dzięki Betsabe za odwiedziny...

niestety o wczorajszym dniu chcę zapomniec, wszystko było dobrze do obiadu, a potem, nawet się nie przyznam, bo WSTYD!!!
odcinam się od niego grubą czerwoną krechą i dzisiaj zaczynam od początku...

mi liczenie kalorii weszło w krew na tyle, że prowadzi to do skrajności...z jednej strony piję tylko chude mleko do kawy, a z drugiej opycham się nieprzyzwoicie słodyczami...
niestety słodycze to mój główny, niezwyciężony jak dotychczas wróg; nic nie pomaga - chrom, L-karnityna przed ćwiczeniami, hektolitry czerwonej herbaty...nic