-
Witam kochane,
Wiem, ze u mnie frekfencja w watku nie za duza, ale pisac bede chocby dla/do siebie ;)
No wiec nienawidze I dnia.. ale poczytalam dzis kilka pamietniczkow i znowu staje do walki. Waga na pewno wzrosla, ale na nia nie wchodze, poza tym łykam luteine, wiec mogla tez wzrosnac przez hormony.
Od jutra mam zamiar biegac i w ogole zaczac cos robic ze soba, bo szkoda gadac. Chce wreszcie czuc sie ladnie i atrakcyjnie we wlasnym ciele. Dzis np. mam rozmowe o prace w restauracji i mam wrazenie, ze mnie nie wezma, bo zle wygladam....to idiotyczne, ale ja juz mam cos z psychika chyba ;)
Poza tym zastanawiam sie nad nie jedzeniem calkowicie miesa. Czerwonego nie jem juz od 1,5 roku, ale chce zrezygnowac tez z bialego bo to same hormony.
Ide zaraz piec grahamki, choc mialam zrezygnowac z pieczywa... ale mam slabosc, co zrobie.
Dzis bylo i bedzie:
owsianka na 0,5 szklance mleka - ok 200kcal
jablko - ok 80kcal
grahamka z serem bialym, warzywami i moze wedlinka drobiowa (jeszcze tak) - ok 250kcal?
Starczy na dzis, bo przesadzilam przez ostatnie 2 dni...
A likier caly czas na mnie patrzy buuu...wezcie go ;)
-
ja nie umiałabym zrezygnować z mięsa. rosliny też pędzone, mleko jajko...., bez różnicy. wybieram po prostu to, co mnioej tłustei mniej kaloryczne.
-
Tak Waszko ale niestety drob to jeden hormon :( Nie mozna nawet tego porownywac z warzywami czy czyms innym :(
-
Dzis:
kromka chleba pelnoziarnistego z twarogiem i dzemem + kakao gorzkie na wodzie - ok. 300kcal
jablko - ok. 80kcal
rybka pieczona+fasolka szparagowa,kalafior i brokuly w przecierze, ok. 250 kcal.
Dzis mija rok jak jestem w Stanach. Dokladnie rok temu zegnalam sie z tata i bratem na lotnisku. Rok temu tej nocy spalam we wlasnym lozku z Axelkiem u boku. Pamietam wszystko dokladnie, jakby to bylo wczoraj. tato mnie obudzil, poszlam jak nacpana do lazienki po schodach a pies za mna, jakos mialam nadzieje, ze sie nie rozplacze, ze bedzie ok, ale stanelam nad wanna i wylam jak bobr.. Dzien wczesniej pakowalam sie i plakalam nad walizka a Axel wlozyl mi łebek po ramie i wyl razem ze mna. Nigdy tego nie zapomne... Jak wszyscy juz czekali w samochodzie ja go przytulalam i obiecywalam ze nie dlugo wroce. Smieszne ale on jest jak moje dziecko ;)
Pozniej na lotnisku zegnajac sie z tata obiecal mi, ze zobaczymy sie w wakacje, powiedzial ze mnie kocha itd.
Myslalam, ze sie nie rozkleje... eh sorki.
Rok byl ciezki, samotny i dolujacy, ale stwierdzam, ze nauczylam sie wiele.
-
Nauka nigdy nie przychodzi łatwo.... Trzymaj się
-
Pożegnania i rozstana na dłużej napewno sa strasznie cięzkie, dlatego tak bardzo boję się puścic męza za granicę do pracy. Za ocean jakby była taka możliwośc napewno by pojechał, ale ja próbowałabym z nim tak aby jechac cała rodziną. Nie chciałabym też biletu w jedna stronę, chodzi mi o to że często osoby które dosały się do USA nie wracają jak im się wiza kończy i wtedy wiedzą że jak wrócą do Polski to szybko z powrotem nie dotrą do Stanów więc droga jest zamknięta :cry:
POZDRAWIAM i 3maj sie tam :!:
-
Dziewczyny pomocy, kopa potrzebuje!
Wczoraj znowu zaczelam SB a kladaj sie do lozka zaczelam myslec, ze po co mi ta dieta, ze nie dam rady, ze moze zaczac znowu 1000kcal i ze jutro (czyli dzis) sobie pojem a diete zaczne od czwartku. W rezultacie wstalam i zaczelam jesc od razu, bo nie moglam usnac. Nawet nie bede pisac coi zjadlam, ale przynmajmniej nie zaczynam diety od jutra tylko od dzis. Musi mi wrocic poprzedni zapal bo inaczej bedzie cienko!
Dzis:
musli na szklance mleka 0% - ok. 200kcal
2 wasy z 2 plasterkami sera zoltego light+pomidor, ogorek i szczypiorek - ok 170kcal
jablko - 80kcal
serek homogenizowany jakis (nie wiem jeszcze jaki kupie) - ok 180kcal
pieczona piers z kurczaka, plasterek mozarelli light+ pomidorki z cebulka - ok 309 kcal
Razem ok. 939kcal
I i II sniadanie zjadlam w malym odstepie czasu, bo ide zaraz do pracy a tam wlasnie zjem tylko jogurt i jablko, dopiero poznym popoludniem obiad. Nie ma innej mozliwosci:(
Jest ok?
Wiecie dziewczyny u mnie jest taki tok myslenia, ze to tak dlugo potrwa zanim schudne, ze tyle mam o tym myslec i sie meczyc a i tak jeszcze dlugo bede gruba..... eh wiem, ze to chore, ale co ja zrobie:(
-
Wiesz co...najgorsze jest pierwsze kilka dni a potem człowiek i organizm przywyknie do diety i będzie ok :lol: Ja miałam słabości w pierwszym tygodniu odchudzania, wszędzie widziałam pełno smakołyków i wogóle wydawało mi się że ja nigdy nie schudnę, że to się nie da :cry:
ale jakoś przetrzymałam i nawet jak wszyscy u mnie jedzą jakieś pyszności to ja robię sobie coś dla siebie cos mało kaloryczne :lol:
Wierzę że ci się uda, napisz jak tam ci idzie, wrócił zapał :?:
Mam nadzieję że tak :!:
-
Wiecie, czegojanajgorzejnie lubię?? odchudzonych "pyszności" czyli jakichś niedosłodzonych ciast, śmietanowców na jogurcie ze słodzikiem.....
jak juz jeść pyszne to pyszne a nie jakieś g.............o
zresztą.... jesli już jem słodycze to słodkie na maksa
-
Heh dziewczynki wyopbrazcie sobie, ze wczoraj sie zlamalam znowu na tej kapusciance...
No ale nic, dzis sie wzielam za siebie juz na 100%, mysle tylko nad tym czy jesc chleb ciemny czy nie. W piekarni maja taki az czarny i mysle, czy kupic, czy nie.
K. mojego tez odchudzam, dzis dostal dwie grahamki do pracy i kantalupe w pojemniczku.
Aha..no i przytylam. Jutro wejde na wage zeby zmienic suwak, ale mysle, ze jest wiecej jak bylo na poczatku odchudzania :(
Idiotka!