-
O jeezuu! Aga! DWA LATA! :shock: :? A propos - dwa lata temu, jak schudlam do 61 i w zasadzie mi to wystarczalo , to pomyslalam sobie:a schudne sobie jeszcze z dwa kilo, zeby potem przez miesiac moc jesc na co tylko mam ochote i ewentualnie te 2 kilo znowu przytyc :? :lol: :lol: :lol:
.....jaki czlowiek jest durny !!! :lol: :lol: :lol: :lol:
Przeciez schudniecie to dopiero polowa drogi :roll: No, ale tym razem, jak tylko mi przyjdzie do glowy jakas niezdrowa mysl, to sobie szybko przeczytam to co teraz napsalam :lol:
-
Nie jest zły ten pomysł z chudnięciem na zapas :wink:
Tylko jak się wrzuci na luz to później trudno, wrócić do diety.
A ja 19 sierpnia wrzucam na luz :D Ide na wesele i napewno nie odmowie sobie weselnego torta i innych pyszności... Och jak bym torta zjadła :P
-
nie wiem, skąd się biorą te 2 lata???
ja 4 lata temu schudłam 20-25kg i utrzymałam tę wage przez kilka lat a w tym czasie powolutku przybierałam odrobinkę a przez ostatnie pół roku więcej niż odrobinkę i tak przybyło mi 10kg i nie wiem, czy to jojo czy lenistwo i zmiana trybu zycia, czy po prostu za duzo jadlam i przytylam
w kazdym razie wiem, ze to już do końca tak na mikro posiłkach 5 razy dziennie będę :):):)
a przy okazji tagotta z tym ćwiczeniem to fakt- jak kiedyś wazyłam tyle, co teraz, to byłam dużo większa i duuużo mneij sprawna
-
dokładnie trzeba trzymac sie zdrowego jedzenia juz do konca zycia :D ale wiecie co? mnie to nie przeraza!! organizm bedzie mi tylko wdzieczny jesli nie bede jadla mc lub pizzy!!
-
No właśnie, dlatego, że trzeba do końca życia to się za bardzo nie ograniczam. Lepiej wolniej ale nie mieć tego zgubnego poczucia skończenia akcji pt "odchudzanie".
Ciekawe czy w praktyce wyjdzie mi równie dobrze jak w teorii ;)
-
123mr - no wlasnie. bo my juz bysmy mogly ksiazki o odchudzaniu pisac, a potem czlowiek sie znowu "rozrasta" :? ...chociaz niby taki madry :wink:
Ja we wrzesniu musze skoczyc do Polski i dlatego nie moge sobie rozciaaaagnac odchudzania :? ...chcialabym jednak, zeby moja mama mnie poznala :? a do tego brakuje mi z 10 kg :wink: I zawsze cholera tak jest, ze jak jade do Polski to sie zaczynam odchudzac, a potem wracam i ..... :? :? :?
....a moze ja poprostu powinnam czesciej tam jezdzic :?: :lol: :lol: :lol:
-
Hihi, i tak oto poznałam twoje imię Tagosiu :lol: :D
A co do wizyt w Polsce, to może rzeczywiście to jest to! :lol:
-
Ja też myślę, że nie ma żadnej "magicznej" granicy :D
Jak już się ma skłonności do przybywania tu i ówdzie
niestety trzeba będzie się już zawsze pilnować :)
Co nie znaczy, że zawsze dietkować :D :P :twisted:
Pozdrowienia :*[/b]
-
uff...16 dzien 6W i pol godziny aerobiku...ludzie! jak ja to zrobilam w ten upal ? :? :wink:
ponad 1/3 Weidera juz zaliczona i 1/3 wagi juz zgubiona :lol: :lol: ...zeby to tak pieknie rownomiernie zawsze szlo :lol:
-
Himeko ja myślę, że jakaś granica jest. W naszych głowach. I to właśnie głowę chcę zmienić (nie ma ktoś jakiejś wolnej ;) ) . Nie żeby do końca zycia liczyć kalorie i każde ciasteczko, ale żeby po prostu, skończyć na jednym ciasteczku z paczki, czy tam kostce czekolady.
Bo skłonności do kilogramów też są w naszych głowach a nie gdzie indziej (za wyjątkiem nielicznych, stosunkowo, wyjątków)[/url]