witam Was po długiej przerwie, ale za to jeszcze w trakcie długiego weekendu ja do szkoły wracam dopiero we wtorek ze względu na matury... ah co to będzie za rok! troche mnie to przeraza, juz nawet nikt mnie nie próbuje uspokajać, że "jakoś to będzie", bo nie będzie bez ostrych przygotowań
w każdym razie większą częśc tego długiego weekendu spędziłam w Warszawie u dalszej rodziny. było świetnie, to jest chyba miasto dla mnie. nie chcę reszty życia spędzić na Śląsku, nic mnie tu nie trzyma.
dietowo... nijak. ogólnie diety jakiejkolwiek brak, bo jednak jak się jest gościem to pod nos podstawiają ciasta, ciasteczka. ale za to obiady lekkie. i, co najważniejsze, w ciągu kilku dni przeszłam jakies 17km. pół Warszawy przejsc pieszo to jest wyczyn nogi mam do tej pory opuchnięte. dlatego ciekawa jestem jak to wyjdzie wagowo, jeszcze dzisiaj zaczął mi się okres, więc trochę wody zejdzie. od poniedziałku biorę się do roboty, Paryż coraz bliżej

przydałoby się też zacząć ćwiczyć... tylko jak ja się zmuszę do korzystania z tego nudnego steppera?