-
Witaj Kasiu :) myślę, że dzis jest właśnie odpowiedni dzień na takie dygresje :roll: no i to naprawdę przykre, ze tak szybko umarł, tylko 4 lata starszy ode mnie, straszne :(
U mnie w rodzinie też były tragedie związne ze śmiercią dzieci, co najgorsze, zmarło dwoje dzieci jednej matki - najpierw jeden syn umarł podczas porodu, z winy lekarza :evil: a drugi umarł w wieku 10 lat na białaczkę :( mam tylko nadzieję, ze jest im teraz lepiej....
-
A ja mam groby w całej Polsce, byłam w tym roku tylko na krakowskich... i za dużo moich zanjomych juz śpi wiecznie, i dzieci... Smutny dzień... Wszyscy przemijamy... Zawsze pale swiatelko dla tych, ktorzy spią deleko ode mnie...
-
u każdego są chyba takie smutki....
a ile kobiet myśli dziś o swoich dzieciach, którym nawet nie mają gdzie zapalić świeczki, bo urodziły się dużo za wcześnie...........
ale nic
trzeba patrzeć do przodu.
-
Powspominaliśmy najbliższych i znajomych, porozmawialiśmy, zapłonęły znicze ....
Pogładziłam Marka po jego uśmiechniętej twarzy na zdjęciu ... zdjęcie na nagrobku jest ślubne, bo umarł 2 lata po ślubie :(
Pogadałam z nim, fajnie nam się rozmawiało :wink:
Ale były i uśmiechy nad Jego grobem ... wspominaliśmy, jak brał kij od szczotki i udawał, że gra na gitarze, siadał 'po turecku' i się wczuwał, jak prawdziwy muzyk :lol: :lol: Uwielbiał muzykę :P
... jak dostał od babci kaloszem po plecach, bo za późno wrócił do domu :lol: :lol:
... jak uwielbiał świeżą bułkę paryską - zjadał całą :lol: popijając litrem mleka :lol: :lol: :lol:
Kochany Marek :P :P :P :P
Nad grobami innych też były wspomnienia ... póki wszyscy, którzy odeszli, są w naszej pamięci, wciąż żyją :D
I usłyszałam kilka razy, że strasznie chuda jestem, hahaha! Ludzie mają dziwne pojęcie o chudości :lol:
Nagadałam się też z moim tatą, już dawno tak fajnie nie rozmawialiśmy :P
-----------------------------------------------------------------------------------------
U mamy na obiad zjadłam cieniutkiego schaboszczaka (wieki nie jadłam :lol:), 2 ziemniaczki i duszone pieczarki :)
A po powrocie z cmentarza była kawka i świeżutki drożdżowy placek :P
W domu byłam po 18.00 :P
Pojeździłam już też na rowerze, raporciki wstawię później, teraz pędzę do Was :P :P
-
ja większości osób, których groby odwiedzam, nigdy nie zdążyłam nawet poznać. Moja babcia umarła niedługo po ślubie moich rodziców, kiedy moja mama była w bardzo wczesnej ciąży(miała urodzić mojego starszego brata) o czym jeszcze nawet nie wiedziała! I moja babcia umarła nie wiedząc , ze będzie miała wnuka. A zmarła na raka... Dziadka także nie znałam,bo również umarł młodo, miał 53 lata. Wielu osob nie znałam i może dzieki temu jest jakoś łatwiej ? Znałam kilku wujków, jednak to już dalsza rodzina i tez inaczej się to odczuwa. Jedynie kiedy zmarł jakiś rok temu brat mojego taty, który też miał nieco ponad 50 lat, wtedy odzulam tą pustkę, bo jednak czesto widywałam tą osobę. I pojawiła się ta myśl: "przecież już nigdy go nie zobaczę..." Jednak też nie codziennie go widywałam i nie umiem wyobrazić sobie co czuję osoba, której umiera ktoś naprawde bliski. Nie wiem czy dałabym rade przezyc taką chwilę... nawet nie chcę o tym myśleć... śmierć jest czymś naturalnym i nieuchronnym, ale o ile nie boję się własnej śmierci to śmierć drugiego człowieka jest dla mnie czymś niewyobrażalnie tragicznym i bolesnym...największą krzywdą dla tych, którzy zostają opuszczeni. I myślę, że dzisiejszy dzień wielu takim ludziom porozdrapywał zasklepione nieco rany.
-
Aniołku, ja tak naprawdę boleśnie przeżyłam śmierć kilku osób, ale najbardziej tych dwóch:
Gdy umarł Marek miałam 12 lat i pamiętam tę przestraszliwą rozpacz, jaką przeżywałam ... na drugi dzień nie poszłam do szkoły, leżałam cały dzień w łóżku i wyłam i modliłam się do Boga, żeby Marek zmartwychwstał........
Gdy zginął mój brat cioteczny w wieku 19 lat (jechał jako pasażer na motorze, kolega który prowadził tylko złamał nogę), też bardzo cierpiałam .... nie mogłam spać po nocach i wciąż zadręczałam się pytaniem: "dlaczego?..."
.... wtedy byłam dużo młodsza ... teraz boję się tego bólu po stracie kogoś bliskiego bardziej niż wtedy .... może dlatego, że jestem matką, żoną, mam własną rodzinę?... :roll:
Nie wyobrażam sobie, że mogłoby zabraknąć mojej mamy, taty, brata, cioci, dziadków (rodziców mojej mamy, bo rodzice taty już nie żyją) .....
Przemijamy. Nic z tym nie możemy zrobić.
-
Czesc Kasieńko, ja dzis odwiedziam tylko moich ukochanych dziadkow (rodziców mojej mamy), kazdy wspomina ze dziadek zawsze mówił ze jak bedziemy go na cmentarzu odwiedzc to zebysmy za niego kielicha wypili :wink: :D zartownis byl z niego :lol:
-
-
Zrobiłam nowy ticker rowerkowy :wink:
Cel, jaki na nim widnieje, jest żałosny, ale nie mogę forsować kolan, bo niestety bardzo je czuję w trakcie jazdy :roll: :roll:
Hmmm, w dobrych rowerowych czasach 350 km robiłam w tydzień .............
No cóż, czasy się zmieniły i teraz mam w planach przejechać tyle w listopadzie :wink:
-
Kasiulko kochana :)
U mnie to teraz wola walki, a jesczze wczoraj kryzys głęboki jak rów mariański a Ty zawsze zwarat i gotowa... niejeden równik okrążysz