Czołem dziewczyny!
Niedziela minęła na zrzucaniu tego, co przybrało się od ostatnich 3 dni. Niewiarygodne - prawie 2 kilo do góry (uuuaaa), a jadłam tyle samo, bez grzeszków etc. Więc to musiał być stres. Zatem niedziela na lekkiej głodówce (duża pomarańcza, puszka tuńczyka i napoje)
zeszło jak na razie 1,2kg. Dziś dalej walczę.
Zrobiłam sobie wczoraj pazurki akrylowe, żeby się czymś zająć i nie myśleć o żarciu A nad prawą ręką trochę posiedziałam hehe
A jak tam u Was?
Kiniucha - nie wiem, nie jadłam kapuścianej. Ale wg. mnie to ta dieta, tak samo jak każda inna - wymaga przygotowania. Gdybyś miała pod ręką jedzenie na wszystkie dni pięciodniówki, albo pożyczyła od sąsiada te 2 zł na twaróg, zamiast wygłodzona czekać na mamę, to byś nie zemdlała. Przy dietach trzeba zawsze uważać, żeby nie chodzić głodną.
Pamiętaj, że dieta kapuściana jest jednostajna i wiele osób do niej się zmusza po paru dniach. Jeśli masz AŻ tak silną wolę - to wytrzymasz. Ja bym nie wytrzymała. Mdłe żarcie to nie dla mnie.
Gru - gratuluję! Mówiłam, że się ruszy?
Z tym stresem to było tak, że na poniedziałek musiałam wykombinować 306 zł, żeby nie musieć płacić 900... Ehh. Znalazłam w końcu, ale co się nadenerwowałam to moje. Odreagowywałam dwa kolejne dni.
Cześć Klakierku i Kiniuś!
Nie ma rzeczy niemożliwych. Mamy tylko to, co mówimy, że będziemy mieć.
Zakładki