podsumowanie dnia pierwszego
Witam ponownie!
Czas na podsumowanie. Dzisiaj zjedzone:
- podwójna pierś z kurczaka, usmażona na łyżce oleju z dużą ilością czosnku, delikatem do mięs, curry, chilli i łyżeczką koncentratu pomidorowego na kolację.
- 2 pomidory z połowką małej cebulki, oczywiście z sola i z pieprzem w umiarkowanej ilości również na kolację.
- kawa czarna z łyżeczką cukru na śniadanie.
- do popicia przed snem 1/2 litrowy kubek bulionu z kostki.
I to tyle :)
Wiem że może powinnam jeść to wszystko wczęśniej tzn. nie na kolację ale po prostu nie potrafię. Od X lat nie jadłam śniadań a obiady jadłam wieczorem. Teraz nie potrafię się przestawić. Nawet nie będę próbowała tego zmieniać, w końcu spać też późno chodzę wiec nie jest znowu aż tak tragicznie...
Na jutro planuję jakieś chude mięsko z pomidorem albo innym warzywem (jeszcze nie wiem jakie). I może wypiję trochę maślanki albo zjem jogurt naturalny. Zobaczymy czy będę głodna.... Pozdrawiam i życzę kolorowych snów. Do jutra...
podsumowanie dnia drugiego
Tak więc od rana:
-czarna kawa z łyżeczką cukru
-1/3 szklanki soku pomarańczowego rozcieńczonego wodą mineralną (do pełna ) :)
-1 szklanka maślanki
-i tutaj niespodzianka, 3 łyżki-chochle-flaków (flaki mrożone bez dodatków, ugotowane na rosole z kostki z dużą ilością przypraw jak zwykle) oczywiście bez pieczywa. Myślałam że zjem 4 łyżki niestety się nie udało bo się najadłam. Wyczytałam że same flaki mają 84 kcal/100g, rosół ma 5 kcal/100ml co w połączeniu daje sporo mniej niż pierś z kurczaka :) A taka miła odmiana i rozgrzewa przy okazji. Wpisuję je na stałe do mojego jadłospisu :) oczywiście bez dodatkowego tłuszczu, bez mąki i bez pieczywka, same flaki i rosołek. Więcej już chyba dzisiaj nie zjem choć to dla mnie dopiero środek dnia ;) Za to pewnie znowu opiję się wody bo flaki mocno przyprawione były... Ale takie są najlepsze. Pozdrawiam cieplutko, z nadzieją że Wam też się dzień dzisiaj udał...
PS A na jutro czeka już w lodówce podwójna pierś z kurczaka. I do tego zapoluję na gotową surówkę, choć to może być trudne bo w sklepach blisko mnie niestety ich nie mają :( W razie czego mam pomidory...
dzień hmm... chyba trzeci-podsumowanie
Tak więc od rana dzisiaj zjadłam i wypiłam:
-kubek kawy czarnej z łyżeczką cukry
-400 g gotowej surówki z kapusty pekińskiej (pychota-polecam, najlepsza jaką jadłam)
-100g surówki z czeronych buraczków na zimno (czyli bez zasmażki :) )
-i niespodzianka która wynikła dzisiaj z pobytu w pewnym ogromnym markecie-mianowice zakupiłam mrożoną kaczuchę, upiekłam ją z jabłkami w przyprawach, tak że aż skórka była chrupiąca, następnie podzieliłam na 4 części, 2 przednie czyli w efekcie całą pierś przypadły mnie a 2 tylne+skrzydełka mojemu M. Pewnie pyszną i chrupiącą skórkę jednak oddałam, zjadłam jedynie mięso z piersi. I to w dodatku tylko jedną część bo drugiej już nie dałam rady (wcześniej pochłonęłam surówkę). I do tego wszystkiego 1 1/2 dużego upieczonego jabłka. Pychota! Może trochę miało więcej kalorii niż kurczak (2xwięcej?) ale było super! Najadłam się. Teraz popijam jeszcze ciepłą herbatkę... Miałam odśnieżać ale ponieważ wypadło mi coś innego to pewnie poodśnieżam dopiero w poniedziałek :) Chyba że śnieg sam się stopi, ale nic na to nie wskazuje... Pozdrawiam wszystkich serdecznie i cieplutko... I życzę kolorowych snów...
podsumowanie dnia dzisiejszego
Witajcie!
Tak więc dzisiaj chyba z okazji niedzieli (każda okazja jest dobra :) ) trochę więcej zjadłam niż normalnie. Tak jak już pisałam:
-kawa z cukrem
-druga połowa piersi z kaczuchy z połową pieczonego jabłka
-100 g surówki z kapusty białej
-100 g surówki z marchewki
A do tego jeszcze:
-szklanka maślanki
-jajecznica aż z 3 jajek, choć niedużych, na łyżeczce masła, z połową cebuli i 4 cienkimi plasterkami kiełbasy
-2 pomidory
-duże jabłko.
Udało się kolejny dzień wytrzymać bez pieczywa itp.
Savo
zaraz do Ciebie wpadne, dzięki za odwiedziny. Co do diety to tak jak widzisz, jem różnie. Dziś np. zjadłam całkiem sporo... W zasadzie to chyba po tylu latach dietowania samo niejedzenie nie jest dla mnie problemem. Organizm chyba też się przyzwyczaił bo już nie kręci mi się w głowie tak jak kiedyś na kopenhaskiej. Może czasami jem za mało, ale to tylko dlatego że zawsze jadałam tylko popołudniami i wieczorem...Teraz nadal tak robię, a że żołądek mi się skurczył to po prostu czasami nie daję rady zjeść więcej. Tak jak wczoraj z kaczką :) Dzisiaj rano wypiłam sobie herbatkę figura ileśtam i bć może dlatego dostałam takiego apetytu. Oprócz tego biorę witaminy, magnez, potas, kwas foliowy i drożdże na cerę i włosy... Za parę minutek będę u Ciebie na wątku to pewnie jeszcze coś napiszę... Pozdrawiam...
MARTAL
Dziękuję za odwiedziny. Moja dieta całkiem całkiem. Widzę po spodniach :) Nie mierzyłam się jeszcze ani nie ważyłam, na to przyjdzie czas w czwartek rano (w tydzień po starcie). Na razie udaje mi się wytrzymać bez pieczywa i słodyczy. Jutro znowu dzień pełen zajęć wiec pewnie znowu zjem niewiele... Jestem nadal pełna wiary. Później odwiedzę Cię na Twoim wątku i zobaczę jak Tobie idzie.
Pozdrawiam wszystkie dietowiczki :)
Ehhh jutro znowu poniedziałek :( Chyba nie lubię poniedziałków....
podsumowanie dnia dzisiejszego-piątego???
Tak więc podsumowując dzisiaj:
-kawa z cukrem
-łącznie 350 g surówki z marchewki
-150 g surówki z kapusty pekińskiej
-50 g surówki coleslaw
-100 g żołądków drobiowych-pysznych,ale tak się opchałam surówkami że więcej nie dałam rady zjeść :(
Surówki oczywiście gotowe, ta z marchewki to z rodzynkami, jabłkiem i majonezem, podobnie coleslaw (tyle że bez rodzynek oczywiście). Nie wiem ile tego majonezu tam jest ale sądząc po konsystencji raczej niewiele :)
Założyłam się dzisiaj z moim M że będę ważyła 57kg. On mi już chyba raczej nie wierzy bo tyle razy już się odchudzałam i zawsze przy 60 kg odchodziła mi ochota. Tym razem musi być inaczej... Pomaga mi to forum, poza tym przestałam myśleć o jedzeniu, mam nadzieję że to nie jest przejściowe. Ciekawa jestem ile wskaże wskazówka wagi w czwartek. Strasznie mnie kusi aby wejść na wagę... Ale obiecałam sobie że nie zrobię tego do czwartku rano... I nie zrobie :) choć ciężko jest.... A teraz kończę i idę w odwiedziny do Was dziewczyny... Buziaki, kolorowych snów.... Do jutra!
dzień szósty-dniem obżarstwa
Witajcie ponownie!
Normalnie nie wiem co we mnie wstąpiło, po raz pierwszy zrobiłam się głodna w porze obiadu. W związku z tym wypiłam najpierw szklankę maślanki a jakiś czas później dojadłam niezjedzone wczoraj żołądki (około 100g) wraz z surówką z kapusty pekińskiej (100g). Teraz jestem już najedzona...
savo moich surówek nie robię niestety sama, choć bardzo bym chciała umieć robić takie pyszne jak te które kupuję. Czasami udaje mi się rozgryźć ich skład ale nigdy po zrobienu własnoręcznym nie wychodzą takie same.... Też nie pomyślałabym żeby do marchewki dodać majonez i rodzynki. A połączenie to okazało się być bardzo trafne. Dzięki jabłku i rodzynkom, surówka ma słodko kwaśny smak, łagodzony przez majonez (jest go niedużo bo surówka nie sprawia wrażenia tłustej). Chciałabym umieć robić takie słodko kwaśne buraczki na zimno (tarte na grubej tarce), ale niestety nigdzie nie znalazłam odpowiedniego przepisu :( a je uwielbiam i dlatego też kupuję gotowe. Może któraś z forumowiczek dysponuje przepisem i podzieliłaby się nim??? Pozdrawiam, życząc udanego popołudnia...
podsumowanie dnia szóstego
Tak więc dzisiaj w dzień obżarstwa zjadłam i wypiłam łącznie:
-kawa z łyżeczką cukru
-szklanka maślanki
-500 ml barszczu czerwonego winiary
-250 g surówki z białej kapusty
-250 g surówki z czerwonej kapusty
-150 g surówki z buraczków
-250 g żołądków takich jak wczoraj
Ogólnie o.k.choć może troszkę przydużo jak na dietę... Ważne że znowu obyłam się bez węglowodanów :) W ogóle dzisiejszy dzień był jakiś dziwny, miałam dużo pracy, sporo nerwów czego skutek czuję teraz w postaci zmęczenia. W dodatku było mi cały dzień zimno. Nie wiem czemu-to chyba przez tą pogodę. Musiałam założyć w domu 2 pary skarpetek i 3 swetry by się rozgrzać. No i barszcz mi pomógł (sporo go wypiłam bo uwielbiam) Zaraz idę spać... Przepraszam dziewczyny ale nawet nie mam siły do Was zajrzeć. Obiecuję jutro nadrobię zaległości.... Pozdrowionka i kolorowych snów.... Buziaki...
kolejny zabiegany dzień...
Dzięki dziewczyny!
Dzisiaj kolejny dzień pełen pracy :( Tak już chyba będzie do piątku :( Teraz też jestem przelotem... Przyszłam zameldowac o wymiarach:
talia: 71,5 => - 2,5 cm
udo: 58 => -0,5 cm
biodra: 103 => -1 cm
biust całe szczęście bez zmian :) (jeszcze :( )
To uciekam, wpadnę później... Buziaki
Savo Piękny ten Twój licznik, cieszę się że Ci się udało. A łakomstwu się nie damy :!: :)
Oskubana Za Ciebie też trzymam kciuki, baaardzo mocno :!:
JustynoMam nadzieję że niedługo do Ciebie dołącze w walceo utrzymanie wagi... I oby szło mi tak dobrze jak Tobie...
Pozdrawiam cieplutko wszystkich. pa pa