-
Titiritko, my już tu na forum jesteśmy tak zadomowione, że poruszamy bardzo różne tematy :wink: kocie też :D
Na dC byłam kilka razy: dzienna dawka to ok. 450 kcal, ale pewnie wiesz, że nie jest to taka zwykła dieta :D
Mój pamiętniczek zaczyna się w przededniu przejścia na dietę Cambridge :D
-
450 kcal- to bardzo mało. Musi być trudno na początku. Tym bardziej gratuluję świetnych wyników! :)
Czytałam, że dc to jakieś gotowe odżywki i że "jest to dieta ostatniej szansy", zgadza się? Bo zastanawiam sie czy nie zainwestować w nią, skoro tak dobre efekty można mieć.
Doradź, proszę.
Pozdrawiam! :)
-
Wiele razy już pisałam o dC, jest to rzeczywiście dieta ostatniej szansy, ale dająca bardzo spektakularne efekty.
Jeśli chudniesz na tradycyjnej dietce, to nie widzę potrzeby, abyś stosowała dC.
Jest to dieta, która powinna być stosowana pod nadzorem przeszkolonej konsultantki, dla ludzi rozsądnych, świadomych mechanizmów, jakie wywołuje w organizmie (ketoza).
Nie odczuwa się na niej głodu dzięki łagodniej ketozie, dostarcza wszystkich niezbędnych składników odżywczych, jest więc bezpieczna.
Trzeba jednak bardzo mądrze z niej wychodzić a i po jej zakończeniu należy odżywiać się w określony sposób przez jakiś czas.
Jest to cały proces, aczkolwiek bardzo skuteczny.
Jest mnóstwo informacji w necie, np. tu:
www.eodchudzanie.fr.pl (to moja konsultantka :D )
Teraz zmykam jeździć na rowerze, więc przynajmniej przez godzinę nie będzie mnie na forum :D
-
Dzięki za odpowiedź!
Spoć się solidnie! ;)
-
Murzynek upieczony (piekł się w trakcie mojego pedałowania), jeszcze tylko polewa czekoladowa, jak wystygnie i mąż będzie miał słodkości, które tak lubi.
Ja też zjem kawałek :D
Ależ mi się dzisiaj świetnie jechało:
:arrow: 36,10 km
:arrow: 822 kcal
:arrow: 62 min. 50 sek.
Prędkość, z jaką jechałam chwilami dochodziła do 40 km/h a średnia była 37 km/h.
Wczoraj w tym samym czasie przejechałam 3 km niej i spaliłam 67 kcal mniej.
Jako że po wysiłku fizycznym nie powinno się jeść przez ok. godzinkę, paróweczki Fitness z pomidorkami i cebulką zjem ok. 18.30.
Teraz idę wstawić zmywanie.
-
Kasiu, widzę że wszystko masz zaplanowane i układasz wszystko tak by działania były skonsolidowane :) I słusznie! Ja na maszynę wsiądę jak znam bo jakbym wsiadła prosto po pracy i odczekała godzinę to musiałabym koło 20 jeść!
-
No tak, ja pracuję do 14.00, więc jest mi łatwiej wszystko zaplanować :D
Paróweczki z pomidorami zjadłam, polewa już stygnie na cieście, za chwilę zabiorę się za pazury, bo są w opłakanym stanie a i jeszcze wstępnie umówiłam się na 17 sierpnia na kawę z koleżanką, z którą pracowałam 2 lata a z którą nie widziałam się rok.
A pracuje teraz w Landzie, w prostej linii jakieś 0,5 km od mojego biura a jakoś się nie możemy spotkać.
Bardzo się cieszę na to spotkanie, pewnie pójdziemy do Jazz Bistro, może oprócz przysłowiowej kawy zjem jakąś pyszną sałatkę?
W każdym razie miła perspektywa :P
Muszę korzystać z większej ilości wolnego czasu, póki są wakacje, bo jak się zacznie rok szkolny i dojdzie mnóstwo obowiązków, to już nie będzie tak różowo :wink:
-
Kasia mi tymi paroweczkami podniebienie draznisz :lol: :lol: :lol: Musze sie w koncu wybrac do tego sklepu, w ktorym sa te "chude" :wink:
A kot juz sie nie odchudza? :wink: (tzn. wszystko juz z nim w normie? )
-
Kot apetyt ma, zjadł porcję taką, jak zawsze, ale wydaje mi się, że śpi więcej niż zwykle.
No nic, jest pod stałą obserwacją :lol: :lol:
-
moj Bubek jak pada deszcz, wlazi pod koldre i nos wystawi tylko pod warunkiem, ze mu przed nosem zaszeleszcze jego smakolykiem - kocia kielbaska :lol: :lol: :lol:
-
Ja jednak tę dziwną śpiochowatość mojego Wąsika składam na karb okropnej pogody - leje jak z cebra!!!
Najpierw upały, teraz strumienie deszczu, zgłupiała nam ta pogoda do reszty :lol:
-
I powodzie sie zaczynaja ;/ Eh eh....
Trzymamy kciuki żeby przestało wreszcie padac
-
Kasiu, sama najchętniej zakopałabym się pod kołdrą i nie wychodziła, czemu kot miałby się czuć inaczej? :) Pogłaszcz Zwierzaka ode mnie :)
-
:D POZDRAWIAM CIEPLUTKO :D CHYBA JUZ BEDZIE PRZERWA Z TYM DESZCZYKIEM :?:
http://imagecache2.allposters.com/im...PF_1182016.jpg
-
wpadam , żeby Cię obudzić aromatem porannej kawki :lol: :lol:
http://thumb.shutterstock.com/photos...1355094,24.jpg
i ....słonko wyszło :lol: wreszcie po deszczach :lol: :lol: :lol:
-
Dzień dobry!
Zosiu, kotę wygłaskałam za wszystkie czasy, od Ciebie również :D
Dorcia, za kawkę dziękuję, jej aromat działa do tej chwili :)
Psotulko, dziękuję za odwiedzinki!
Kasiu, nie wiem, czy uda mi się z pracy do Ciebie priva wysłać, jeśli nie, to napiszę z domu.
Troszkę pracy mam z rana, więc później się odezwę.
Rano waga pokazała drugi dzień z rzędu: 59,4 kg, więc może by tak przesunąć ociupinkę suwaczek?
-
Przesuwaj, przesuwaj, nie ma na co czekac, jak sie juz uwieczni na suwaku, to ze strachu kolejne gramy i kilogramy poleca, przesuwaj nie zastanawiaj sie wcale :wink: :D :D
-
Gosia, mówisz masz :lol: :lol:
Na razie przesunęłam na 59,5 kg :)
-
Nooooooooooooooo i to mi sie podoba :wink: :wink: :D :D :D :D :D :D :D
-
Witaj Kasieńko!
Moja waga pokazała dziś 59.3 czyli....;)
Pozdrawiam i miłego dnia.
-
Kasiu, absolutnie przesuwaj! I czemu na ,5 skoro waga mówi wyraźnie ,4?? :) Gratuluję.
Moja kota na takie naprawdę solidne wygłaskanie musi chyba poczekać jeszcze z tydzień. Bo kompletnie czasu nie mam na nic i tylko takie krótkie seanse z czesaniem jej urządzam :)
-
Kasia - ja tu do Ciebie jak wchodze, to za kazdym razem masz conajmniej 10 deko mniej :shock: :D A linijke trzeba zmienic, bo jak sie napatrzysz "na pismie" ile wazysz, to nabierze to mocy prawnej :wink: :D
Udanego dnia ( a z taka waga, to napewno bedzie :D )!
-
....a bo ja się boję przesunąć na 59,4 kg, żeby nie kusić losu a raczej wagi, dlatego na razie niech będzie na suwaczku to, co jest :D
-
Witaj Kasiu!Niestety przeszłam kryzys i dzisiaj zaczynam dC.
Psychicznie dochodzę do siebie i mam zamiar wytrwać,czuję się dobrze,a to jest najważniejsze, z dC njabardziej lubię zupy,napoje tak sobie,zamówie napoje czekoladowe w kartoniku ,które tak zachwalasz, co jeszcze jest dobre oprócz zup,które juz wypróbowałam,napisz co najbardziej Ci smakuje.
-
Kaczorynko, bardzo mi przykro, ale mam nadzieję, że już pomalutku dochodzisz do siebie i że wszystko będzie w porządku?
Mnie najbardziej smakował napój czekoladowy ze słomką w kartoniku, a z tych w saszetkach to: kakaowy, waniliowy i truskawkowy.
Z zupek lubiłam grzybową i jarzynową a najgorzej mi szła pomidorowa, bleee.
No i hit, czyli batony: czekoladowy, waniliowy w polewie jogurtowej, jabłkowy z rodzynkami i owocowy.
To moi zdecydowani faworyci, z tym, że powinno się zjadać tylko 1 baton dziennie + 2 inne posiłki dC.
Jadłam jeszcze swego czasu ciasteczka dC: takie 30 gramowe keksiki z owocami, były naprawdę smaczne, ale potem jakoś zninkęły i szczerze mówiąc, nie wiem, czy teraz są :P
Kaczorynko, trzymam mocno kciuki, żeby Ci się udało!!!! :D
-
Trochę mnie przytkało, bo właśnie przed chwilą zaskoczono mnie pytaniem, czy mogę pojechać w ostatni tydzień września do Holandii.
Podróż by to była służbowa, ale spędzona także na zwiedzaniu.
Moja szefowa jedzie i jeszcze przedstawiciele innej firmy, naszego klienta od 10 lat.
Mają już wykupione bilety, a mój szef holenderski właśnie stwierdził, że ja też powinnam przyjechać, bo przy okazji będzie również obchodzone 15-lecie naszej firmy.
Jeszcze nie wiadomo, czy będą bilety na ten sam lot, ale już się zgodziłam, bo jakoś tak głupio było mi odmówić :?
W Holandii jeszcze nie byłam :wink:
-
Kasiu, fantastycznie! Nie pojechałaś jednak do Egiptu, a tu niespodzianka! I jednak wyjazd zagraniczny będzie! Gratuluję i cieszę się bo absolutnie ci się taki wyjazd należy! :)
-
Kasia! To fantastycznie! Holandia jest wspaniala i ludzie bardzo serdeczni! Ja mam do Holandii doslownie rzut beretem, to czasem na weekend jezdzimy! Polecam!
A na zdjeciach "grubszych" niz teraz wygladasz i tak chudo :shock: :lol: Bardzo ladnie - ale i tak widac ze teraz czujesz sie pewniej, nie? :wink:
-
Kasieńko tylko pozazdrościć ;) !
Kaczorynko - ja lubiłam zpy: pomidorowa z piertruszką zielona, kurczak z grzybami i jarzynową, napój - czekoladowy w proszku, napój ze słonką i baton czekoladowy, jogurtowy i pizza.
Każdy ma inny smak swój ulubiony.
Pozdrawiam
-
Dziewczynki, jeszcze na razie ta Holandia nie potwierdzona, ale perspektywa jest :P
wciąż czekamy na wiadomośc, czy jest wolne miejsce na ten sam lot, którym leci szefowa i ci inni ludzie.
Tagotto, dziękuję, rzeczywiście czuję się teraz duuuuużooooo lepiej :D
-
No to lecę: bilet zabukowany na ten sam rejs, co reszta.
Hmm, a to Ci niespodzianka :lol: 8) :D
-
to szykuje Ci się mini urlopi. Gratuluję :lol: :lol: :lol: :lol: :wink: Należy Ci się :lol: :lol: :lol:
-
Kasieńko - gratuluję i się cieszę że tak Ci się udało!!!
-
Do domu dotarłam dopiero o 16.00.
Byłam w supermarkecie, zakupy zrobione, składniki na grecką sałatkę kupione, melony też - po powrocie zjadłam pół żółtego, ale jeszcze z poprzednich zakupów.
Kupiłam znowu Galię, bo jednak jest najsłodsza i na jeden raz :D
Zdążyłam przed deszczem, bo wypakowywanie siat z bagażnika w trakcie ulewy, to nic przyjemnego.
W trakcie zakupów zjadłam 3 kulki lodów, zważyłam się po powrocie (wiem, wiem - obsesja) a ta moga cholerka pokazała 58,9 kg.
Nie pierwszy to raz, gdy ważę więcej popołudniu niż rano i kompletnie tego nie rozumiem :shock:
Teraz wskakuję na rower :P
-
Ale dałam czadu :lol:
:arrow: przejechane 40,38 km
:arrow: spalonych 919 kcal
:arrow: jeździłam 71 min. 30 sek. :D
Czuję to, tak fajnie drgają mi mięśnie kilka minut po zejściu z rowerka, wiem, że jeszcze pracują.
Odczekam z 1/2 godzinki i zjem paróweczki Fitness z pomidorkami, czerwoną papryką i cebulką.
Potem zrobię grecką sałatkę dla męża i dla siebie też rzecz jasna, z tym, że ja będę ją jadła jutro :)
A na jutrzejszą obiadokolację planuję schab ze śliwkami, ale nie taki klasyczny, pieczony, ale duszony ze śliwkami, jeszcze jabłuszko się dodaje, cebulę, goździki, cynamon i trochę miodu.
Można zaciągnąć jogurtem lub śmietaną i posypać na koniec siekanymi migdałami.
-
Błaaaaaaa Kasia...ale ten schab brzmiiii (aż sobie polskie litery włączyłam na klawiaturze, żeby Ci "błłłła" napisać ) :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Ja wlasnie zjadlam na kolacje to samo co Ty :lol: czyli paroweczki fitnesowe z pomidorem (wyslalam wreszcie chlopa do tego sklepu co jest nie po drodze, zeby kupil te chude parowki - jedna ma 70 kcal). Zjadlam dwie, bo wiecej rady nie dalam...i mnie zoladek boli :shock: :shock: :shock: :shock: To chyba dlatego, ze od 2 miesiecy ich ni jadlam :? :? :?
-
Tagotko, jestem naprawdę szczerze wzruszona, że włączyłaś polskie literki, dla mnie :lol: :lol: :lol:
A ja zrobiłaś te paróweczki, z wody czy z patelni?
Hmm, ja te moje wcinam i nic mi nie jest :)
-
Co Ty Kasia :lol: Patelnia to u mnie juz dawno zakopana gdzies na dnie kuchni :lol: :lol: :lol: Z wody :? .....ta skorka byla troche taka "twardawa", ale tez mi ja bylo tak ciezko zdjac, ze ja tez spalaszowalam :? :lol: No i kto wie czy nie dlatego :?
-
Tagotta, Ty jesteś niesamowita: no kto to słyszał wcinać parówki ze skórką??? :lol: :lol:
No nie wytrzymam :lol: :lol:
Hmmm, tzn. nie myśl, że się cieszę, że Cię brzuch boli, ale ... mnie rozbawiłaś :lol:
-
TO Z GLODU :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Wiesz co Kasia, ale ta skorka jest na serio cholernie ciezka do sciagniecia :lol: :lol: :lol: :lol:
Dobra dobra - nastepnym razem sie pomecze :lol: :lol: :lol: