Wątek: Rower + dieta = sukces! (Mam nadzieję :D )

Wszystkim waga leci w dół Tylko nie mi Mam co chciałam, napisałam, że nie zależy mi na wadze - no to stoi w miejscu :P cm też przestały ubywać .

Hehe, a co do nauki, to ja do wszystkiego uczyłam się parę dni wcześniej i na szczęście udało się wyrobić w czasie sesji :P Ze mnie to już dopiero jest leń jakich mało

Squalo gratuluję spadku wagi.I zabieraj się do nauki

no to nam dziewczyna poszalała na rowerku
oj ja też się muszę wziąć do nauki, tylko że ja mam tego bardzo dużo, ale co tam damy radę

Pewnie, że damy radę! Bo kto, jak nie my?

Dla mnie dzień się już właściwie skończył; to co zaplanowałam, zrobiłam.
Zjadłam tylko 3 krówki A poza tym jestem po kolacji złożonej z jogurtu, banana i nektarynki. 40 km też zaliczone. Jutro spacer zamiast rowerku

Słucham sobie właśnie Laury Pausini i aż mnie ciary przechodzą Oczywiście przy tym śpiewam, więc już mnie mają w domu dosyć, chciaż wcale nie fałszuję! Po prostu za głośno

Rozplanowałam już naukę i jutro zabieram się za robotę.

No i od jutra trzeba się też zabrać za mój włoski! Na Boże Naroszenie przyjedzie do Polski moja przyjaciółka z chłopakiem (chłopak - włoch). A chłopaczek wie, że uczę się włoskiego, więc nie mogę dać plamy! A mam trochę zaległości... No cóż, do roboty! Trzeba jakoś wykorzystać ten czas wakacji :P

o widze ze optymizm wrocil
plan zrealizowany, teraz tylko malymi kroczkami a prosto do celu
ja tez sie biore za nauke
ehhh te krowki

to co dzisiaj zaczynamy mega plan samopoprawy
a ja chcę ornbitrecka, żebym mogła z wami śmigać
to jak z tą a6w
bo ja w piątek poległam, jak wróciłam do domu to zrobiłam tylko półtorej serii, ale tak to jest jak się nie myśli i dopiero po powrocie z imprezy chce się robić

Zaczynam się uczyć
Dziobnęłam już trochę włoskiego, a teraz biorę się za ten nieszczęsny egzamin. I tak codziennie

Jakoś mi się nie chce robić A6W Może się w końcu przekonam, ale na razie to nie za bardzo mnie ciągnie do ćwiczeń cielesnych (jak to mawiała facet z fizyki ). Więc poczekam, aż mi się zachce

W sumie, to na razie jestem zadowolona z tego, jak mi spada waga. Na razie będę dzielnie deptać na rowerze i zobaczę, jakie będą tego efekty.

W ogóle to znalazłam zapiski z dnia 3 kwietnia roku 2006 i się przeraziłam. Ważyłam 65 kg i miałam 62 w udzie... Dobrze, że już jest lepiej!

Nie wiem, czy ten spacer dziś będzie, bo jest duszno strasznie i chyba poleje (zachmurzone), ale jeśli wieczorem nie będzie padało to pójdę. A jak będzie to... jeszcze nie wiem, ale pół godziny jakiegoś ruchu muszę sobie zapewnić.

mysle, ze nie bedzie padac - wiec pewnie spacerek bedzie stu procentowo !

hihihi, widze, ze waga tez poszla w dol !

spacer choćby krótki jest jak najbardziej wskazany, lepiej się myśleć będzie

dobrze, że przynajmniej masz rower, ja jak sie trochę finansowo odrobię, to kupię sobie wkońcu orbitreka zwłaszcza zimą się przyda, gdy na rolkach się nie da jeździć

niby to 2-3kg a różnica jest wielka

no to do nauki