-
hej...
co zaplanowałam, to zrobiłam..a teraz posiedzę sobie trochę na sieci..poczytam...może któraś z was w międzyczasie się pojawi...
a to całe sprzątanie to chyba wynik @ :) zatem w tym tygodniu nie włażę na wagę...bo po co sobie humorek psuć w razie czego...
-
Hej pozdrawiam dobranockowo! Ja waze sie juz w czwartek rano u rodzicow...ciekawe czy cosik ubylo. Buziaki!
-
ubyło na pewno..bo tak ładnie dietkujesz:)
-
hej...oto dzisiejsza relacja
30/04 środa ostatni dzień kwietnia
czuję się napompowana jak balonik...eh nie lubię tych dni..niby moje ciało..a tak jakoś w nim nieswojo...
śniadanko
- woda z miodem
- kromka chleba z masłem i dżemem truskawkowym niskosłodzonym
- szkl. mleka 0,1%
II śniadanko
- banan + jabłko
potem jeszcze duża śliwka
obiad
- makaron chiński z warzywami do woka + krewetki
na kolację zaplanowane:
- kromka chleba z masłem i liściem kapusty pekińskiej
- pstrąg wędzony 40 g
- ogórek kiszony
teraz wybieram się na zakupy..bo lodówka jakoś tak opustoszała:)
a na koniec zostawiam wam mojego hibiskuska, który dopiero co mi rozkwitł..
http://img209.imageshack.us/img209/7...iskusekxu9.jpg
-
śliczny ten hibiskus:) ja jakoś nie mam ręki do kwiatków;P
i czego się nie tknę to więdnie, ale cóż... ;-)
hm. ja też dzisiaj napompowana jak balonik, ale tylko dlatego, że przesadziłam z jedzonkiem:( eh. no, ale będzie lepiej:)
3maj się:* buziaki :*
-
nessie...na pewno będzie..tylko musimy się starać...
a u mnie ten dzień..hmmm...no chyba najcięższy od początku diety...ale to przez ten głupi okres...nie ćwiczyłam w końcu...do wanny zabrałam ze sobą szklanicę grzańca i pół trufla śliwkowego (drugą połówkę już grzecznie oddałam Tomkowi - bo rozsądek to jeszcze mam)...
a wcześniej przygotowałam obiad na jutro....bo mi się już nudziło...a robiłam szparagi pod beszamelem...to spróbowałam już tego beszamelu..i zjadłam dodatkowo plaster sera hochland light i kilka kosteczek polędwicy drobiowej...a teraz żuję gumy do żucia...to już chyba któraś z kolei...by nic do ust już nie pchać...bo ja to tak naprawdę głodna nie jestem...tylko mam taką głupią chcicę na "nie wiadomo co"
ale chociaż szczerze się przyznaję do wszystkiego..nie tyle przed wami..co przed samą sobą...jutro musi być lepiej....
-
Witaj!
ładny ten hibiscus :D
Jak schudłam? Prosta odpowiedź: diata plus dawka ruchu plus masa silnej woli, ale po kolei...
Najpierw zeszłam na dietę 1000kcal, skrupulatnie liczyłam kalorie, jadłam w sumie wszystko tylko aby nie przekroczyć magicznej liczby. Całkowiecie wyeliminowałam cukier do herbaty i kawy, słodycze i smażone i tłuste potrawy. Zaczęłam się odchudzac 31 maja i do początku lipca nie tknęłam nawet kostki czekolady. Jadłam regularnie co 3 godziny z zegarkiem w ręku aby wyrobić sobie nawyk jedzenia czesciej ale małe porcje. Całkowicie wykluczyłam cukier, słodycze i tłuszcz. Ile mnie to kosztowało wyrzeczeń wiem tylko ja sama. Jadłam natomiast ziemniaki, ale najwyzej dwa nieduże i bez tłuszczu a do tego jakaś surowka i kawałek gotowanej piersi z kurczaka. Innego miesa nie jadłam. Piłam mnóstwo wody mineralnej. jadłam też więcej warzyw i owoców, ale np. szklankę truskwek zamiast całego kg. Potem doszedł ruch - masa ruchu. Jeździłam na rowerze min 2 godzinny dziennie. Pod koniec lipca ważyłam już 67kg. Waga leciała w dół nadal, ale juz wolniej, tak że pod koniec sierpnia ważyłam 64kg. Stopniowo dodawałam kalorie, bo czułam, że tracę siły.
No i silna wola, bo bez tego ani rusz. Ale jak widać pierwsze efekty motywujemy się jeszcze bardziej. Ja mam taki charakter, że łatwo nie odpuszczam, więc moze w tym tkwiła cała tajemnica. Rygorystycznie trzymałam się diety i ruchu. Potem weszło mi to w nawyk. W sumie do dziś jem co 3 godziny, muszę sie ruszać, bo inaczej czuję, że się duszę.
No i teraz przerabiam to po raz drugi, ale łatwo nie odpuszczę.
A i pamiętam ten moment, kiedy po miesiącu zjadłam jedną delicję :D Smakowała bosko
-
no ja zaliczyłam tego pół trufla..i wiesz co..dopiero jak napisałaś o swojej delicji po miesiącu to skojarzyłam, że u mnie ostatnie słodycze były 30 marca - czyli przetrwałam calutki miesiąc..zasłużyłam sobie na niego:)
co więcej - od wielkanocy leży u mnie w szafce paczka krówek...och a za nimi to szaleję...i ta paczka do dziś nietknięta - i myślę że ona sobie na mnie jeszcze troszkę poczeka...bo jednak trochę we mnie tej silnej woli jest...
ja również liczę kalorie - teraz mam zachciankę na wagę kuchenną elektroniczną SOEHNLE- może to przesada, ale już się na nią napaliłam - liczy kalorie i podaje wartości odżywcze - i będę ją miała pod koniec maja - nie szkodzi że tak późno..bo mam zamiar i po diecie utrzymać zdrowe nawyki żywieniowe oraz pilnować kalorii - no niestety nie mogę sobie folgować, bo jak tylko to robię to moja waga siódemkę z przodu wskazuje...
i w tym moim odchudzaniu..już nie wiem który raz...teraz rzeczywiście w siebie wierzę...wierzę że w moje 26 urodziny ujrzę w lustrze w końcu prawdziwą siebie...bo "ja" jestem szczupła, tylko moje ciało jeszcze tego nie pokazuje...
pozdrawiam Cię arvil33 serdecznie..i dziękuję za odpowiedź
PS..no to mi esej jakiś wyszedł..oj...chyba musiałam się nagadać
-
Gratuluje silnej woli:)).
Skoro je tak lubisz to nie widze w tym nic zlego zeby do kawy zjesc 1 krowke:)).
No ale nie namawiam:)).
Tylko dalam propozycje.
Wkoncu dieta ma byc przyjemna:)).
-
Widzialam Twoje zdjecia....
Co Ty od siebie chcesz??.
Masz sliczna buzie i super figure!!. Zgrabna z Ciebie kobietka....
Pozdrawiam.