Elemiach wpadłam do Ciebie i grzmie

Ja Ci faktycznie muszę chyba kopa odpalić - co Ty za świństwa jadasz A teraz tak na poważnie, jeśli nie jesz tego w mega ilościach- jestem z tym ok. Choć myślę , że dużo ryzykujesz- jak bym się rzuciła na takie jedzenie to bym się nie zatrzymała, aż bym talerz zlizała

Co do diety- to u mnie chyba juz się to jakoś ustabilizowało. Świrować mocno z głodu nie świruje. Obżarstwo mam od czasu do czasu (jak dla mnie w granicach normy ). Ostatnio mam dość dużo stresów- część z nich sama sobie stwarzam- jestem w tym mistrzem

Jeszcze do niedawna na jedzenie to się rzucałam- teraz już z rozsądkiem do tego podchodzę. Pewna tego co tu piszę będę gdy pojadę na trochę do rodziców (zawsze pełna lodówka - i tam dostaje wilczego apetytu- a raczej ŁAKOMSTWO to jest )

Aspekt kolejny - nauka. Mam jej na prawdę dużo. wczoraj i dziś zrobiłam sobie listę rzeczy które muszę zrealizować. Nie udaje mi się co prawda wszystkich skreślić w danym dniu, ale i tak czuję się z tym powiedzmy "lepiej". Ślęcząc nad książkami wspomnij sobie o mnie- ja w tym momencie też nad nimi będę ślęczeć. Może będzie Ci raźniej.

Pozdrawiam
Notta

Ps. Surowy ananas zawiera mnóstwo bromuliny (czy jakoś tak), który ułatwia chudnięcie. Dlatego są nawet tabletki z wyciągiem z ananasa na odchudzanie.