Dziś tak duszno było, że poprostu tym bigmilkiem musiałam sie ochłodzić. Kurde, zła jestem kapkę na siebie, ale nawet sobie nie wyobrażacie jak ze mnie pot się lał. Wkońcu lunęło. Nareszcie. Ta duchota mnie dobijała.
Hm, Matura po prostu jest dla mnie czymś..niemożliwym do zdobycia jak mont everest! dlatego takie czarne wizje...
Dziś typowy męczący dzień. Trochę obskoczyłam znajome, więc mozna mi doliczyc za aktywność wchodzenie na siódme piętro. Czasem zepsute windy to błogosławieństwo. Jak ja chciałabym mieć ambicję i chęci do nauki. Daj mi Panie Boże, Amen. Ech, jak mnie się nie chce <rzuca spojrzenie na książkę z biologi>
Śniadanko:
Danone natural z ziarnami zbóż
Grahamka z twarogiem i szczypiorkiem
II Śniadanko:
Tymbark jabłko-mięta
Obiad:
ziemniaczek pokrojony na plasterki
+ paluszki rybne
Podwieczorek
bigmilk
Kolacja
jajka ugotowane na na miękko xD
W sumie kalorii: 1321
ruch; skakanka, może rowerek, brzuszki.
Zakładki