Oczywiście Gosiu, jestem wdzięczna, że się do mnie przyłączasz...Im więcej osób, tym raźniej i lżej idzie...
Taaaa...dzieci potrafią być baaaardzo okrutne...Ja też trzymam dietę, trzymam i...przychodzi dzień kiedy mogę opróżnić pare paczuszek ciastek(jak nie pak)...Słodycze zawsze były, są i będą moją zmorą...Choć gdy byłam jeszcze rozkosznym grubaskiem bardziej tuczyły mnie potrójne dokładki, kotlety, żeberka itp...Gdy zaczęłam się odchudzać, zaczęłam łasuchować-pokochałam słodycze...Niestety z wzajemnością...
Ja mam niestety małe piersi...:/ jakoś nigdy z tego powodu nie płakałam, ale na pewno jest mi przykro, że nie są większe. Nie jestem pewna, ale chyba największą moją bolączką są nogi, chciałabym by były smuklejsze....
Mały Elfie masz rację-najtrudniej jest zacząć. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że ja tak zaczynam od dobrych kilku tygodni To o czym mówisz to chyba są tzw. "miejsca problemowe", ale nie jesteś jedyna...Ja też narzekam i na brzuszek i na uda...Z twarzą nie jest tragicznie, bo zawsze najwięcej z niej mi "schodzi".
Sinoope i Tobie kochana życzę powodzenia w walce
Właśnie wróciłam z kościoła i tam dostrzegłam nową thinspirację...Siostry(nie zakonne ) o idealnych proporcjach, szczupłe i nawet ładne z twarzy. Były ubrane bardzo mognie. Jedna miała na sobie ładny płaszczyk i błyszące jeansy, do tego czarne pantofle, druga miała płaszczyk i legginsy. Wyglądały uroczo, żadnej fałdki, żadnego defektu...
Jedno pytanie: dlaczego ja muszę robić za grubaska?
Zakładki