-
cześć Tusiaczku...co do krówek to poczekają jako specjalna nagroda..no powiedzmy że zjem sobie 2, a może nawet 3 takie sztuki gdy na wadze będzie 66..no to postanowione:) fajnie robić sobie takie postanowienia:)
a co do mojej figury...co do genetycznie zaprogramowanych kształtów to nie narzekam, gdyż zaokrąglam się tam gdzie trzeba, ale obecnie mam na sobie za dużo tłuszczyku..a chcę sobie kupić ładniutki dwu-częściowy strój na lato..zatem muszę pracować nad tłuszczykiem na boczkach, biodrach i brzuszku..a wiem z autopsji jak to wyglądało gdy 4 latka temu ważyłam 62...
a co do mojego samopoczucia to jest o niebo lepiej niż wczoraj...dziś 1 maja..nowy miesiąc..trzeba ustawić na tickerku nowe cele...
pomimo @ zważyłam się dzisiaj i jest 68,7 i z tą wagą startuję w maju...cel - 64,5
-
gratulacje :P widze ze ladnie waga spada, a ty ladnie dietkujesz :P
tego lata na pewno zalozysz ladne skape bikini :P
-
thx kairo...........................powolutku mój zółwik zbliża się do celu
czas na dzisiejszą relację
1/05 czwartek
śniadanko (300)
- woda z miodem
- kromka chleba z masłem, liściem pekinki
- jajo na twardo
- pomidor, kawałek papryki, kilka plastrów ogórka węża
obiad (350)
- szparagi z szynką pod beszamelem
i mam jeszcze naszykowane (200)
- banan, kilka truskawek, śliwka
- pucharek winogron
do tego może jeszcze coś chapnę...
-
No z tą wagą to nie jest głupi pomysł. Sama na początku wszystko ważyłam, aby wiedzieć ile mieście się w 100g. Ale z czasem stało się to zbyteczne, bo na oko potrafiłam juz określić wartość energetyczną. Może nie z dokładnością kilku zer po przecinku :D
Życzę powodzenia :D
-
witaj arvil33...wcześniej uważałam że też jej nie potrzebuję...ale doszłam do wniosku że jednak ją chcę..po pierwsze fajny gadżet kuchenny i na pewno mi się przyda..po drugie...mam matematyczną duszę chyba..bo mnie kręci to całe liczenie...ale chciałabym w tym być bardziej precyzyjna...
pozdrawiam
-
witam w piątek...
wczorajszy wieczorek spędziłam przy stercie moich gazetek...i oczywiście naczytałam się sporo o zasadach zdrowego odżywiania, o wychodzeniu z diety, o jojo i metodach na jego uniknięcie..i oczywiście o różniastych dietkach...i tłustym drukiem przy niektórych stało...w dwa tygodnie minus 6 kilo.....och korcą mnie te cyferki..bo ja to bym najlepiej chciała już, natychmiast..ale potem przychodzi głos rozsądku i głos Tomka..i rozmawiamy, że przecież już tyle razy dietkowałam metodą na szybko i co?..i na nic mi się to zdało...za każdym razem muszę zrzucać wagę z pułapu powyżej siódemki...dlatego postanawiam że może i po woli ale do celu...
przez ten miniony miesiąc jadłam wszystko na co miałam ochotę (słodyczy tu nie wliczam-bo w końcu to miała być dieta)...jedyne co to liczyłam kalorie...i sukcesywnie chudłam...myślę zatem że będę trzymała się dalej tego mojego planu..a wtedy efekt murowany...
-
Dzień dobry!
Z tymi słodyczami ja stosowałam taką zasadę, że nie jadłam w ogóle. Podobnie jak palcze, gdy wychodzą z nałogu nie mogą zapalić ani jednego papierosa, bo wszystko zaprzepaści. Analogicznie ze słodyczami, jak pozwolę sobie raz to na pewno będzie i drugi i trzeci.... Rezygnacja ze słodyczy jest trudna, jednak z czasem organizm przyzwyczaja się i trudno zauważyć, że jakiegoś składnika brakuje w diecie.
Dziś mam wielki dylemat, a mianowicie w kuchni jest gofr z ogromną porcją bitej śmietany i owocami <pycha> Omijam kuchnię na wszlekie sposoby, aby mnie nie kusiło... ehhh :(
-
Wpadam z rewizytka :)
Widze, ze zaczelysmy z podobnej wagi i nasz majowy cel jest praktycznie taki sam :)
Co do dietki to pamietaj- im wolniej tym lepiej. Ja rok temu zrzucilam prawie 20 kilo ( z 73->54) ale nie umialam wyjsc z diety i znowu jestem potworem :lol: U mnie najgorszy jest brzuch. mam budowe jablka i najszybciej chudnie mi biust i lapki a najwolniej brzuchol. Czas to zmienic :!: Mozemy sie wspolnie motywowac aby osiagnac nasz majowy cel :) Pozdrawiam cieplutko :*
-
Hej...witaj arvil i dziękuję za odwiedzinki...
no skoro postanowiłaś że go nie zjesz...to życzę, abyś w tym postanowieniu wytrwała..gofry to chyba tuczące są bardzo...ale się nie znam na tych wypiekach więc nie wiem dokładnie....
a co do tych słodyczy, to ja tak nie mam ( a może już tak nie mam)..ja tyłam nie tyle od słodyczy, co od spagetti, lazani, pizz - uwielbialiśmy coś tam zawsze w kuchni pichcić..no a potem to wszystko do brzuszka..i na jeden raz najlepiej...tak się zawsze najadłam że mnie potem brzuch bolał...ale szczęśliwa byłam że hoho...no a potem rzeczywistość mnie w lustrze doganiała...i to były moje czasy studenckie...
...a drugie moje przekleństwo to było zajadanie łakoci (czyli jednak:) wieczorkiem do filmu..to lody, to ciasteczko...to cukiereczek...i taki się z tego rytuał zrobił...że nie można było do filmu usiąść bez tych a'la wspomagaczy...
jak sobie teraz o tym pomyślę...to mam ochotę tę siebie z przeszłości po tyłku nakopać...no po prostu imbecylem byłam...
ale obecnie..jest dobrze..staram się..bo w czerwcu chcę by ktoś z tego forum powiedział o mnie "JEJ SIĘ UDAŁO"........................................... ...................................
w tym tygodniu mam dużą potrzebę gadania i pisania....no i są tego efekty:)
a teraz relacja
2/05 piątek
śniadanko
- woda z miodem
- kromka chleba z masłem, liściem pekinki
- pstrąg wędzony 40 g
- pomidor, ogórek, papryka
- 150 ml mleka 0,1%
II śniadanko
- banan + truskawki + winogrona
obiad
- 2 ziemniaki upieczone, z dekoracyjnym kleksem sosu czosnkowego
- szaszłyk z drobiu, papryki, cebuli, pieczarek - wszystkiego tyle co na szpadkę weszło, trochę ketchupu na to
- sałatka z pekinki,kukurydzy, ogórka, pomidora, papryki z sosem czosnkowym
(sos czosnkowy z jogurtu naturalnego z 1,5 łyżki majonezu, czosnku, ziół prowansalskich)
na kolację zaplanowałam;
- twarożek wiejski 125g ze szczypiorkiem, 1 wasa
-
witaj nicoletia...
obiecuję być dobrym motywatorem...