Toffiiii...!!! :-*** Kotkuu, nie gniewaj się, to nie była celowa "ignorancja"... Ja po prostu kłopoty z koncetracją ostatnio mam Obiecuję poprawę i częściejsze odwiedzanie "starych" przyjaciół
Wojna słodyczom... heh, można tak powiedzieć, chociaż nie do końca Nie mam zakazanych potraw, cały sęk w tym, żeby jedzenie było jedzeniem, a nie pocieszaczem. A słodycze potrafią pocieszać, oj, potrafią... Tylko za jaką cenę

Dzisiejszy dzionek zaczął się nieźle, energia mnie rozpierała (hmm... czyżby to miało coś wspólnego z wczorajszym tajemniczym zaginięciem jogurtowej Terrawity z barku? ), i pojeździłam na rowerku po okolicy przez jakieś 1,5 godz... Dłużej nie dałam rady, bo słońce przypomniało sobie nagle, jaką to porę roku mamy i zabrało się do rzeczy z zapałem godnym pozazdroszczenia
Śniadanko: jogurt bananowy z muesli Jogobelli
Obiad: Miseczka czereśni, parę różyczek kalafiora, miseczka gotowanego bobu
No, po tym byłam tak zapchana, że o kolacji nawet mi się myśleć nie chciało, ale oczywiście, ponieważ dziś pierwszy dzień mojej diety, tradycyjnie trzeba było spotkać się ze znajomymi, zjeść loda, zjeść grzankę... Eh, niech to będzie zamiast rozbitego kieliszka za powodzenie mojej diety
Buziaczki, idę zbierać siły na dalszą walkę
Sun.