Taaak...dziś też sobie pojadłam z 5 jabłek, paczka regionalnych, jakiś tani wafelek, paczka paluszków z sezamem i bułka słodka.
Brzuch mnie boli.
Jak zwykle.
Wersja do druku
Taaak...dziś też sobie pojadłam z 5 jabłek, paczka regionalnych, jakiś tani wafelek, paczka paluszków z sezamem i bułka słodka.
Brzuch mnie boli.
Jak zwykle.
Oj ciężko idzie...w każdym razie opornie, ale już 2-gi dzień trzymam MM-owo :D, przez te dwa dni cierpiałam katusze, ale jakoś sobie poradziłam :D.
Widzie, że powoli pamiętnik umiera...ale co mam zrobić, jeśli nie mam czasu?? Non stop nauka i nauka :/
czesc nanciu, wybacz nieobecnosci, ale mam problem z dostepem do kompa. a gdybys tak sprobowala...po prostu nie byc na diecie??? myslalas o tym keidys?? ale dac sobie np takie zasady 1) zadnych slodyczy od poniedzialku do soboty -absolutnie; duzo owocow i warzyw zamiast podwojnych porcji chleba...moze by co dalo, a mniej stresu by bylo? ja jakos trzymam wage choc wczoraj mialamd zienz arcia doslownie, non stop, cos mnie naszlo i akzalo jesc...na szczescie dzis dla odmiany zero apetytu :) ale waga stoi w miejscu i to mnie cieszy.
trzymaj sie dzielnie i chwala Bogu zes tych lekow nie wykupila!!! matko, co za baba glupia!!! wrrrr nie znosze takich lekarzy... nie wiem czy czytalas kiedys jeszcze na forum marcysssi pisalam o swoich przesjciach z lekarzami -ja bralam rok chemie i mialam bolesne biopsje, a potem okazalo sie, ze w sumie niepotrzebnie bo to nie rak tylko "wlasciwosc szpiku,wrodzona, determinowana genetycznie, niepostepujaca"...cZyi tak juz mama i zyc sie z tym da, a leczyc nie ma po co....myslalam ze zabije tego lekarza, ktory mi to wszystko zafundowal...wiec teraz juz uwazam i dmucham na zimne. ale rok z zycia wyciety i neizla trauma zostala, dotad nienawidze szpitali.
Dzięki Moniu za rady, ale ja coś czuje że nie mogłabym już żyć bez diety, coś mi się wydaje że jakbym doszła do 60kg to sobie zarzycze 55...potem 50 itd :/.
Dziś spokojnie, szczerze mówiąc chyba bardziej wole jabłka i marchewkę od słodyuczy (narazie ciągnie mnie jak już to do jabłek), to chyba dobrze?? Do chleba już mnie nie ciągnie :D.
No to jutro się waże 8)
Zważyłam się: 66,5 :twisted: 8)
CZESC JA WIEM Z CZYM MASZ PROBLEM BO JA MAM TAKI SAM OBIADAM SIE NAWET RZECZAMI KTORE SA STARE ALBO NIEDOBRE A W TEJ CHWILI JESTEM 5 DZIEN NA DIECIE I SIE TRZYMAM MAM NADZIEJE ZE TY TEZ PA PA TRZYMAM KCIUKI
WPADNIJ DO MNIE :D
Taaa...a jutro pewnie będzie 70 :?.
Zapomniałam że jutro mam ważenie w szkole ;(, ale co z tego?? Czy ja zawsze wytrzymam tylko 5 dni?? Ale to i tak lepiej niż wcześniej, gdzie wytrzymywałam góra 2-3dni...może w końcu się to zmieni :(.
Matka wyciąga mnie z wielkiego doła.
Jestem załamana, głowa mnie boli od nauki, rano jak zobaczyłam swe odbicie w lutrze dowiedziałam się jak będe wyglądać za 30lat :/
Już mi lepiej. Drugi dzień trzymam MM, ale dziś...duuuużo jabłek, mam pomysł: wieczorem będe kupywać jedno na rano i koniec.
Mam nadzieje, że poskutkuje...
3 dzień bez słodyczy, moja mama mnie uradowała: czyta książkę mr. Montignaca i jej się podoba :D, powiedziała, że mi pomoże :D:D
A do urodzin 2 tygodnie!! :shock: musze ważyć co najwyżej 66kg- dziś się ważyłam 69:?, ale i tak lepiej, bo już było 70 :?.
Aha- jak mam ochotę na coś sweet- to ciastka owsiane, albo sama sobie upiec...mniam!! Kocham je!!
No i podobno (skoro się jeszcze rozwijam) powinnam schudnąć z samego ograniczenia słodyczy, jeszcze ogranicze marchewkę i jabłka i będzie ok :D