym remoncie mam mnóstwo pracy,więc myslę,że cos spalę :):):):)
No to zmykam kochANE,BO SIE DO WIECZORA NIE ODROBIE :) :P
No i życzę udanej soboty :):):)
-
Jestem i ja po tygodniowej nieobecności.
Dzis dostsłam okres i juz wiem dlaczegow czoraj miałam takiego żarłoka. Bez posrednio przed okresem ciagle mam wrażenie, ze mi sie wzystko zmieści w żołądku...Do tego wypiłam wczoraj ze 4 piwka... Eh tam szkoda gadać - ostatnio z moim jedzeniem i ruchem jest żle. Zzdecydowanie za dużo pierwszego i za mało drugiego. Jesli chodzi o słodkości to czepiłam sie ciasteczek różniastych i ciagle cos chrupię takiego :( .
Ale nagrywa mi sie powoli sylwester... I tak sobei pomyslałam, ze wypadałoby do tego czasu zrzucić conieco bo upasłam sie jak świnka. Nie chce sobie zakładac ze schudnę 10kg bo musiałbym sie straszliwie sprezyć a jakos tak wena mnie nie łapie. Jest 8 tygodni do świąt więc myslę sobie, że 6-7 kg to może dalabym rade gdybym sie postarała.
Narazie po tym wczorasjszym jedzeniu i piciu i dziesiejszym okersem czuję sie źle. Najadziej dokucza mi brzuszek i czuje sie taka ocieżąła i przymulona :| Postaram sie jeść dzis lekkie rzeczy i dużo pić. Wieczorkiem moze troche poćwicze - ale jakas lekką gimnastykę.
Anju - nie martw sie. Na pewno waga Ci tak nei skoczyła :)
Marta - widze, że Ty tu najbardziej ćwicząca z nas wszystkich :) My z Modułkiem to dawałyśmy do pieca w wakacje a teraz chyba skapcaniałyśmy :| Moduł - musimy sie wziaść za te cwiczenia, przeciez potrafimy :)
Moul kochana - jak tak jak Anja mam nadzieje, że nawet jak wyjedziesz to nei opuścisz forum... Z tym okresem to Cie rozumiem ZUPEŁNIE - bedziemy pewnie teraz razem narzekać prze co najmniej 2 dni ... :)
Ciesze się, ze Ci sie z facetem udaje. Wreszcie , i od dłuższego czasu ciagle piszesz o nim coś pozytywnego. Jak to dobrze :)
wpadne jeszcze wkrótce - obiecuję Pa
-
hej kochane:*
Dzisiaj dzień bez słodyczy był (z jedną łyżeczka utartego jaka z cukrem, bo u babci byłąm i by się obraziła...ale pokusom wszystkim sie oparłam:D). Na koniec dnia 1000skakanek i 7minutówka na steperku:) Mam nadzieję, że jutro pójdzie mi równie dobrze:) dałyśmy rade tyle przeciwnościom to i z tym se poradzimy,nie?:)
Gosiaku, cieszę się, że wróciłaś:) Jej..z tym Sylwestrem to masz rację..obiecałam sobie, że w Sylwestra tegorocznego będe wazyła przynajmniej 4 kilo mniej niż rok temu i zamierzam słowa dotrzymać choćby nie wiem co...a jak. Masz rację: ćwiczenia to nasze zycie i musimy je po prostu z powrotem wtłoczyć do naszego życia:)
Martuś..trzymam się tego co powiedziałaś, o tym - że trzeba poczekać, aż się znajdzie TO COŚ. Na razie zajmuje się swoim tyłkiem i tym, żeby się zmniejszył:)
ściskam was leseczki i boćkam:*
-
hej!!
:twisted: napchałam sie wczoraj cistek :x Przy oglądaniu filmu.
Postanowiłam, ze będe zapisywac w zeszycie co zjadłam. Ale nowym pomysłem jest to, ze nie chodzi mi o liczenie kcalorii ale o ocene tego co zjadłam - mam zamiar przy każdym posiłku dopisywac nottke, czy to było z głodu-prawidłowy posiłek, dla towarzystwa, z łakomstwea czy to był atak obżarstwa a jak tak to czym spowodowany-jakim stresem itp.
JAk niedawno rozpisałam sobei tak dzien to wyszlo ze zjadłam drugie tyle tego co było ZUPEŁNIE zbyteczne :? :shock:
Może jak bede miała napisane czarno na białym bedzie mi łatwiej nad tym zaoanowac, walczyć z tym. ja sobei zdaje sparwe z tego jak jem-a włąsciewie jak szaleję z jedzeniem, ale jak człowiek zapisze to ma jakiś taki bardziej obiektywny obraz.
W ogóle to tak jak pisałam z tym sylwkiem, wypadałoby znów na dietkę przeskoczyc a tak jakos nei mogę :| Od jutra mam przed soba 8 tygodni do swiat, dziś wypadłaoby tak troche miej jeść a jutro drastycznie ograniczyc już moje szalenstwo, które trwa juz ze hohi :x :cry: - CIAG JAK CHOLERA :evil: Nie na darmo tak utyłam :|
Zastanawiam sie jak to zrobic ,zeby wytrzymac na poczatku - bo na pewno wiecie ze po takim szaleju tak od razu na 1000kcal to włąsciwie graniczy z cudem aby od razu !! Moze macie jakieś sposoby na trudne poczatki ?? Bo ja juz konieczniemusze cos ze soba zrobuc bo tyje w oczach :(
Jak wytrzymam tydzien to zacznę wierzyc ze dam rade...
-
Gosiaczku kochany...doskonale Cię rozumiem..wszystkie wiemy, jak trudno jest zacząć...bo potem już jest z górki...hm..co ja bym Ci mogła poradzić...najlepeij jest zrobić sobie dzień oczyszczający może...czyli zrobić se dzień wczesniej listę dokłądną tego co zjesz, wypić ze 3 litry wody, mnóstwo herbatek i duzo warzyw i owoców, oczywiście nie będąc głodną. I jakąś fahna motywację sobie gdzieś zapisać...nie wiem dziewczyny co wy na to: u mnie się to sprawdza zazwyczaj...
ja dzisiaj ładnie po śniadanku:)
mamy się trzymać!!!!
DAMY RADĘ!
-
Witajcie Kochane!!!!
Kurczę,jak ten weekend szybko minął...Jak sobie pomyslę,że jutro do pracy i ciężki dzien mnie czeka, to az słabo...Ale coż, nie ma lekko...
Anja!!!!Z tą motywacją to śiwtny pomysł.Chyba sobie tak zrobię.Bo u mnie cięzko idzie.Ale jak wielki napis na lodówce powieszę,to może podziała :) :) :) Tylko u nas jest jeszcze fachowiec od remontów- taki trochę znajomy i smiałby sie :) A on jest taki chudziutki,a zjada do kawki dwie wz-ki i kremówkę.Zazdroszcze takiej przemiany materii.
Ale spróbuję z tym napisem jak już będziemy sami :) :) :)
Ja dzis kiepsko-jesli chodzi o dietę- wstyd sie przyznać- na obiad była wątróbka z frytkami-pychotka,ale ile kalorii...............mnóstwo.Zaraz po ćwiczyłam godzinke na rowerku i na spacerze byłam,ale....może chociaż nie przytyję....
A wiecie co- mój Kochany Mąż miał dzis czas iść ze mną na spacerek.Było cudnie,bo liście leciały z drzew no i tak romantycznie.....
A jeśli chodzi o wczoraj,to nie pisałam już nic wieczorkiem,bo padłam.Robiłam wielkie sprzatanie i zeszło mi bardzo dużo czasu.Ale przy tym waleniu ścian był taki kurz i brud,że to się w głowie nie mieści....Więc nawet nie poćwiczyłam,ale chyba takie sprzatnie to tez spala kalorie :) :) :) Jak myślicie ??????Mam nadzieję,że trochę spaliłam.
Tylko najgorsze jest to,że co spalę to zjem i nic z tego nie ma.Co z tym zrobić,żeby oprzeć się jedzeniu.
Chyba jak bedę mieć juz kuchnię do dyspozycji,bedzie lepiej.Bo teraz jak Ewa gotuje,to nie mogę sie oprzeć,np.ziemniakom.A tak na marginesie...czy jecie ziemniaki,czy w ogóle z nich zrezygnowałyście.Bo ja już sama nie wiem,czy są aż tak nie wskazane...
No to tyle.Zmykam,bo jutro mam mieć spotkanie z Panem z ISO i musze się troszkę przygotować...
Dobranoc
-
Hej Babeczki:)
No jestem wreszcie;] Wpadalam na chwile i czytalam Wasze posty, ale nie mialam za bardzo czasu zeby odpisac.
Alescie sie rozpisaly przez ten weekend. To mi sie podoba.
Z ta dieta to chyba wszystkie mamy podobnie. Nie moge sie wrecz opanowac i ciagle cos podzeram. Ostatnio slodycze! A mialam byc na diecie. Brrr...nie wychodzi mi. Co prawda waga pokazuje te 60 kg, ale czuje sie jakbym wazyla z 70!Taka opuchnieta i ociezala. Pewnie tez przez okres, ale i przez obzeranie!
W piatek moje Sloneczko przyjechalo. Pojechalismy na romantyczna kolacje do knajpki. Mega kolacja i piwko. Sporo kalorii. Ale bylo cudnie, wiec co tam :D W sobote mialam chec na slodycze. O matko ilez ja tegp zjadlam. Wafelki, ptasie mleczko, paczka chrupek orzechowych, batonik czekoladowy, slonecznik, czekoladki itd. Caly czas cos podzeralam. A na ptasie mleczko rzucialm sie jak czlowiek, ktory nie jadl z tydzien i zobaczyl jedzenie. Oczywiscie w miedzy czasie obfite sniadanie, II sniadanie, III sniadanie, obiad, kolacja....winko czerwone wieczorem. Dzis dzien zaczelam od batonika czekoladowego i wafelkow :( Potem sniadanie, obiad, slonecznik, wafelki....brrrr....kolacia. O tyle, ze bylam dzis z moja siostrzenica na basenie, to cos sie poruszalam. Moje Kochanie musialo dzis jechac po obiedzie. Moglam z nim jechac i jutro wrocic, ale jutro rano mam wizute u lekarza, wiec nie moglam. Poza tym obiecalam mojej siostrzenicy, ze pojdziemy na basen. A za moim Kotkiem juz tak bardzo tesknie....ale zobaczymy sie w srode i bede u niego spala. Potem weekend, znow cos wymyslimy. Albo on do mnie przyjedzie, albo ja do niego. Zobaczymy. Dzis bylismy na romantycznym spacerku nad jeziorem. Eh....cudnie bylo. Wspanialy weekend. Zwlaszcza noce...strasznie uwielbiam sie do niego przytulac....Dobra weekend sie skonczyl i znow trzeba wrocic do szarej rzeczywistosci. Czas skonczyc prace magisterska. I zajac sie roznymi sprawami.
Dziewczynki czas na dietke! Bierzmy sie wszystkie razem!I cwiczenia tez czas zaczac! Kurcze nie chce zaprzepascic tych 3 miesiecy dietowania i cwiczen. Ale jak jem wafelka i wyleguje sie w lozku to sobie mowie, e tam, jeden dzien obzartwa nie zaszkodzi...tylko, ze takich dni jest coraz wiecej! Nie chce znow wygladac jak spaslak. Tylko, ze jak przerwac ten krag obzerania i leniuchowania?? Nie mam motywacji i mobilizacji. Tak milutko jest lezec pod kolderka i podjadac sobie chipsiki, wafelki, czekoladki... :evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:
Od jutra biore sie w garsc! Moze nie od razu dieta, ale bede jesc tylko zdrowe rzeczy. Zamiast wafelka - jablko. Moze uda mi sie utrzymac hcoiaz 1500 kcal? Musze ze 2 tygodnie ograniczyc zarcie i cwiczyc, bo normalnie od takiego tlustego jedzenia mam wzdecia, nie moge sie wyproznic i czuje sie jak balonik :(
Jutro musze pocwiczyc...ale tak mi sie nie chce.....:(
Wpadne jutro i poodopowiadam na Wasze posty kochane babeczki. Ide zaraz lulu. Buziaki:*
-
hej hej:)
Martuś hihi...jak sobie wyobraziłam tego faceta, który u Ciebie robi remon i jego minę na widok wielkiej kartki z napisem na przykład: "Ciasteczka pod sąd!", albo "Słodycze - samo złoo"...to szczerze się uśmiałam :D ale to naprawdę fajna motywacja: ja mam taki zaznacznik z narysowanymi kratkami w których piszę fajeczkę, jeśli uda mi się nie zjeść słodyczków:) Ziemniaki..hmm..wiesz, ja zawsze w niedzilkę jem normalny obiad, w granicach rozsądku rzecz jasna...tak w tygodniu to zazwyczaj jakaś zupka warzywna i gotowane mięsko...ja myślę, że ziemniaczka w rozsądnych ilościach można zjeść:)
Dzisiaj zero słodyczy:)))) hiii...z jedzonkiem dobrze...był obiadek z ziemniaczkami i rybką z folii, potem jeszcze na kolację koło 19.30 kilka muslików z jogurtem, ale nie było podjadania i to mnie cieszy. Zrobiłam niecały plan minimum; tj 1000 skakanek i nie zrobiłam steperka, bo padałam trochę...ale za to zrobiłam 8minutóweczkę na tyłeczek i 20 przysiadów dla zabawy :D
Mam na jutro mnóstwo roboty..jakieś recenzje z kolokwiów platońskich i jeszcze jeden dialog Platona do przeczytania..bl...a jeszcze prysznic..bl...słucham własnie ściągnietej przed chwilą ścieżki dźwiekowej z Brokeback Mountain...piękny był ten film...ech...cudowny. Z rewelacji wczorajszych jeszcze: mój były wysłał mi smsa, że znalazł u siebie moja skórzaną kurtkę (sic) i czy nie możemy się spotkac, żeby mi ją oddał...hm...dziwię się, że on tak się pali do spotkania ze mną, bo rozstaliśmy się w nie najlepszej komitywie, bo jest bucem generalnie (obiektywna prawda to jest, stwierdzona przez 100% ankietowanych)...co w sumie nie przeszkadzało mu wysyłać mi życzeń na urodziny, świeta etc. Ale napisałam że w przyszłym tygodniu mogę się z nim spotkać, dlatego se musze poćwiczyć ostro, żeby ładniutko wygladać...już obrałam strategię: zimna, wyniosła i piękna..jak kremówka za szybką: możesz popatrzeć, ale nie możesz spróbować 8)
ściskam was kochaniutkie ślicznotki moje:)
-
hej hej Modulku:*
w tym samym czasie pisałyśmy pościka najwyraźniej:)
Kochana, mam to samo co ty...tylko właśnie od tego wesela się zaczęło..jak nam koleżanka dała caaałą siatę megaodjechanie pysznościowych ciasteczek...z kremem, wuzetek..mniam mniam....no i tak...jak to mawia mój kolega (z wódką jest jak z bombą atomową: od jednej się zaczyna) tak ja powiem, że se słodyczami jest jak z bombą atomową, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało :P ale właśnie wziłęam się w garść..jeszcze dzisiaj jadłam w sumie normalnie, bo w niedziele mam zawsze normalny obiadek, chociaz nieduży...ale drugi dzień bez słodyczy (poza tym żóltkiem wczoraj wymuszonym;P)...więc jest ok.
A Modulku ad fecata...to powtórze na Gosią, że baaardzo się cieszę, że tak wam się teraz dobrutko układa i wszystko idzie po Twojej myśli. Po tynm wszystkim - należy Ci się mnóóóstwo szczęścia:) Przyznaję, że mi ostatnio brakuje takiego przutule nia się do faceta...ale jeszcze tyle rzeczy przede mną...:)
Laseczki..ja też kurde teraz się obijam...kiedys tyyyle schudłam (13 kilo przypominam...) i jak pomyślę, że miałabym ważyć tyle ile wcześniej - to mam mroczki przed oczami...DO ROBOTY.A przecież znamy to oczucie, przefajniutkie - kiedy poćwiczymy i jesesmy całe spocone..ja je uwielbiam i czas powrócic do dawnych nawyków kochane:) w końcu - mamy siebie:D
ściskam jeszcze mocniej:*
-
Anju masz racje kochana. To uczucie kiedy czlowiek po calym dniu byl z siebie zadowolony, bo zjadl 1000 kcal, nie byl glodny i pocwiczyl ostro. Tylko teraz jakos nie moge sie zmobilizowac....wlasnie zjadlam pol opakowania herbatnikow w czekoladzie :( Ale tylko dlatego, ze mialam ochote na jablko, ale nie bylo. Normalnie nie moge przestac zrec tych slodkosci :( Od jutra koniec i kropka! Zadnych tlustych i niezdrowych rzeczy...i zero slodyczy!
Lece spac z brzuchem pelnym kalorii i tluszczu :(
Jutro napisze wiecej. Buzka wielka :* i dobranoc ;]
-
Witajcie Kochane!!!!
Widzę,że tydzień się zaczął i wszystkie zajęte i zabiegane.
Ja wpadłam tylko na moment,bo jedziemy z Łukaszkiem wybrać płytki do przedpokoju.Ale się cieszę,bo ten remont w końcu idzie w dobrą stronę i może niedługo się skończy :) :) :) A potem urządzanie będzie najprzyjemniejsze- oczywiście jak nazbieramy na to fundusze :)
Ja tez jestem zabiegana,bo okazało się,że moja Pani,z którą pracuję i od której się ucze, złamała palec i ma zwolnienie.I cała wypłata spada na mnie.A dopiąć wszystko na ostatni guzik jest ciężko.Najgorzej to uzgodnić zus-y.Ale mam nadzieję,że dam radę.... :!:
Jeśli chodzi o dietkę to tak jak u Was ciężko.Ale słodyczy nie było dziś,więc może jakoś wytrzymam.
Ale pomyślałam o diecie kapuścianej.Nigdy takich diet nie stosowałam,zawsze liczyłam kalorie i tyle...A teraz sama nie wiem.Chyba ugotuję sobie taką zupkę i zobaczę jak to działa.Tam wprawdzie piszą,że chudnie się do 5 kg na tydzień.To dla mnie za szybko i nie chcę takl chudnąć,że zaraz to odrobię z nawiązką,ale może taki tydzień kapuscianej byłby dobrym wstępem do dlszego dietkowania.Bo ta zupa to same witaminy i może jakoś żołądeczek się troszke obkurczy.
Bardzo Was prosze o opinie,bo wasze zdanie sie dla mnie liczy,bo jesteście doświadczone w dietkach :) :) :) :)
Anja- wiesz ja tez sobie wyobraziłam mine tego naszego Jaculka od remontów gdybym powiesiła taka kartkę na lodówce i jakoś ogarnął mnie śmiech :) Baaaardzo by się zdziwił,ale może by podziałało.Ty często piszesz,że brakuje Ci kogoś,żeby się przytulić.Chciałam Ci tylko powiedzieć,że taki ktoś znajdzie się w najmniej oczekiwanym momencie.To potwierdza historia mojej przyjaciółki.Jak poszłam do pracy,poznałam tam mojego szefa,notabene bardzo sympatyczny.Poznałam go z moją przyjaciółką i po dwóch miesiącach się zaręczyli.Ślub w czerwcu,a ja będę świadkiem :) A zareczyli się dzień po naszym ślubie,gdy aga złapała welon :) Czyż to nie romantyczne....Myslę,że każdy ma swoją połówkę i kiedyś ją znajdzie.Czekaj więc na swoją cierpliwie :) :) :)
A swoją drogą bardzo mi sie spodobało porównanie siebie do krmówki za szybk :D , fantastyczne!!!!!!!!!!! :!: Tylko nie daj się skusić temu swojemu byłemu.Czekaj na prawdziwą miłość!!!!!!!!!!!
Modulku!!!- jeśli chodzi o Ciebie,to też się cieszę,że miłość kwitnie.Przytulenie sie do ukochanego mężczyzny ciemną nocą to coś cudownego.Pamiętam jak na to czekałam,gdy jeszcze z Łukaszkiem nie byliśmy małżeństwem :) A teraz mimo,że mam go na codzień, cieszy to tak samo lub jeszcze bardziej :) :P :P :P
No to zmykam po te płytki i zajrze wieczorkiem.
Pozdrawiam Was wszystkie Kochane Dietowiczki :)
-
Dziewczynki kochane to ja Wasz leniuszek
Dzis zjadlam 2,5 bulki grahamki z dodatkami ( duze byly te bulki ) i porcje pierogow ruskich ze smietana. szklanka mleka i 4 czekoladki i paczke sloneczniku. ruch - prawie zerowy. pisalam prace mgr i plecy mi wysiadaja. glownie caly dzien spedzilam przed kompem :( bola mnie oczy, plecy i brzuch ( od tych pierogow pewnie ). Czuje sie ociezala i wogole do dup*y!!!!
Nie moge sie zmobilizowac do ruchu :( Potrzebuje wsparcia i mobilizacji!!!!!!!!
-
Witaj Modul!!!Ja jestem i Cię mobilizuję!!!!
Tak w sumie to aż tak dużo nie zjadłaś.Wiem jak to jest gdy sie pisze pracę magisterską...
Ale teraz dla dobra pleców porozciagaj sie troszkę,poleż na twardym i pomachaj nogami.To nie wiele,a może ci dużo pomóc.
Ja właśnie skończyłam jeździć na rowerku-jakies 45 minut w trakcie M jak Miłość :) :) :) Przyjemne z pożytecznym,czyli serial i ćwiczenia :)
No i kupilismy płytki z Łukaszkiem.to jest super,że podobaja nam się najczęściej te same rzeczy.Więc nie było problemu :) :) :)
A jutro ciężki dzień,więc zmykam powoli :) :) :)
No i jutro odwiedze mamę i pójde na fitness.Tam tez sie odprężam.Jak sie nie możecie zmobilizować same to kupcie sobie karnet na jakies zajęcia i będzie szkoda nie iść.Naprawdę na mnie to działa.Tylko mam trochę daleko i chyba od listopada nie będę chodzić,bo jestem mało wyrobionym kierowcą a koło nas duże mgły wieczorami są i boje sie jeździć.Ale fitness jest super :) :) :) :) :)Jak tylko macie okazję to polecam.
No to dobranoc i do jutra!!!!!!!!
Trzyamamy się i DIETKUJEMY!!!!!!!!
-
hej Perełeczki:**
a Martuś słonko, dziękuję za tyle miłych, ciepłych słówek:* To nie jest taki etap, że siedzę i dumam nad brakiem partnera życiowego, w jakiejś depresji...tylko po prosru fajnie by było; szczególnie, że wokół mnie wszyscy już sa w takich stałych związkach...ale teraz już wiem, że nic na siłę i wierze w to co mówisz; że przychodzi TO w najmniej oczekiwanym momencie...:) Fajnie, że kupiłaś te płyteczki - kurcze, ogromna radoche chyba macie z tego moszczenia swojego gniazdka... :)
Co do dietki kapuścnianej..byłam na niej 1,5 raza: raz cała przeszłam, a raz - do połowy; pracowałam wtedy i p orpostu fizycznie nie byłam w stanie dobrze fukcjonowac. Ona chyba przejdzie tylko wtedy, kiedy lezysz plackiem w domu - a nie zyjesz po ludzku...ja schodłam chyba ze 3 kilo, ale jakie to było niefajne...wiesz: 1wszy dzień same owoce tylko, 2gi dzień same warzywa...oczywiście cały czas zupa z kapusty (bleee...). Są takie bardziej restrykcyjne odmiany, że TYLKO sama zupe jesz...ale to już chyba niewykonalne....jak dla mnie... :? Wiesz..teraz myslę, że nalepsze jest po prostu coś takiego - jak my staramy się prowadzić - czyli dieta nie obżarciowa i ćwiczenia. Bo schudniesz na tej kapuście, ale jaki kosztem...
a Ty Modulku - posłuchaj Marty i porozciągaj się trochę, odpocznij...wyjdź na powietrze i korzystaj z cudnej jesienii póki jeszcze jest taka sliczna...hm? ja juz nie pisze jak bardzo się cieszę, że tak fajno Ci się układa z Twoim menem...:)
Dzisiaj minał trzeci dzien bez słodyczy :D
Nie ćwiczyłam, bom późno wróciła i do tego strasznie zmęczona...ale jedzonko całkiem ok.
tymczasem bockam was mocniutko kochane wspieratorki:**
-
Anju!!!!Cieszę się,że do spraw damsko męskich podchodzisz właśnie w taki sposób :) To zdrowe podejści i doskonale Cię rozumiem,że pragniesz miec kogoś,do kogo można po prostu się przytulić.Znajdzie się taki ktos na pewno.Trzymam za to kciuki.
U Ciebie widze dietka ładnie.Ja wczoraj tez bez słodyczy wytrzymałam i czuję,że teraz się zaprę i mi sie uda.Mam dzięki Wam ogromną motywację :)
A teraz jestem juz w pracy.Masakra,tylko kawa rano stawia mnie na nogi.
Ale za to jaki wschód słońca widzę codziennie....normalnie dzis niebo jest pomarańczowe.Cudownie :!:
Ale ze mnie romantyk :)
Biorę się do pracy.A dziś ciężki dzień mnie czeka.a potem wyjazd do mamy i na fitness.Nie wiem,czy zajżę do Was jeszcze,ale może...pewnie sie nie oprę.
No to życzę miłego i pięknego dnia!!!!!
-
Masz rację Martuś - wschodzące słońce jest piękniaste:)
Kurka, dzisiaj wyszłam przed 9 wróciłam po 20, więc wyszłam tylko na 8 piętro i tyle było ćwiczeń:D Ale jedzonko bardzo pozytywnie i CZWARTY DZIEŃ BEZ SŁODYCZY hiii...dzionek miły, chociaz zmęczona jestem jak diabli...ale myslę o piatkowej imprezce urodzinowej... :D zaprosiliśmy z kumplami ponad 30 osób...bedzie super coś czuję:)
Tymczasem ściskam...jutro jadę do galerii Krakowskiej z nadzieją kupienia w końcu odtwarzacza mp3:) trzeba iść z duchem czasu:D
ścisk Perełeczki:*
-
A tak a propo wschodów słońca...impresja, dworzec krakowski godzina około 5.45 rano:)
http://img106.imageshack.us/img106/8...ykaniumij2.jpg
-
Witam serdecznie!!!
Anju!!!Ja też wpadłam tylko na chwilkę.Też zabiegana jestem.Byłam na fitnessie,więc czuję się super,a ćwiczyłyśmy układy taneczne :) No i wykompałam sie i myślę,że muszę zajrzeć...
GRATULACJE z okazji 4 dnia bez słodyczy!!!!!!!!To naprawdę sukces.Ja za to drugi dzień bez słodyczy i do tego bez kolacji.Jestem z siebie dumna.Tylko jeszcze obiadki muszę trochę uszczuplić z kalorii i będzie świetnie :)
Byle tak dalej :) :) :)
Zmyakam,bo jutro będzie ciężko wstać :) Mój Mężuś już słodko chrapie.Lubię patrzec na niego jak śpi :) tak spokojnie oddycha.
Ale Ci zazdroszczę tej imprezki.Ja tez mam zaległe urodziny,jeszcze z lipca,ale nie mam jak zrobić przez ten bałagan.No i pewnie zrobimy imprezke łączoną-parapetówkę i urodzinki.
Zmykam do łóżeczka :)
Słodkich snów!!!!!!!!
-
Anju!!!!!
To jest coś pięknego :) :) :) Bo jak wiesz kocham Kraków, jego czar :) :) :) Spędziłam tam piekne lata swojego życia.Ale tak się ułożyło,żę zamieszkałam z dala od mojego Krakowa.Czasem tęsknię,choć tu mam swój raj na ziemi :)
Dzięki za piękny wschód!!!!!! Zrobiłaś mi nim ogromną przyjemność!
-
aaa...bardzo się cieszę słońce:))) jak tylko złapię chęć, żeby przyłapać Kraków w jakimś łądnym, ulotnym momencie - to postaram się znowu wysłać Ci coś miłęgo:)
no i gratuluję rzecz jasna drugiego dnia bez okrutnych i zgubnych słodyczy:) brawaaaa:) jesteśmy fajne - nie ma co:)
-
Brak ćwiczeń poza wchodzeniem na 8 piętro...bez słodyczy, ale kawę piłam i dali trochę bitej śmietany...
Jedzenie ok, ale brak ćwiczeń mnie wkurza...idę spać..
za to kupiłam se odtwarzacz mp3:D:D:D
ściskam kochane:*
-
Witam serdecznie :!:
Wczoraj nic nie pisałam,bo późno wróciałam.Miałam spotkanie z koleżanką, z którą mieszkałam na studiach w Krakowie :) Fajnie było.Miałyśmy w tym samym dniu ślub i nie mogłysmy na wazajem być,więc wczoraj oglądałysmy zdjęcia i plotkowałyśmy :)
W knajpie zjadłam tylko sałatke,wiec dobrze.No i było bez słodyczy :)
Jestem z siebie dumna,bo pachniało pizzą,która uwielbiam.A jak wróciłam to zmusiłam sie do 30 minut rowerka.Żeby tylko tak dalej.
No i chyba moja waga cos kłamie,bo jak sie na starej u mamy zważyłam to było 62 kg :)
Byłoby super :) Gdyby to sie sprawdziło byłoby super.Miałabym 7 kg do zrzucenia :)
Wracam do pracy.
To forum to świetna motywacja :) :) :)
-
Zmieniłam ticker i sprawdzam go :)
-
CZeść dziewczymy :)
Ja tylko na chwile aby zasygnalizowac swoją obecność. :)
Wiecej napisze cos jutro...
Anju - dobry pomysł z tą tabelką i odchaczaniem dni bez słodyczy. Tez tak zrobie. TYm bardziej ze postanowiłam podjąc kolejną OSTRĄ walke pod tytułem "akcja sylwester". Nie zakladam ile dokłądnie schudnę,postaram sie cwiczyc, ćwczyc,cwiczyc i jeść mneij i zobaczymy ile spadnie.... :)
Ten sylwek to niezła motywacja, poza tym jakoś lutsro bezlitosnie pokazuje boczki, tłusty brzuszek ,rozstepy i celulitic o zgrozo :(
Bede jutro i pdziele sie z wami moimi planami odnośnei mojej nowej walki :)
Moze sie przyłaczycie ?? :)
-
Czesc Kochane
Ja tylko na chwile, bo padam na ryjek. Bylam od wtorku we Wroclawiu i wrocilam dzis przed 16-ta. Duzo sie nachodzilam i nazalatwialam. Zalatwilam sobie dodatkowy termin obrony - do 15 grudnia. Konkretnego terminu jeszcze nie ma, ale bedzie ustalony. Ciesze sie ze to zalatwilam.
22 stycznia jade do Londynu!:) Bilet bede miec w sobote;] Calkiem tanio - 140 zl ( no ale prawie z 3 miesiecznym wyprzedzeniem ). To juz calosc kwoty - bilet+oplaty lotniskowe+oplata paliwowa.
Co do dietki to nawet w miare a ruch - duuuzo lazenia. Jestem wykonczona.
Z moim Misiakiem jak w raju:) W sobote jade do Niego i idziemy do znajomych na pifko. A w niedziele mam nadzieje, ze bedziemy caly dzien gnic przed telewizorem przytulajac sie mocniutko. Wracam w poniedzialek. Rano w poniedzialek skladam wniosek o paszport.
Koncze laseczki. Obiecuje, ze jutro dokladnie poczytam Wasze posty i odpowiem na nie.
Caluje Was goraco i sciskam serdecznie :*
-
hej kochane dziewczynki:*
Na początku to gratuluję Mar4tuś ładnego dietkowania...:) ja mam straszne wyrzuty jak czytam o rowerku, bo ja w tym tygodniu..nie ćwiczyłam... :oops: to dlatego, że codziennie wracałam do domu bardzo późno i po prostu nie miałam siły....ale za so słodycze super - oczywiście wyłączając piankę w kawie w kawiarni :wink: ale je jem ciasteczek, kremików, cukiereczków...chociaz czasem straszliwie mnie kusi... :roll: Ale to fajnie motywuje taka kartka na lodówce:)
Gosiaczku, fajnie, że jesteś:) Akcja Sylwesterm mi się bardzo podoba..może w tym tygodniu mi się uda zrobić bardzej restrykcyjna dietę (tzn żeby mało jeśc i duuużo ćwiczyć, bo planuję w domku większość zcasu spędzić). Więc jestem pełna entuzjazmu:) Mam nadzieję Gosiaku, że Twój entuzjazm mi się udzieli..bo ja na razie tylko jem w miarę ładnie, ale z ćwiczeniami ech...jeszcze dzisiaj dostałąm okres wrrr a włąśnie dzisiaj mam swoją imprezkę urodzinową..po prostu rewelacja :? ale walę jakiegoś APAPA i poćwiczę trochę...
Modulku: nie jedź nigdzie....:( a jak już tak bardzo chcesz, to bądź z nami w bardzutko regularnym kontakcie, bo wiesz..pojedziemy tam do Ciebie i dostaniesz w ucho, że do nasd nie piszesz o dietkowaniu w Anglii:) Cieszę się, że fajnie wam się układa z Twoim lubym...tak miło się to czyta...:)
Także ja mam plan na ten tydzień taki, że dietkujemy i ćwiczymy i duzo wody pijemy, bo teraz nie mam zajęć, więc mam czas w domu na skakanie na skakance:) ściskam wasperełeczki kochane i idę po apap bo dla mnie pierwszy dzień okresu jest najgorszy...ble...
:***
-
Hej Kochaniuchne:-*
Dzis troszke wypoczelam;] Chociaz wysprzatalam cala chate - ale taki ruch dobry jest dla sadelka ;] Zwlaszcza, ze moje plany cwiczeniowe legly w gruzach. Bo nic nie cwicze - leniuch jestem i tyle :( Chociaz jedzonko w miare mi idzie. Waga pokazuje niezmiennie 60 kg (+/- 1 kg ) wiec jest ok. Nie czuje sie opuchnieta, nie mam wzdec i problemow z wyproznianiem :D
O czym ja tu pisze :D :D :D
Aniu, Asiu ( Qrko ) i Gosiu - wyslalam Wam zdjecia na maila. Nie mam zdjec z wesela, ale zapomnialam, ze sobie robilam z moja przyjaciolka kilka zdjec przed weselem. Wyslalam Wam dwa maile - w pierwszym 4 zdjecia sprzed ponad roku ( jak bylam tlusta ) a w drugim 4 zdjecia sprzed 2 miesiecy. Byscie sobie porownaly jak ladnie schudlam te 14 kilo. No i jak juz kiedys pisalam zmienilam kolor wlosow z rudego na braz i chyba duzo ladniej wygladam szczupla i z ciemniejszymi wlosami ;] Jak bede miec juz zdjecia z wesela to Wam przesle.
Marta - mysle, ze waga nie klamie i jest 62 kg! Gratulacje!Gratuluje tez cwiczen i poskramiania nadmiernego apetytu. Oby tak dalej!
Anju - zycze kochana udanej imprezki dzisiaj! Na pewno bedzie super! I gratuluje tych kilku dni bez slodyczy ( mnie sie sredniu udaje wytrzymac bez slodkosci )
Gocha - akcja sylwestrowa to swietny pomysl! Przylacze sie - tylko czekam na szczegoly. W sumie jestem zadowolona z siebie nawet i sie akcpetuje ( no ale 2 miesiace temu bylam z siebie baaardziej zadowolona - teraz mam troche tluszczyku na brzuchu i troche mi uda zgrubly i tylek sie zrobil troszke sflaczaly - wczesniej to byly prawie samie miesnie ). Ale chetnie podietkuje i pocwicze. Tylko czekam na motywacje. :D
A ja Wam zapomnialam napisac, ze jestem "krolikiem doswiadczalnym" mojej kolezanki studentki stomatologii. Chociaz nienawidze dentystow to zrobilam dla niej wyjatek. ( Alez sie poswiecam :D ). Ona jest na 3 roku i do tej pory robila wszystko na sztucznych zebach. Pierwszy raz ma pacjenta. Na razie wyczyscila mi kamor z zabkow. Mam teraz takie bialutkie. Ciagle chodze i je ogladam w lustrze :) Fajnie, bo ona sie nauczy a przy okazji wyleczy mi wszystkie zeby i za nic nie place. A bede miec znieczulenia, biale plomby. Wszystko jak u profesjonalisty. Ona sie nauczy a ja bede miec piekne i zdrowe zabki. :)
Dobra zmykam moje kochane. Wpadne pozniej. Napiszcie co sadzicie o zdjeciach.
Buziole :-*
-
Wracajac do tej mojej kumpeli - to owszem boje sie jak cholerka, ale mam do niej zaufanie. najwyzej sfinansuje mi sztuczna szczeke :) hahaha
-
zglaszam akces do akcji sylwestrowej :)
przylaczam sie od poniedzialku (bo ja to tal kubie od poczatku tygodnia)
ech moja waga tez wariuje ostatnio - dzis rano np pokazala 61 :(
no ale coz - nie ma sie co dziwinc, duzo jem nie cwicze to sa tego efekty :)
ale jak sie teraz za siebie wezme i zmobilizuje i bede MUSIALA sie przed wami spowiadac to na pewno lepiej mi pojdzie :)
aaa i jeszcze jedno - goisu do mnie doszly tylko zdjecia tluscioszka
i pol dnia siedzialam sie zastanawialam jak to mozliwe zeby te 4 zdjecia sie miedzy soba roznily hi hi hi teraz wszystko sie wyjasnilo :) tak wiec poprosze jeszcze maila z odmieniona Toba :)
serdecznie pozdrawiam weekendowo (wlasnie prace skonczylam:) )
A.