-
Anikas, ja wprawdzie astmy jako takiej nie miałam, ale sam kaszel był czasem tak silny, że nie potrafiłam złapać oddechu :/ roweru stacjonarnego nie posiadam, jeżdżę na zwykłym . dzisiaj udało mi się wytrwać 2 godziny (w tym dwa postoje przed sklepem spożywczym, żeby uzupełnić płyny) co mnie cieszy - w końcu to był mój pierwszy wypad rowerowy (jeśli nie liczyć tych po bułki do sklepu )w tym roku! jednak ćwiczenia w domu też zapewniają jakieś minimum kondycyjne
Migotko masz absolutną rację, ja już przyznaję zaczęłam dzisiaj świrować, ważyłam się już chyba z cztery razy - jakby z wagi w ciągu dnia dało się wywnioskować, co pokaże jutro . siedzę nad kalendarzem i piszę sobie na brudno plan, jak skończę, to wkleję
TUSSSIACZEK, dziękuję i... cóż życzę nam wszystkim, aby jojo omijało nas szerokim łukiem
-
rower pomógł - na wadze dzisiaj 69,9 uf!
jadłospis z wczoraj wkleję nieco później, wtedy też do was zajrzę . póki co wsiadam na rowerek narazie nie czuję zakwasów, ale zobaczymy jak moja pupa znajdzie się na twardym siedzonku
udanego dnia
-
Super Nathko!! gratulacje
-
no więc wczorajszy jadłospis był mniej więcej taki, jak ten z przedwczoraj, tyle, że zjadłam kolację zamiast pół kilograma czereśni :P
dzisiaj jestem już po dwóch godzinach spędzonych na rowerze. chyba pozostanę przy tej trasie, bo są na niej odcinki bardzo piaszczyste, gdzie muszę iść obok roweru, tym sposobem mam czas na złapanie tchu i tak bardzo się nie męczę
w sumie schudłam już 6 kilo, oczywiste, że troszkę widać (najbardziej zawsze spada mi brzuch), ale dopiero teraz zaczynam zauważać, że moje ciało jest ogólnie w lepszej kondycji. nawet ośmieliłabym się o stwierdzenie, że cellulit mi troszkę zmalał coś mi się wydaje, że ćwiczenia wejdą mi w krew wiadomo, A6W jest trochę nudna, ale jakoś pcham ją do przodu, potem po sto wymachów każdą nogą (leżąc na boku), 150 podniesień pupy, 50 półbrzuszków (po weider'ze tyle tylko jestem w stanie zrobić ), skłony, ćwiczenia z własnoręcznie zrobionymi z litrowych butelek po pepsi ciężarkami i od razu wraca mi humor zupełnie nie rozumiem jak mogłam tyle razy odchudzać się bez ćwiczeń. fakt, przy diecie kopenhaskiej człowiek nie ma siły wstać z krzesła.... zatem NIECH ŻYJE TYSIAK! (tak mówię, dopóki waga kolejny raz nie stanie na pięć dni )
-
Hej!
Dziękuję za odwiedziny na moim wątku Twój przeczytałam... I wiesz co znalazłam pewne podobieństwa między nami...nie nie w wadze...bo ja obecnie ważę 86 kg...ale dwa lata temu studiowałam przez pół roku zagranicą..wiadomo trochę się oszczędzało(mniej jadłam i rzeczy nieco gorszej jakości)..dużo imprezowało..zwiedzało..biegało z biblioteki do domu i z powrotem i tak kilka razy dziennie..w bibliotece był internet (czyli darmowa łączność z polską)...no i wtedy ważyłam 69 kg...jak patrzę się na moje zdjęcia z tego okresu to naprawdę dobrze wyglądałam...ale wróciłam lepsze jedzonko, kuchnia mamy,mniej ruchu i mam to co mam ..i tak już jest lepiej niż w czerwcu..wtedy wyglądałam jakbym była napakowana..bo odkąd pracuję nie mam już tyle czasu na jedzenie no i więcej się ruszam..zawsze po pracy idę połowę drogi do domu na nogach A teraz to bym chciała znowu mieć te 69 kg..tyle co ty masz teraz...
Tobie zaś życzę powodzenia i osiągnięcia tych upragnionych kg.
Pozdrawiam
K.
-
dziękuję Kama ja wprawdzie jeszcze nie mam tych 69kg, ale chyba jestem na najlepszej drodze - dzisiaj 69,7 tak, ważę się codziennie, ale dla mnie to jest najlepsza motywacja, zwłaszcza, że nie jestem na jakiejś konkretnej diecie, sama wymyślam jadłospis. ważąc się codziennie, obserwuję, czy aby nie robię jakiegoś błędu
dzisiaj na rowerku bardzo przyjemnie. pokonałam trasę w 1h i 40min, a to dlatego, że sklepy, w których zazwyczaj robię postój na wodę, są w nieczynne w niedziele. na całe szczęście pomyślałam o tym, zanim wyszłam z domu i napełniłam bidon
wczorajsze papu:
śniadanie:
dwa chlebki Chaber
troszkę serka Filadelfia
pół zielonego ogórka
lunch:
dużo, dużo truskawek
duży jogurt pitny z Danona
obiadokolacja:
150g grillowanej w folii piersi z kurczaka w ziołach
sałatka z dwóch pomidorów, ogórka kiszonego, czterech rzodkiewek, połówki żółtej papryki i przypraw
inne:
2 paczki gum do żucia
litrowa pepsi light
2,5 litra wody
kilka czereśni
a dzisiaj błogi, niedzielny relaks - ćwiczenia zrobię dopiero wieczorem
-
hej nathka!
Witam Cię niedzielnie Widzę, że ładnie się trzymasz i nawet na rowerku zdążyłaś już być. Jak sobie tak czytałam Twój watek to pomyślałam sobie, że może i ja odnowię znajomość z moim rowerem..na razie pedałuję tylko na stacjonarnym..ale to w domu..a tak bym miała na dodatek jeszcze możliwość powdychania świeżego...o ile w Krakowie o takim można mówić...powierza + może złapię wreszcie jakąś opaleniznę..tylko muszę jeszcze obmyślic jakąś sensowną trasę ...coby koło ulicy nie jeździć
życzę powodzenia na dziś
K.
-
dzisiaj złapałam pierwsze naturalne muśnięcie słońca (nobla temu, kto wymyślił brązujące balsamy :P ) i... sparzyłam sobie piersi niedużo, ale "czuję je" hehe.
jak było i będzie:
10 - 06 - 07
śniadanie:
3 chlebki Chaber
kilka średnich plasterków sera Feta Light
1/4 zielonego ogórka
obiad:
całkiem spora porcja pierożków tortellini z grzybami
2 małe, skrojone ogórki kiszone
ok. 30g ketchupu
kolacja:
100g twarogu półtłustego
2 łyżeczki cynamonu
łyżeczka cukru pudru
pokrojone jabłko i kilka truskawek
inne:
garść jagód, kilka czereśni
litrowa pepsi light
2 litry wody gazowanej
paczka gum do żucia
już tłumaczę skąd u mnie taka syta kolacja. otóż, jako że jeżdżę sporo (jak na mnie) na rowerze, a rano nie potrafię prawie nic w siebie wcisnąć, postanowiłam kolacje robić troszkę bardziej "zapychające". po prostu, kiedy wracam z roweru, jestem półprzytomna zobaczymy, jak mi ta innowacja wpłynie na dietę
-
dzisiaj przerwa w rowerku mam tyle spraw do załatwienia na mieście (paszport... ), że nie będę mieć czasu do południa. po południu wiadomo, upał, jeszcze można się udaru nabawić w taką pogodę postaram się więcej poćwiczyć
wczoraj wszystko zgodnie z planem (nie mogę uwierzyć, że to już dwa tygodnie bez kompulsa!), a teraz zmykam zrobić sobie śniadanko uwielbiam poniedziałki!
-
sprawy urzędowe załatwione, w końcu mam trochę czasu wolnego słońca mam dość (spędziłam pół dnia w korkach), chyba znajdę jakieś chłodne miejsce i sobie poczytam. jakiś leń we mnie siedzi dzisiaj, w dodatku do mamy przyszły znajome i cały dom pachnie ciastem kokosowym - można powiedzieć, że to prawdziwy dzień próby dla mnie
żeby się zmotywować wrzucę tu aktualne fotki mojego wielkiego brzucha (uwaga, sceny drastyczne! ). jeśli teraz TAK wygląda, wyobraźcie sobie, jak było te 6kg temu :P tylko dla tych, którym akurat potrzebna NEGATYWNA MOTYWACJA
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
i proszę mi nie "słodzić", tylko szczere opinie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki