-
U mnie to była wielka sensacja, że schudłam :evil: Już jak schudłam 5kg, do 49kg, to moje babcie, że jestem jednym workiem kości i że nadaję się do szpitala na anoreksję... Buu :/ A wtedy byłam jeszcze gruba. Ale żeby im zrobić na złość nigdy nic od nich nie zjadłam... Chyba przez to za duże zainteresowanie moim jedzeniem (babcie odtąd codziennie były na obiadach i potem prowadziły z mamą długie dyskusje na temat tego co zjadłem) jestem teraz chora...
-
To prawda, to jest strasznie dziwne... Tak to cała rodzina mówi mi że schudłam, ale koleżanki - praktycznie żadna sama tego nie zauważyła... TO znaczy, inaczej: na pewno ZAUWAŻYŁY, ale nie wiem czemu nie mówią. Może to krępujące... Albo po prostu zawiść. Nie rozumiem :P
-
Hee moje drogie, a czy któraś z Was powiedziała kiedyś koleżance że schudła?
Tak naprawdę to tylko przyjaciółka powie Wam jak przytyjecie albo schudniecie
Inni jakoś wolą się nie wypowiadać
Ja zaczęłam ludziom mówic jak ładnie wyglądają dopiero jak spotkałam A.
To jest taki przyjaciel który powie mi że wyglądam ładnie albo kiepsko
chociaż powiem Wam że jak się kiedyś wystroiłam do szkoły a on mi na wejściu powiedział
"Aniu jak ty kiepsko dziś wyglądasz" to myślałam że go zabiję ;)
ale potem się przyzwyczaiłam i teraz cenię go za szczerość :)
-
Oj tacy lduzie to parwdziwy skarb... :)
-
Dlatego go tak uwielbiam :)
-
Ja tam niestety wielkich przyjaciol nie mam ale za to tych co mnie otaczaja staram sie cenic... chociaz tyle ;) I być przemiła dla otoczenia to moż ei dla mnie tacy będa heheh ;D
Obiadek - hyh, kotlecik jakis mama zrobila wieprzowy chyba... no licze go na jakies 200kcal. 3 małe kartofelki i 3 duże łychy sałaty (lodowa+pomidor+marchewka:])
2 sniadania dzisiaj nie jadłam bo stwierdzilam ze za pozno wstalam...
Nie chce mi sie tez robic nic konkretnego na podwieczorek... (chyba sie skusze na 2 ciastka co mamuś kupiła, bo nie mam na nic siły, a musze jesczze poukladac wszystkie ciuchy do ppolek i wogole zaczac konczyc porzadki w pokoju...)
a na kolacje planuje zjesc moskaliki. Nie wiem czy wiecie o co chodzi, bo ja o tym uslyszalam dopeiro dzisiaj jak je mama kupiła heheh... to takie małe rybki, podobno podobne (w smaku a czy w kaloriach albo w czymkolwiek?) do zwykłego śledzia ;) i chlebek ze slonecznikiem.
Aaaa...jutro sie waze!! To tym bardziej nie chce zbyt mało dzisiaj zjesc zeby nie wyszło ze dzisiaj sie zagłodzilam a jutro mi pokaze 3-4kg mniej :D:D Wrecz przeciwnie bym wolała chyba ;) Zjesc dzisiaj wiecej zeby jutro pokazało mi wiecej niz jest powinno byc ;) Tak tak wiem mam dziwne pomysly ;P
-
A tam dziwne.Czasem tak jest,że dzień przed ważeniem jemy malutko,nastepnego dnia na wadze widzimy malutko..Nastepnego dnia zjemy więcej,zważymy sie i nie miłe rozczarownia:(
Więc dobrze robisz:D
Ale i tak trzymam kciuki,żeby waga pokazala mniej :lol:
-
Ja zawsze miałam nieprzyjemności z powodu swojej wagi. I nie raz usłyszałam bardzo przykre rzeczy :( Nie wiem czemu tak było, z jednej strony zawsze miałam powodzenie u chłopaków, w ciągu mego już bardziej dorosłego życia było może tylko parę miesięcy, gdy nikogo nie miałam. W podstawówce miałam najfajniejszego faceta w szkole, wszystkie dziewczyny za nim piszczały a on wybrał mnie. W liceum zmieniałam facetów jak rekawiczki, zazwyczaj kręciło się przy mnie kilku adoratorów. Na studiach dopiero zaczęła się zabawa, nigdy nie było tak, żebym na dyskotece kogoś nie poznała. Mój obecny mężczyzna też nie jest z pierwszej łapanki, małolaty sikają jak go widzą (w sumie nie wiem czemu, przecież to brzydal hihihi;) ). No ale zawsze, od najmłodszych lat słyszałam że jestem gruba, tłusta itp itd, nie jedną noc przepłakałam z tego powodu. Dopiero na studiach nikt mi nie mówił, że jestem taka czy siaka, dorośli ludzie mają więcej tolerancji od młodzieży. Nie wiem, czemu ludzie potrafią być tacy okrutni ja nigdy nie zrobiłam nikomu przykrości, nie oceniałam na podstawie wyglądu. Teraz to nie zależy mi aż tak bardzo "co ludzie powiedzą" ale kiedyś... Czy Wy też tak miałyście, że chciałyście zamknąć się w domu, żeby Was nikt nie oglądał???
Przepraszam, że tak się rozpisałam ale jakoś wspomnienia mnie ruszyły.
-
A pisz ile chcesz ;D
Ja miałam też taki okres ze najchetniej to bym wogole sie z domu nie ruszała...
Hmm ale ja to takiego sczzescia nie miałam do facetow, ani wogole do ludzi. Ale to juz kwestia charakteru. Ja to troche jestem... dosc gwałtowna tudzież drażliwa ale nie moja wina, jestem podatna na wplywy i tyle ;) A moj facet mnie "rzucił" jakies pol miesiaca temu. Tzn ani ja jego ani on mnie, bo to z żadnej winy tylko z koniecznosci... wyjechał do wiednia i raczej nie wroci ...bo musial :/ Hyh, takie życie.
A moj danwiejszy były zrobil mi wyklad na temat tego jakie to my dziewczyny jestesmy głupie ze ciagle sie ochudzamy, ze przeciez zycia trzeba uzywac i ze on to nigdy nie chcial zebym ja była chociaz o kg chudsza. Ja zaczynam watpic w sens mojego odchudzania tak troche teraz... ale co tam;D Mam koleia uwagi gdzies. Sam madry bo moze jesc ile wlzie ;D Nie no tutaj zart, nie mam go gdzies no ale ja takich ludzi wrecz czasem niecierpie;D
Ajjj niewazne bredze od rzeczy, poźno juz ;D
-
Eh dziewczyny
ja to do dzis tak mam że mi sie czasmi z domu nie chce wyjść,
a najchętniej to bym się w ogóle ludziom nie pokazywała :(
A co do tych adoratorów też mam tak że zawsze jest ktoś,
ale rzadko mi to pasuje bo przeważnie nie w moim typie ;)
Miłego dnia ;) :lol:
http://bloguspospolitus.blox.pl/resource/cytryna.jpg