pannakonda,

dziekuje, no jest roznica, mam jeszcze 2 miesiace (listopad i grudzien), wiec po co ja mam sie spieszyc? Dziekuje za mile slowa. Podejscie do diety jest jakie jest, sa wieksze problemy w zyciu, ja nie mam jako tako problemow, ale moje cialo nie jest tez egocentrum wszystkiego, fakt, ze cieszy mnie, ze sobie troche chudne, ale nie jest to moja obsesja. Na zdrowy rozum, to kazda z nas powinna sobie uswiadomic, ze dieta to proces dlugotrwaly, na efekty trzeba czekac, chyba, ze chcemy rozregulowac sobie organizm.
Obecnie pozwalam sobie od czasu do czasu na male conieco, np. wczoraj mialam 2 toffefee to kawy, a co mi tam. Ja musialam sobie ustalic granice, bo w moim przypadku zaczynalo sie obzarstwo... Obecnie normalnie jem (tzn. tez chudo 1200-1300), przynajmniej 2-3 razy w tygodniu cwicze, nie chodze glodna, ale ciesze sie, ze bede mogla od grudnia miec moje 2000 kcal, to cala masa jedzenia

W kwestii pracy sie czasami rusza, a czasami nie rusza

z pozdrowieniami

Bernadeta M.