-
obiad: kurczak (200 kcal), fasolka (90 kcal), brokuły (10 kcal)
-
podwieczorek: kefir (180 kcal)
-
witaj senioritto widzę że jesteśmy rówieśniczkami i nawet mamy podobną wagę... ja też mam za sobą wiele prób zazwyczaj jednak dawałam za wygraną po tygodniu lub dwóch... dietę zaczęłam od poniedzialku i powoli sę przyzywczajam (dzisiaj założyłam pamiętniczek
życzę powodzenia i trzymam kciuki.
-
Eh, skąd ja to znam. Mój zapał podobnie jak Twój - trzymał tydzień, dwa a później gasł niczym świeczka
Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej.
-
no to widzę ze mamy wspólny cel... tym razem nie odpuszczę! muszę udowodnić samej sobie że dam radę... obie damy pozdrowienia
-
Jak tak patrze na to co jesz, to tak patrze i patrze...i patrze. I mysle sobie....pycha. Jakie ty dobre rzeczy jesz...
ALE
Mysle ze ja bym nie dała rady nie jesc owocow... I bym sie chyba jakos nie potrafila specjalnie nastawic na taka (jak dla mnie) rygorystyczna diete. Bo ryz tez kocham..i wogole.
Mam nadzieje ze ci sie uda Bede cie dopingowac A wtedy to juz chyba nie masz szans zeby nie podołać
No, pozdrówka trzymaj sie
-
Jestem pod wrazeniem, tak ładnie Ci idzie.
Dawaj, dawaj kochana!!!
Kibicuję Ci i wierzę, że przynajmniej Ty osiągniesz swój cel.
Bo coraz częściej mam wrażenie, że ja jestem już na straconej pozycji i nic z tego mojego "odchudzania" migdy nie wyjdzie
Buzka :**
Trzymaj się, miłego, dietkowego weekendu
-
Mokuś jakiej straconej pozycji?! Nie ma stracnych pozycji!
Ty też dasz radę!
Dużo zależy od sposobu myślenia, ja zawsze byłam nastawiona "Zrobie to, to i to... kupie tamo i tamo... ale jak schudnę". I zawsze było " jak schudnę".
Ale ostatnio coś we mnie tknęło (ciekawe na jak długo) i zaczełam robić pewne rzeczy już, teraz. A odchudzanie niech idzie obok. Bo w końcu w tym roku mamy co robić.
Ja jeszcze nie zaczełam się uczyć A to raptem 3 miechy zostały
No i kopie się w tyłek żeby ćwiczyć, chociaż troszkę. Dziś się wziełam i wybalsamowałam w ogóle tak zaczynam dbać jakbym już była szczuplutka i ładniutka. Mam zamiar w ferie na też pochodzić na solarkę.
A piszę to wszystko nie żeby pokazać co to nie ja, bo wiem, że w każdej chwili to może pęknąć jak bańka. Ale mam nadzieję, że może coś z tego Ci pomoże, natchnie?
Za każdym razem gdy upadniemy trzeba się podnieść, otrzepać i biec dalej.
Ale kazanie walnełam, a co!
Mokuś :* Wiem, że dasz radę! I wiem, że potrafisz.
Smaken powiem Ci szczerze, że na owoce mam ochotę czasem. Ale jakoś wytrzymuję bez nich. Natomiast ryż, ziemniaki mnie w ogóle nie ruszają. Nie jadłam ich bardzo długo i jakoś nie tęsknie.Za to lubie kasze i makarony.
-
Trzymam Kciuki Ja w zeszłym roku przy prawie tym samym wzroście (165cm) tez tyle ważyłam i schudłam do 59 kg Trzeba tylko chcieć
A co do owoców to jak dla mnie to trzeba je jeść. Np pomarańcze: Dużo witaminy C, zapychają..sa pyszne....i mają mało kcl co najwazniejsze
-
Będą i pomarańcze... za 2 tygodnie - akurat pod koniec ferii.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki