kurczę - jak ja podziwiam skrupulatność niektórych osób... np. taka Ewace, nie dość, że faktycznie je jak wróbelek to jeszcze tak pięknie wszystko wylicza, podsumowuje... a ja ostatnio tylko narzekałam więc też dziś powyliczam:


Śniadanko:
- serek wiejski - 150g
- ogórek - 80g

II śniadanie:
- kiełbasa - 150g
- musztarda - 5g

Obiad:
- pierś kurczaka z parowaru -200g
- pomidor - 50g
- śmietana 18% - 20g
- cebulka - 20g

Kolacja:
(w formie sałatki)
- kiełbasa - 130g
- gouda - 70g
- majonez słonecz. - 20g
- ogórek - 20g


B - 109; T - 81; W - 13 (1327kcal)

Razem wrąbałam ponad 1kg jedzenia!!! wyszło za dużo białka i za dużo kalorii, ale ustawiłam sobie w Dietetyku limit w postaci 1500... czyli wszystko prawie w normie

dziś bolą mnie uda w miejscach, których istnienia nie podejrzewałam... ; albo jest to "zasługa" ćwiczeń poleconych przez Ewę, albo łażenia po lodzie... ; pewnie jedno i drugie... u mnie nie dość, że jeszcze mnóstwo śniegu, który od paru dni cały czas się topi i nie może stopnieć, to jest ślisko i obrzydliwie mokro... wyprawa do sklepu to prawdziwy koszmar...
dziś znowu nie było rowerka, ale nie mam siły...