-
Sama zobacz, Żabciu, jaki tu tłum u Ciebie na wątku! Wszystkie wierzymy, że Ci się uda, że wyjdziesz z dołka i będziesz dalej skutecznie walczyć - ze sobą i z przeciwnościami losu... Twój optymizm pomaga nam wszystkim, nie możesz sie poddać! Nie poddawaj się! Nie rezygnuj z dietki! I nie pal!!!
-
Pozdrawiam Cie serdecznie, mam nadzieje, ze sie dotrzecie z partnerem. Moze jakis maly odwyk dobrze by mu zrobil ?
-
Żabciu, gdzie jesteś?
Nie poddawaj się! Walcz!
-
Zabciu
wracaj do nas i chudnij....my czekamy
-
-
-
ŻABCIU
WHERE ARE YOU NIE PODDAWAJ SIE KOCHANA JESTEŚMY Z TOBĄ
-
Cześć Moje Kochane Przyjaciółeczki !!!!!!
Wracam, wracam, wracam do Was ......jak mogłabym nie wrócić po tak wspaniałych słowach otuchy. Jesteście naprawdę wspaniałe !!!!! Dziękuję Wam z całego mojego gigantycznego serducha !!!!!!!!!!!!!!
Mam za sobą koszmarne dni, nawet nie chce mi się szczegółowo o nich pisać. Generalnie w moim związku nadal nie dzieje się za dobrze - raz jest super, pózniej koszmar...to strasznie mnie wybiło z dietki i w ogóle z życia W zasadzie już podjęłam decyzję, że GO zostawię, ale przychodzą później takie chwile zawahania, bo ja go naprawdę kocham i sama nie wiem co zrobić. Taka ostateczna decyzja jeszcze przede mną.
Dietę zawaliłam perłowo, cały swój stres przeniosłam na jedzenie, mało tego zaczełam znowu popalać A teraz jestem w strasznym dole, jestem załamana, bo kilogramy wróciły do 98 kg i nie mogę się zupełnie nakręcić, żeby znowu podjąć walkę
Wsciekam się na siebie, że cały mój trud odchudzania 3 - tygodniowego uległ jo-jo przez moją słabość, przez nerwy, ale głównie przez moje nie zapanowanie nad wszystkim !!!! I jeszcze do tego te papierochy, tak ciężko było mi rzucić, a teraz popalam sobie i to coraz więcej dziennie. Ależ ja jestem beznadziejna !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak sobie tak czytam co u Was słychać to aż mi się łezka kręci w oku, że choć w połowie nie jestem taka jak Wy Kochane !
Dzisiaj juz zjadłam mniej ok 1400 kcal, bo tak to jadłam po 2000 lub powyżej takze zrobiłam pierwszy kroczek, zobaczymy jak jutro mi pójdzie. Trzymajcie kciuki za mnie Kochane, bo jest bardzo źle ze mną. Cały czas prześladują mnie myśli, że nigdy mi się nie uda, ze juz zawsze będę tak beznadziejnie gruba....
Od wczoraj zaczęłam chodzić na masaże i takie prądy - nie wiem jak to dokładnie się nazywa - diadynamika czy coś takiego. Na razie czuję się obolała, bo tak niby będzie przez pierwsze dni. Masażystę mam niewidomego. Super chłopak, bardzo mi go szkoda. Ale masuje super, ma wyczucie Skubany :P Tak jak patrzyłam na niego myślałam sobie - kurcze jak on sobie radzi? taki uśmiechnięty, ja to chyba totalnie bym się załamała jakbym była niewidoma. Później głupio mi się zrobiło, że tak użalam się nad sobą z tą otyłością, bo ja mogę jeszcze coś z tym zrobić, a on raczej nie Wielkie brawo dla takich ludzi jak mój masażysta !!!!! :P
No nic kończę Myszki Moje Kochane, lecę do Waszych wąteczków przywitać się
Ściskam mocniutko,
Mała.Żabcia
-
-
Mała. Żabciu.... jak czytam o Twoich dylematach związkowych... to tak jakbym cofnęła się w przeszłość... Też motałam się ... i to przez kilka lat. Mój mężczyzna wyjechał. Czekałam na niego... Bardzo długo. Ponad rok. A we mnie coś dojżewało. Wrócił, a ja od niego odeszłam. Utyłam... No i znowu się miotałam. Miotałam się przez kolejny rok... A teraz znowu jesteśmy razem. Zaręczyliśmy się... mamy dlalekosiężne plany... Nie wiem jak to się skończy... i do końca nie jestem przekonana o słuszności swojej decyzji... Ale kto jest??? Chyba nie ma takiego szczęśliwca...
Też mnie ostatnio dobijał... ale to chyba moja wina. No nie inaczej... Koncentrowałam całą uwagę na nim. Na moich oczekiwaniach w stosunku do niego... Błędne koło. Przeczytałam książkę... typowy "amerykański poradnik". No nie śmiej się
Dla mnie bardzo fajna... "7 nawyków skutecznego działania" (Stephen R. Covey)... i wiesz co znowu biorę na luz... po co mi te stresy??? Związek to tylko część życia (jedna z najważniejszych).... i nie można się tak wypalać...
Cieszę się, że nie użalasz się nad sobą... że widzisz jak dużo jesteś w stanie zmienić... I w swoim związku również
Słyszałam takie powiedzenie "zacznij zmieniać świat od siebie"... ile w tym mądrości... Pomimo codziennych nerwów..., przykrości od ukochanego... staram się wcielać je w życie... Pomimo deszczu z nieba wstałam dzisiaj uśmiechnięta i nie dam się )
nie będę sfrustrowana... nie będę szukać łakoci... i nie będę siedzieć/stać w miejscu ))
Kurcze!!!!!! mogę wszystko... Możemy wszystko ))
Czujesz... bo ja już tak.... no odrobinkę jestem szczęśliwsza niż 5 minut temu )
Trochę przynudziłam ) No to Mała.Żabciu CARPE DIEM ))
Trzymaj się cieplutko )
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki