Jakoś ponuro... Dieta bez zmien, boje się weekendu. Wraca Piotrek i już mi zapowiedział, że od jedzenia się nie uratuję i będę musiała jeść, bo on nawet nie chce słyszeć o jakiejś diecie. Poza tym jestem przed okresem i na prawdę ciężko powstrzymać mi się od mięsa i słodyczy... Ale narazie trzymam się. Ogólnie moje życie nabrało ostatnio smutnego charakteru. Z Piotrkiem więcej słychać tych niemiłych słów niż tych fajnych... Nie wiem co się dzieje...
Zakładki