wczoraj zjadlam z 2000kcl no masakra... ciagle glodna...

ale dzis to niestety szok negatywny przezylam rano 50.1kg - no i mam za swoje :/ mam okropnego dola bo juz miesiac tu jestem i powrot do punktu wyjscia...
a po takim obrzarstwie swiatecznym to przejsc na diete jest koszmarnie ciezko :/
i pogoda fatalna wiec rowerkowanie tez nie bardzo :/ czuje sie okropnie slaba...

no nic... znow do przodu... a doga dluga jest...

dzis juz zjadlam:
kawalek babki - na szczescie ostatnie -300kcl
jogurt 150kcl