a ja czytam i czytam Wasze posty.. i tak wspominam, jaki kiedys biegalam w parku Poniatowskiego, jak jezdzilam codziennie godzine na stacjonarnym, jak chodzilam na areobic i tak sie zastanawiam co sie stalo. zwlaszcza ze naprawde nie wyobrazalam sobie ze moge zreygnowac z tego.
no a dieta to juz wogole poezja, ja jem jedno chlop drugie. strszna pokusa. i jeszcze cholera pije piwo. no kurcze! ostatnio moim grzechem byl ser plesniowy. sama sie przed soba tlumacze, ze troche mi nie zaszkodzi, ale patrzac na wage stwierdzam ze musze byc bardziej radykalna, 19 kilo to sporo. nigdy tyle nie musialam zrzucic. i mam o ok 50% za duzo tkanki tluszczowej!!!! masakra!
a tak wogle to ta dieta oczyszczajaca to chyba wymyslona przez jakiegos sadyste, oni mi kaza zjesc kilogram dziennie! zjadlam cwierc i wymiotuje prawie na jej widok. swoja droga dzis jadlam tylko to i jakos nieszczegolnie mnie ssie. jeszcze jutro.
kupujecie jakies pisma typy shape czy super linia?