Hej dziewczyny ))

Jestem i żyję... Kuuuurcze wystarczyło, że mnie nie było a już mój pościk obrosły pajęczyny..... brrrrr.....Targają mną tak skrajne uczucia, że aż szok!!! ale zacznę jakoś od początku... Tak więc wyjechałam w niedzielę do rodziny i wróciłam w poniedziałek wieczorem i jakoś musiałam sobie wszystko w główce poukładać.

DIETA
Weekrndzik minął pod znakiem maminnego gołąbka i ciocinnego ciasta... palce lizać. Nie wysilałam się specjalnie z dietą... poza 6 małymi cieniutkimi kawałkami domowego jabłecznika.... nie odnotowałam na swoim koncie większych wykroczeń.

TRENING
Tu kiszka na całej liniiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii... mam taki mentlik w głowie, że chyba właśnie sport jakoś by mnie "naprostował"... chyba pójdę dzisiaj na basen.

WYJAZD
Uwielbiam jeździć do rodziny... zawsze jest tak wesoło. Wydurniamy się na maksa. Teraz jednak... Wszyscy mamy łzy w oczach... Babcia umiera. Bezradność jest taka... frustrująca.... mam wrażenie, że męczy się ... tylko dlatego, żeby pożegnać się ze wszystkimi. Chcę płakać... a łzy chowają się gdzieś we mnie. Babcia zrobiła się taka malusieńka... jej oczy zmieniają kolor... zdają się być takie nieobecne. Chyba nas poznała. Płakała... Ten świat jest niedorobiony.
Tak to jest, że jedna świeczka ledwo migocze... inna się zapala...
MOJA SIOSTRA JEST W CIĄŻY!!!!!!!!!!!!! Skubana, mówiła mi że latem będą majstrować dzidziusia... no i zmajstrowali.
Normalnie szał w rodzinie.... Tak jakbyśmy stali nad cholerną przepaścią... z jednej strony nadchodząca śmierć, rozpacz, żal i smutek, z drugiej zaś budzące się życie, radość i niecierpliwość....
JA JUŻ OSZALAŁAM NA PUNKCIE TEGO DZIDZIUSIA!!!!!!!!! Chciałabym już tulić, ściskać i wycałować.... dobrze że Siorka jest daleko ode mnie... bo jeszcze przez nieuwagę zrobiłabym jej krzywdę z tej radości.

MÓJ CHŁOP
To jak zwykle temat rzeka... cóż... jestem szczęśliwa, spokojna... bo tak naprawdę tylko spokój nas uratuje... Jednak przy nim trudno być alnielsko cierpliwym... więc tak na wszelki wypadek, żeby go nie zabić, nie będę się z nim spotykać. Do odwołania!!!!
Bo moje drogie, mój "chłop" ma jak zwykle genialny pomysł... Inwestuje pieniądze, których tak nawiasem mówiąc cholernie nam brakuje, które musimy odkładać... na remont, na wyjazd, na szkołę itp... tak więc inwestuje te "nieposiadane" środki finansowe w motor. Nie... w życiu dla siebie... on nie chce jeździć na nim... chce go wyremontować i sprzedać. Taaaa... Skąd ja to znam... Tym bardziej, że motor to jego marzenie... Cóż... żyjemy po to żeby realizować marzenia. Szkoda tylko, że wspólna przyszłość jest tym marzeniem bardziej odległym... skoro "bujamy się" tak przez 12 lat... żyjąc razem z doskoku... to pewnie możemy i dłużej...

WNIOSKI
Jestem szczęśliwa, ale i smutna i "odrobinkę" rozdrażniona. Ale są przecież i plusy... bo zwykle tak bywa. Pomyślmy...
Babcia umiera... ale nie jest sama. Jest w domu wśród kochających ją ludzi. Dzieci, wnuki... no i prawnuczek/ka w drodze... Muszę myśleć o czasie, który spędziłam z babcią, ile mnie nauczyła ile mi dała ciepła... Nic nie zmienię... Lekarze są bezradni wobec starości. Cieszę się, że dane mi jest pożegnać się z nią... Przytulić i powiedzieć jak wiele dla mnie znaczy....
Jestem szczęśliwa, bo będę ciocią.
Jestem szczęśliwa, bo mam możliwość podejmowania decyzji, bo całe życie przede mną...
I DO CHOLERY ZROBIĘ COŚ POŻYTECZNEGO!!!!!
Koncentruję się od dzisiaj na sobie... skoro mój facet realizuje swoje marzenie, więc dlaczego ja mam być gorsza????
Miałam od poniedziałku zabrać się ostro za kurację odchudzającą... Ale kto powiedział, że środa to gorszy dzień???

TAK WIĘC KONIEC SMUTKÓW!!!
ŻYCIE JEST KRÓTKIE I TRZEBA JE PRZEŻYĆ NA MAKSA