-
superrr wyglada ten baklazan, bardzo smakowicie ;]
stasznie pyszniutkie wogole masz jadlospisu, to chyba przyjemna dietka ;]
tez mam takie tabele z super lini, ladnie podchodzisz do diety, wiesz co mozna a co nie, masz wyznaczone granice, co mzna zjesc, co ile, ;]
nic tylko zyczyc powodzenia w odchudzaniu!!
Tym razem sie uda :)
Nam wszystkim ;]
-
Smakowite jedzenie na slonecznym talerzu;-)). Zglodnialam;-)).
Popieram Twoje zasady;-)).
Nie ma to jak liczenie kalorii i ruch.
-
dziewczyny maja racje dobre i urozmaicone jedzonko jadasz codziennie :P bo ja to non stop te parowki z indykpola hehe :P i pozniej mam zalamki, ale jakos w tej mojej lodowce nie ma zaciekawych produktow :twisted: a ja leniwa jestem :P MILEGO WIECZORKA
-
to ja trzymam kciuki za nas wszystkie..oby nam się udało...a najlepiej przed latem:) he he bo nie ma to jak piękna wysportowana opalona sylwetka...nasza oczywiście...i zazdrosne spojrzenia innych hi hi hi
-
super byloby wyjsc na plaze w piknym bikini, nie marwtic sie o nadmiar tluszczyku, boczkach itp..
ehh to chyba tylko w snach..
a pange to jak zrobilas?
kupilas takiego zamrozoego fileta?
i upieklas w piekarniku
-
panga 300 g zamrożona...rozmroziłam..doprawiałam..na to sos koperkowy wg fixa knorra (daję 1/2 opakowania) i do pieca..i tyle... bardzo smaczne...a porcja czyli 150 g ryby w sosie to ok. 280 kcal
u mnie dziś super pogoda...rano było generalne sprzątanie mieszkanka, włącznie z myciem okien i balkonu...a potem opalanie:) a moje kwiatki na balkonie tak ładnie rozkwitły, że aż miło tam siedzieć...
10/05 sobota
śniadanko
- woda z miodem
- kromka chleba z masłem, pekinką, wędliną
- pomidor + ogórek kiszony
- 250 ml jogurtu pitnego light
II śniadanko
- koktajl - 100 ml maślanki cytrynowej z bananem
obiad
- 1/2 bakłażana z nadzieniem wegetariańskim
- szkl. soku marchwiowo-jabłkowego
- surówka z pekinki z dressingiem i fetą light
kolacja
- 250 ml maślanki naturalnej
- wasa z dżemem
-
hej...ja już na nogach...chyba ciekawość mnie tak szybko z łóżka wygoniła...było ważenie 67,5 na wadze jest...spadek..cieszę się....ALE jednocześnie mam niedosyt..bo liczyłam na większy spadek...powinnam się liczyć z tym że waga może wolniej spadać, gdy intensywnie ćwiczę...zatem okej...jeszcze z godzinkę-dwie pomarudzę a potem mi przejdzie:)
zaraz zabieram się za ćwiczenia...to będę miała potem cały dzień wolny...dziś 6 dzień z wajderkiem
a teraz plan-menu na dzisiejszy dzień
11/05 niedziela
śniadanko
- woda z miodem
- kromka chleba z masłem i łososiem
- pomidor
- trochę winogron
II śniadanko
- koktajl - maślanka 100ml + banan
obiad
- makaron chiński z warzywami i krewetkami
kolacja
- szkl. jogurtu pitnego light
- wasa + plaster wędliny + pomidor
-
poprawiałam tickerka zaznaczając przy okazji moją wagę - tę właściwą z 30/03 czyli z dnia w którym zdecydowałam wziąć się za siebie...no i jak widać jestem w połowie mojej drogi do szczupłego ciałka....5,5 kg już się pozbyłam...ale jeszcze tyle samo przede mną...minęło 6 tygodni...i kolejne 6 tygodni przede mną...będzie dobrze:)
-
oczywiście, ze będzie dobrze. A niby jak ma być???
-
przede mną najważniejsza próba tego odchudzania...w końcu zdecydowaliśmy że wyjedziemy w środę po szkole...no i nie będzie mnie na swoich śmieciach aż do 1 czerwca...najpierw do "już prawie-teściów", więc będzie ciężko..zawsze jest...bo im się włącza misja dokarmiania nas za wszystkie czasy...potem do rodziców..ale tam to ja rządzę więc myślę, że nie będzie problemu..no i w końcu w góry...już trochę zaplanowane mamy jakie trasy chcemy zaliczyć w Bieszczadach...takie kilkugodzinne..rano wyjście..wieczorem powrót...na ten czas muszę pomyśleć o jedzeniu, czyli co ze sobą zabrać w trasę..a co w razie czego mogę schrupać po powrocie...trudne jest to troszkę, bo jeszcze nigdy nie byłam w górach będąc na diecie..a tak zawsze zaliczaliśmy wieczorkiem jakąś knajpkę i jadło się coś lokalnego...zapewne tuczącego:) no i tyle...nie wiem jak to będzie z netem...jak mi się uda to będę wchodzić na sieć by zdać relację..a jeśli nie to zdam sprawozdanie w czerwcu...
ale póki co jestem do środy włącznie