-
Moja rada - zrob nowy i idzemy dalej!
-
Witam serdecznie!
Trzymam kciuki za powodzenia i jestem pewna, że Ci się uda - wystarczy trochę wysiłku i wiary w swój sukces. A forum pomaga, naprawdę.
Co do suwaczka, to musisz niestety stworzyć go od nowa, wpisując aktualne dane.
Powodzenia i pozdrawiam!
-
oki, ze strażnikiem już sobie poradziłam, teraz może przedstawię jaki mam plan:
na początek chciałabym podjąć dość radykalne środki i zacząć od jutra od głodówki, czyli
głodówka raz w tygodniu
Zaznaczę, że nie traktuję głodówek jako sposobu na odchudzanie, ale raczej jak małe oczyszczenie i poczucie przyjemnej pustki w żołądku. Niedawno czytałam fajny artykuł na temat głodówek. Bardzo były tam chwalone i zalecali - każdemu, nie tylko odchudzającym się, raz w tygodniu powstrzymać się zupełnie przed jedzeniem, pić tylko dużo płynów. Mam zamiar stosować się do tego zalecenia i raz na tydzień, np. w poniedziałek lub wtorek nic nie jeść.
słodyczom stanowcze NIE
głównie tym, które niosą ze sobą tylko puste kalorie. Łagodniejszym okiem patrzeć będę na suszone owoce czy miód, które przecież też są przecież słodyczami.
nie jeść wieczorem
na razie death line wyznaczę sobie na 18:30 Jak się do tego przyzwyczaję to będę przesuwać.
no i najtrudniejsze:
NIE PODJADAM
niestety, do tej pory moim największym grzechem, był ciągłe jedzenie. Potrafiłam powstrzymać się od słodyczy i wybierać wartościowe produkty, ale jadłam je w niekontrolowanych ilościach przez ciągłe podjadanie. Zupełnie bez sensu. Z TYM TRZEBA SKOńCZYć! 4-5 posiłków dziennie i bez dokładek! Przed jedzeniem zakładam ile zjem i na tym poprzestaję, koniec.
oprócz tego oczywiście
RUCH
codziennie i nie ma że się nie chce, że dużo nauki, że brzydka pogoda. Ruszać się trzeba, bez tego robi się z człowieka bezkształtna masa. Poza tym ile to daje satysfakcji
no dobrze, założenia są ambitne ale jestem pewna że efekt wynagrodzi trudy trzymajcie kciuki
-
No niestety, pierwszego dnia nie mogę zaliczyć do udanych, wręcz przeciwnie, muszę go zaliczyć do bardzo nieudanych
Dwie godziny po w miare normalnym śniadaniu napadł mnie potwór (jak by go tu nazwać... głód to nie był, może nieopanowana chęć rozciągnięcia żołądka To jest coś okropnego. Ile ja potrafię w siebie wcisnąć. I to nie jest kwestia że mam na coś ochotę, bo wpierniczam wszystko co mi się nawinie. Najgorsze jest to, że podczas takiego ataku ja już mam wyrzuty sumienia więc robię to z pełną świadomością :/
Ale nie ma co tragizować, tylko trzeba patrzeć w przyszłość i dobrze się przygodować na nadejście takiego potwora. Zasada nr 1 MYŚLEĆ! a zakładam że będzie dobrze. Jutro o tej porze będzie tu widniał znacznie bardziej budujący post see you soon
35 minut biegu (niewiele, ale trochem podziembiona i nie chciałam się forsować za bardzo)
-
35 minut biegu to dla Ciebie niewiele? To sporo! Piękna dawka ruchu zaliczona.
Z napadami obżarstwa (ja to tak nazywam) też się czasami zmagam, niestety, ale staram się walczyć. nie ma co sie oglądać na wpadki, dzisiaj będzie lepiej i liczymy na budujący i optymistyczny wpis
Udanego dnia!
-
Napady - mam to samo. Czlowiek wie, ze zle robi, jest pelen i wmusze w siebie - moze dlatego bo ma swiadomosc ze niedlugo nie bedzie mu dane tak sie objadac - "a to przeciez poczatek diety" - w kazdym razie jak tak mam.
NIESTETY roznica jeszcze u mnie polega na tym - ze skoro juz sie obezre (bo inaczej tego nazwac nie moge ) to nie cwicze - nie dosc ze brzuch pelen, to "skoro i tak nie trzymam sie diety"...
wiec GRATULUJE
teraz stosuje jedna, zajebiscie prosto brzmiaca zasade przed wpadka jedzeniowa - pomyslec. Teoretycznie proste. Ale dac sobie minute na zastanowienie, zamiast zastanawiac sie w trakcie jedzenia... Poki co dziala to 4 dni Ale pare lat temu dzialalo przez 3 miesiace.
-
Ja tez mam podobnie, jak juz coś dorwie to nie umiem przestac chociaż wiem doskonale że to nie potrzebne i już po pierwszym kęsie dręczą mnie wyrzuty sumienia i co...? myslisz?, że przestaje...nie żre dalej więc teraz staram sie nawet nie zaczynać. Omijam wszystko wielkim łukiem....hmmm...przynajmniej sie staram
A to orum napewno pomaga- tego jestem pewna
-
No spoko, dziś jestem z siebie zadowolona Wczoraj miała być głodówka, a było obrzarstwo, ale dziś udało mi się siebie przypilnować i skonsumowałam tylko kawę z dużym mlekiem rano i kubusia po południu (bo czułam że trochę brakuje mi węglowodanowych sił.
Muszę stwierdzić, że znacznie łatwiej powstrzymać się przed jedzeniem jak mam dużo zajęć, umysł zajęty innymi myślami nawet pod wpływem głodu nie myśli o jedzeniu
Ale niestety przez to, że miałam dziś cały dzień zawalony nie miałam czasu pobiegać Przede mną dziś jeszcze duże sprzątanie a późno już trochę więc pewnie się nawet nie porozciągam.
Muszę Wam jeszcze powiedzieć, że mam w bliskim otoczeniu całkiem potężne dwa przykłady silnej woli. Moi rodzice ostatnio wzięli się za siebie poważnie, i tak: mój tata codziennie biega około godziny i także codziennie, wieczorkiem w domu sam ćwiczy jogę co najmniej pół godziny, a mama ostro wzięła się za dietę i też biega (chociaż znacznie mniej). Wcześniej w mojej rodzinie jakoś nie było takich akcji - szczególnie nigdy nikt się nie odchudzał. Teraz trochę się czuję zawstydzona moimi niekonsekwencjami (które już się nie powtórzą oczywiście patrząc na rodzinkę. Zwłaszcza , że mama bardzo dobrze wygłada jak na swój wiek, a w moim wieku ważyła prawie 20 kg mniej będąc niewiele niższą.
Dzięki dziewczyny bardzo za Wasze posty, muszę powiedzieć że sprawiają mi dużo radości
-
Wow, to skoro Twoim rodzicom tak pięknie idzie, to może poodchudzacie się razem? Zawsze to milej i większa motywacje.
Powodzenia, życzę dietkowego dnia!
-
Z tym odchudzaniem się razem z rodzinką jest trochę problem, bo nie mieszkamy razem, a moja mama ma niestety taki niezbyt fajny (z mojego punktu widzenia) syndrom: mianowicie jak ona się umartwia to stara się dopieścić wszystkich wokół, w związku z tym jak przyjadę na weekend to serwowane są moje ulubione potrawy, mama piecze pachnące ciasteczka, którym ciężko się oprzeć itp (sama oczywiście nie je wprawiając mnie w niezłe zakłoptanie). Weekendy w domu to dla mnie duża próba silnej woli.
Ale muszę przyznać, że ja kiedyś też zauważyłam coś podobnego u siebie jak kiedyś się odchudzałam. Jak miałam ochotę na czekoladę to kupowałam mojemu ukochanemu małe czekoladowe serduszko i zapominałam że to mi się chciało posmakować słodyczy
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki