Witajcie!

Dzięki za odwiedzinki, mimo, że sama tu nie byłam. Wczoraj tak się u Was zaczytałam, że już do siebie nie zdążyłam zajrzeć...
Taaa, jak kota nie ma, to myszy harcują
Ten, to tego, jak mu tam, a tłyszczyk, no małpiszon jeden wredny, odczepić się nie chce. Waga dziś z rana zdecydować się nie mogła co chce pokazać, czy po przecinku 6 czy 7 czy 4 Ważne, że nie pokazała nie wiadomo ile. A czemu? Już się tłumaczę.
W niedzielę u moich rodziców byli (po raz pierwszy) rodzice mojego kocurka i w domku było tyle pyszności, że pomimo stresu nie dało się ich nie podjadać, ale i tak znacznie poniżej moich możliwości. Poza tym było "latanie" na odkurzaczu i generalnie sprzątnio-szorowanie. Do tego jeszcze w piątek i sobotę był u nas mój braciszek z żoną i synkiem i ciotka miała okazje ćwiczyć mięśnie łapek, bo maleństwo bardzo lubi "samolociki" i inne dźwigania i akrobacje powietrzne, a że maleństo waży już 11 kg... No więc ciotka nie nabrała wagi w domku.
A taka całkiem inna walka.... No zima idzie i miśś jestem, nic mi się nie chce. Z domku oprzywiozłam płytkę i muzyką i głosemm lektora do ćwiczeń, głównie po to, żeby się ze współlokatorką pośmiać, ale mam nadzieję w końcu się wziąć za wyciskanie z siebie potu. Póki co, razem z kotem na piechotkę drwptamy do marketu na zakupy, jak już do mnie dotrze, wtedy jest jakieś 15-20 minutek spacerku - wywalczyłam zamiast jazdy autobusem. Tylko powroty są już "jeżdżone" bo i późno wtedy i ciężko w łapkach...
Wczoraj znowu byłam się troszkę powygrzewać i teraz już widzę własny brzuszek w takich barwach w jakich nigdy jeszcze nie był, bo on z tego dziwnego, niopalającego się typu, może teraz się ruszy...
I jeszcze jedno, maleńkie, bo maleńkie, ale jest - znowu zaczęłam a6w, może teraz trochę dłużej wytrwam i pozbędę się tych "kilku" cm...

"kilku"
pas: 84
biodra: 103
udo: jedno 58 drugie 57,5
kolano (ciut nad): 40

Mam nadzieję, że po takim wymierzeniu mobilizacja większa mnie weźmie.
Ale... Tak jest ale, jutro Mikołajki a mój kocur jutro wyjeżdża więc będą dzisiaj. I coś czuję, że z pizzy to się nie wywinę...



uff, udało mi się odzyskać notkę, bo wcięło