POZDRAWIAM I MIŁEJ NIEDZIELI ŻYCZĘ
POZDRAWIAM I MIŁEJ NIEDZIELI ŻYCZĘ
oj... wczoraj troche przeasadziłam z moimi kochanymi gośćmi...
do tych 200 kcal koktajlu doszło jeszcze:
litr soku: 200
warzywka z kurczakiem: 400
gofr: 500
1 naleśnik z szynką i serem i 2 z dżemem: ????? 400???
5 mandarynek: 200
...chyba z 1,5 litra piwa: 1200???
kilkanaście czipsów: +-200
bez piwa: 2100, z piwem: 3300kcal no cóż... ale przynajmniej fajnie było.
dzisiaj za to zjedzone:
koktajl (pół szklanki): 50
bułka z pomidorem: 140
pół naleśnika z dżemem: 150??
tekturka z dżemem: 80
cappucino z b. śmietaną i mjałe ciasteczko: 300
razem: 720 i nie wiele więcej będzie bo chodze obżarta jeszcze po wczorajszym!!!
Justynka kiedyś tak ładnie napisała, że jak sie raz zje więcej to że to metabolizm rozrusza... bardzo mi się podoba takie stwierdzenie...
ale wiecie co? jak tak się wczoraj napchałam, to tylko chodziłam po domu i ogrzewanie skręcałm bo tak mi gorąco wszędzie było. a normalnie nie marzne tylko jak mam podkręcone na maksa! no pewnie to piwko tez sie do tego przyczyniło...
ale napiszę wam, że z jedną koleżanką widzałam się dokładnie przed rozpoczęciem diety (to właśnie jej waga pojkazała te straszne ale równocześnie motywujące 71,4kg) a z druga od sylwestra, i obydwóm szczeny poopadały i tylko z zazdrościa na mnie zerkały. mówię Wam jaka satysfakcja - dla takich momentów warto sie odchudzać!! z reszta same wiecie!
no nic wpadnę jeszcze wieczorkiem, bo znowu po tym wszystkim posprzątać muszę!
buźka!
Witaj zabiegana
Widzę że i Ty miałaś gości Co do soboty to cóż, raz się żyje Szczególnie gdy przychodzą goście trudno jest się oprzeć niektórym pokusom... Całe szczęście u mnie z gośćmi chociaż alkohol odpada bo zawsze robię za pełnoetatowego drivera
Takie spotkania po diecie to rewelacyjna motywacja! Ja też ostatnio tak miałam... Aż chce się odchudzać, prawda! Mnie jeszcze dodatkowo motywują ciuchy... Wreszcie dobrze się czuję w obcisłych... Zawsze mnie denerwowała oponka na brzuchu jak siadałam... A teraz, nie ma już tam żadnej oponki! I to jest piękne!!! Oglądałam ostatnio jakiś program o modzie i tam jakiś stylista powiedział że moda powraca średnio co 5 lat i dlatego nie należy wyrzucać starych ciuchów... ja właśnie wygrzebałam z dna szafy w moim rodzinnym domu 3 wiązane bluzki (takie kopertowe) zakupione ładnych parę lat temu... Kupiłam je na jakiejś wyprzedaży z założeniem że założę (masło maślane) je jak schudnę... Jak schudłam to przestały być modne poza tym i tak byłam na nie jeszcze za gruba... A teraz znowu powraca ten styl, więc chyba będę miała w czym w lato chodzić A już myślałam że nic więcej z szafy nie wygrzebię Teraz tylko czekam aż w sklepach pojawią się letnie buty, bo to chyba jedyne czego nie mam na lato
Ale się rozpisałam i to w dodatku nieco nie na temat... Ale co tam, w końcu raz na jakiś czas można napisać o czymś innym niż tylko o odchudzaniu, szczególnie że my jesteśmy już prawie na mecie A tak a propos: kiedy Twoje pomiary zabiegana? Nie pamiętam czy ważysz i mierzysz się w jakiś konkretny dzień czy jak popadnie? Ciekaw jestem czy coś się u Ciebie pozmieniało? W końcu biegniemy na metę tzw. łeb w łeb...
A z tym metabolizmem co pisała justyna to mam wrażenie że gdzies czytałam o takiej diecie polegającej właśnie na dostarczaniu organizmowi na przemian b. małych i b. dużych ilości kalorii... Miało to własnie związek z metabolizmem i powodowało chudniecie nawet pomimo zjedzenia np 5000kcal... Ale o co dokładnie tam chodziło to nie pamiętam.... W każym razie do zdrowych to ta dieta nie należała...
Mam nadzieję że dzisiaj już nic nie zjesz, a jęsli nawet to że bedzie to jedzenie kontrolowane....
Buziaki! Kolorowych snów i do napisania!!!
hej dziewczyny!
wczoraj doszlo jeszcze trochę (50g) smierdzącego sera + 4 tekturki i 2 czekoladki, ale te policzyłam że maja 35 klac na sztukę, bo są z ciemnej czekolady. Razem wyszło 890+ten ser, który nie mam pojęcia ile miał. ale ponad tysiąc chyba nie wyszło!
Jen: faktycznie pomiarów dawno nie robiłam, jakoś od kiedy mam wagę to na niej skupiam prawie całą uwagę... ale zmierzę się koło środy, czwartku jak już się przestanę czuć taka pełna, bo sprawdzałam teraz rano i wagowa właśnie wskazówka ciut w prawo się przesunęła...
z bluzkami genialnie Ci się udało, chyba wiem o jakie wiązane Ci chodzi - ostatnio mierzyłam taką (są już w "rzucie" na wionnę 2005, więc będziesz jak z katalogu ) i są super. przedtem takich nie lubiłam, bo jak się jedno na drugie (tą kopertkę) założyło to mi biust prawie zwisał a teraz jest genialnie. w sumie trochę głupio, że jest go mniej no ale w końcu wszystkiego jest mniej! no i dekolty można większe nosić, a uwielbiam duże dekolty (w końcu trzeba (było ) sobie jakos te długie spódnice rekompensować!)!
i jak koktajl z mrożonych truskawek, wyszedł? tzn czy w smaku podobny jak ze świerzych? wczoraj właśnie z maślanką robiłam i b. dobry był! faktycznie o wiele mniej tych kcal wychodzi. tyle, że ja jakoś pół na pół mneka dodaję, bo mam wrażenie, że będzie za gęste.
jeszcze odnośnie nowych butów - nie masz wrażenia, że noga też trochę zmalała?
Justi: fasolka z serkiem??? chyba żółtym, nie? bo z białym sobie nie wyobrażam za bardzo!
no nic uciekam, bo jeszcze głowę przed wyjściem muszę umyć a i do was bym szybko zaglądęłą!!!
buźka, miłego dnia!
Witaj ...
u mnie w Wawce pada śliczny śnieżek, znowu jest bialutko i czyściutko ...
a śmierdzący ser, to jaki ...
ja uwielbiam sery pleśniowe, ale ten Twój to chyba inny ...
kupuję sobie pleśniowe tylko w nagrodę za np super ćwiczonkowy tydzień ...
niestety są wysokokaloryczne...
pozdrawiam ciepło
Witaj zabiegana
Co do bluzek to chyba mamy na myśli takie same, zakładane i zawiązywane w pasie Co do biustu to mi też niestety sporo ubyło Całe szczęście ubyło w miarę równomiernie... Co do koktailu to mrożone truskawki smakują bardzo podobnie do świeżych choć może nie tak samo... W każdym razie mogę z czystym sumieniem polecić A jeśli chodzi o buty to przyznam że nie zwróciłam uwagi... W sumie to dość prawdopodobne, że w stopach też coś mogło ubyć... No bo skoro chudną dłonie (mi chudną widzę po pierścionkach ) to czemu stopy miałyby nie chudnąć? Narobiłaś mi apetytu na pleśniowe sery.... Hmmm.... Uwielbiam!!! Najbardziej camembert i brie, choć serami typu rokpol też nie pogardzę Ciekawa jestem czy ktoś produkuje te pyszności w wersji light... No bo skoro są a przynajmniej były sery żółte light, sery topione light, sery białe i serki light to czemu miałoby nie być pleśniaków??? Jak będę w jakimś większym markecie to się rozejrzę... A nuż coś ciekawego wpadnie mi w oko....
A co tam u Ciebie? Mam nadzieję że wróciłaś do dietki po weekendowym szaleństwie?! Ale co ja piszę???!!! Jakże mogłoby być inaczej???!!!
Mam nadzieję że za kilka dni będziesz nam się mogła pochwalić kolejnymi zgubionymi centymetrami i przynajmniej jednym kiloskiem mniej.... Pozdrawiam ciepło w ten niezbyt piękny (mam na myśli paskudną pogodę) wieczór... Kolorowych snów i do napisania!!! Buziaki!!!
heja!
od dzisiaj wracam do stresującego-inaczej życia studenta. dopiero teraz uświadomiłam sobie jaki to jest luksus zaczynać zajęcia o 9 i co półtora godziny mieć przerwy... i nie ślęczeć przy komputerze nad jakimiś ważnymi rzeczami, tylko sobie siedzieć, słuchać i notować... tyle, że mniej satysfakcji, ale na to przyjdzie jeszcze czas!
no nic na razie tylko spowiedź, bo już mnie tu powinno nie być!
wczoraj było:
jogurt: 70
kasza z gulaszem i szpinakiem: 350?
1 czips : 10
kieliszek wina: 90
0,3l soku (niestety takiego normalnego): 150
kakao: 150?
razem: 820
wstępnie planuję mierzenie i warzenie na czwartek, o ile nie będzie wpadek a nie będzie!!!
papa, więcej później!
buźka!
- Witaj zabiegana!Ty wracasz do życia studenckiego a ja czekam na przerwe... Wiesz ja to lubie sie uczyć,tylko to tempo mnie wkurza.Wiesz jak to jest na zaocznych-jednego dnia 8 egzaminów,co godzina .I wtedy stres sięga zenitu.Ale po sesji to jest już ok.Ja ogólnie to też lubie chodzić na wykłady i notować,no tylko że u mnie sa tylko 10 minutowe przerwy Nieraz żeby napic się kawki,czy coś chapnać muszę zarwać jakieś zajecia Ale wszystko pod kontrolą.Ja jeszcze tydzień kuje i basta.Odpoczywam-tzn.biorę się za siebie,jakiś masażyk,maseczki,gimnastyka,pyszna sałatka... Jednym słowem regeneracja Pozdrawiam Cię gorąco,pa,pa
hej Dziewczyny!
gonitwa: jak fajnie że wpadłaś na chwilkę!!
żyć nie umierać życzę Ci tego! i żeby czas jak najszybciej zleciał! a 8 egzaminów w jednym dniu to brzmi jak scenariusz horroru!!!jakiś masażyk,maseczki,gimnastyka,pyszna sałatka... Jednym słowem regeneracja
a co do serów to mi dziewczyny wykrakałyście prawdziwą ucztę serową - współlokatorka miała urodziny i dostała w prezencie sery właśnie, do wspólnego użytku wszystkich mieszkańców. więc na obiadek próbowałam wszystkie 15 rodzajów - były pyyycha, tyle, że bez nazw, bo chyba z jakiegoś specjalnego sklepu .na pewno rozpoznałam tam kozi, brie, taki z zielono-niebieska pleśnią no i kilka zółtych = mniaaaam!!! a ten wtedy co jadłam to był jakiś roquefort - czyli rokpol??? oj Jen ale masz rację mogliby robic wersję light!
poza tym zakupiłam płatki owsiane, bo doszłam do wniosku, że mimo wszystko zbyt często mi sie w jadłospisie pojawiaja czekoladki i będę próbować piec te ciasteczka owsiane. nie wiecie czy moge dać zamiast soku jabłkowego wiśniowy? bo nie będę musiała ekstra kupować...
chyba to tyle na razie, napiszę już co zjadłam, bo jestem full i jeżeli jeszcze cos zjem będzie to jakiś jogurcik...
2 kawy z mlekiem waniliowym: 40
koktail (tym razem na maślance i mleku) z owocami z puszki (ble - nie polecam!): 460 (cały lirt wyżłopałam)
sery: 350???
kromkę chleba zwykłego: 80
3 czekoladki - grr: 120
czyli:1050 no to może jednak już herbatkę będę dzisiaj piła...
buźka!
Zakładki