-
ehhh Nowy ROk.....postanowienia się kłębią i krzyczą,zeby o nich nie zapominac...staram sie...
czekam do 10 stycznia,do SB......wtedy dopiero sie zacznie
-
kanapka ziarnista z jajkiem
jeszcze jakis warzywny obiad i koniec
woda musze ten toxic (poswiatecznie i posylwestrowo) przeplukac, bo sie czuje jak balon napompowana
trzymcie sie!
-
SunAngel, pozwalam sobie Twojego posta z Twojego topicu skopiowac, zeby nie zapomniec, o co w tym wszystkim chodzi. Mam nadzieje, ze nie masz przeciwko...
Kilka podstawowych zasad, jakie będą nas obowiązywały w trakcie odchudzania:
Konsekwencja, cierpliwość i wytrwałość-bez tego ani rusz.
Jemy 5-6 posiłków dziennie.
Im wcześniej tym więcej im później tym mniej
Zasada brzmiąca nieco podobnie do poprzedniej- Im wcześniej tym więcej węglowodanów (złożonych, bo o prostych staramy się ich unikać), im później tym mniej węglowodanów, a więcej białka.
Warto to zaznaczyć osobno-Unikamy węglowodanów prostych, a więc wszelkiej maści słodyczy, DUŻEJ ilości owoców i miodu(zawierających fruktozę), a także dwucukrów, a więc sacharozy(występującej w słodyczach, czasami dosładzanych sokach owocowych, płatkach śniadaniowych itp.) i laktozy zawartej w produktach mlecznych(tu jednak spokojnie można rano wciąć sporą porcję produktów mlecznych, aby zapewnić organizmowi wapń i witaminy D, B12 itp.). W ten sposób ograniczymy w diecie produkty powodujące gwałtowny wyrzut insuliny, a więc te sprzyjające odkładaniu się tkanki tłuszczowej.
Staramy się jeść jak najwięcej ciepłych rzeczy (obowiązkowo ciepły obiad) i pić ciepłych napojów bezkalorycznych. Ciepłe posiłki sycą na dużo dłużej.
Dbamy o odpowiednią ilość błonnika w diecie, który pozwala dłużej czuć się sytym, a także działa jak miotełka na układ pokarmowy. Jemy więc dużo warzyw i pełnoziarnistych produktów zbożowych.
Pijemy dużo wody, przede wszystkim niegazowanej, mineralnej, średnio, lub nisko mineralizowanej, herbaty, naparów ziołowych. To pomaga organizmowi oczyścić się z toksyn, których produkuje szczególnie dużo w trakcie odchudzania. Picie dużych ilości wody pozwala też osłabić nieco uczucie głodu, co w początkowej fazie diety może mieć kluczowe znaczenie.
Ograniczamy spożycie soli, która może być przyczyną opuchlizny, a tym samym fałszować wyniki diety. Poza tym warto dać odpocząć nerkom. Soli i tak jest wystarczająco dużo w naszym jadłospisie bez dodatkowego dosalania potraw.
Mocno zmniejszamy spożycie tłuszczy nasyconych, a zamieniamy je na cenne tłuszcze nienasycone, a więc głównie roślinne( oliwa z oliwek, olej z pestek winogron, wszelkiego rodzaju pestki, orzechy dostarczające także dużo witaminy E) i rybie, które są źródłem m. in. tzw. kwasów omega 3, bardzo cenionych w profilaktyce chorób układu krążenia. W żadnym wypadku nie należy zupełnie unikać tłuszczy, są one niezbędne i dla zdrowia i dla urody(szczególnie, jeśli chodzi o cerę).
Unikamy smażenia-to najgorszy sposób przyrządzania potraw. zapominamy o panierkach, które ciągną tłuszcz jak gąbka, a potrawy przyrządzamy piekąc, dusząc, gotując tradycyjnie i na parze. Jeśli już decydujemy się na smażenie to na teflonie i przy użyciu minimalnej ilości zdrowego tłuszczu.
Ostatni posiłek ok. 18.00
Nigdy nie jemy w biegu, ale powoli. Na posiłek trzeba czasu i spokoju. Mózg dowiaduje się o sytości dopiero po pewnym czasie od zaspokojenia głodu. Warto więc zastanowić się nad każdym kęsem.
Jemy na małych talerzykach-taki trik działa na sporo osób. Na małych talerzykach jedzenia wydaje się być więcej.
Nie ważymy się codziennie, to może stać się tylko przyczyną frustracji, gdyż waga kobiety naturalnie waha się nawet o 2 kilogramy na dobę, zwłaszcza przed okresem i bynajmniej nie wiąże się to z przytyciem, ale z zatrzymaniem wody w organizmie. Lepiej w ogóle schować wagę w kąt, lub ważyć się co tydzień, a raczej zdecydować się na mierzenie efektów centymetrem i tzw. "testem ubraniowym"- przymierzając po prostu co jakiś czas nierozciągliwy ciuch, który pokaże nam czy schudłyśmy, czy nie. To zdecydowanie bardziej obiektywna metoda.
PRZEJDŹMY DO KONKRETÓW
Jak ma wyglądać dzień odchudzającej się osoby, jeśli chodzi o rozkład i kaloryczność posiłków. Moja propozycja to nieco zmodyfikowana dieta 1200-1500 kcal. Dlaczego właśnie tyle? Zakładam, że osobą czytająca ten tekst jest aktywna fizycznie(np. trzy razy w tygodniu uprawia jakiś sport, chodzi na zajęcia aerobiku lub robi cokolwiek innego, choćby ma pracę wymagającą ciągłego ruchu). Jeśli tak nie jest i naszym ulubionym sportem jest klikanie myszką, czy guzikami pilota, od proponowanej przeze mnie diety należy odjąć 200-500 kcal, ale lepiej byłoby po prostu jakąś aktywność fizyczna podjąć. Rola ruchu w procesie odchudzania nie może być bagatelizowana. Szczególnie warto uprawiać ćwiczenia aerobowe, które dodatkowo przyspieszają przemianę materii, a tym samym ułatwiają zrzucanie kilogramów. Dla osoby nieco się ruszającej właśnie taka dieta(1200-1500) da ujemny bilans rzędu około 1000(lub nieco więcej, zależnie od naturalnych predyspozycji, bo podstawowa przemiana materii u każdego jest nieco inna, a decydują o niej takie czynniki jak masa ciała, ale także proporcje między mięśniami, które spalają zdecydowanie więcej energii i tłuszczem, na którego utrzymanie organizm nie musi wydatkować wiele energii) kcal dziennie, co da tygodniowo ubytek w granicach 1 kg. Rzecz jasna, kaloryczność diety można modyfikować na bieżąco zależnie od rezultatów, nie schodząc jednak, w żadnym wypadku poniżej 1000-1200 kcal na dzień(!). Przykładowy rozpis na pięć posiłków z zaznaczoną kalorycznością i porą każdego z nich:
ŚNIADANIE: do 500 kcal godz. 7.00 - śniadanie to konieczny i najważniejszy w ciągu dnia posiłek, który "rozkręca" metabolizm po nocy. Rano nie trzeba martwić się o nadmiar energii, bo i tak w ciągu dnia organizm wszystko to spali. Porządne śniadanie to sygnał dla organizmu "dostaniesz dziś dużo energii, możesz spokojnie działać na wysokich obrotach"- i o to właśnie chodzi- nie dopuścić do obniżenia przemiany materii. To takie małe oszustwo, bo potem "rozkręcony" już metabolizm sprawi, że spalanie tłuszczu będzie efektywniejsze. Na śniadanie wybieramy produkty zbożowe zawierające dużo błonnika, a więc musli, płatki owsiane, czy inne niedosładzane śniadaniowe, lub ciemne pieczywo. Do tego produkty mleczne, niesłodzone- jogurty naturalne, kefir, maślankę, sery białe, mleko. Ze względu na wczesną porę nie musimy się przejmować zawartą w nich laktozą. Do tego jakieś warzywa, czy nawet owoc i śniadanie gotowe.
II ŚNIADANIE do 200 kcal godz. 10.00 - rola drugiego śniadania to utrzymanie metabolizmu na wysokich obrotach, na które "wskoczył" dzięki obfitemu śniadaniu. Na ten posiłek ciągle wybieramy ww. złożone, a więc np. ciemne pieczywo i produkty białkowe, a więc chudą wędlinę, biały ser, produkty sojowe, do tego warzywa o niskiej zawartości skrobi, a więc ogórki, pomidory, warzywa liściaste i już mamy skombinowaną kanapkę, którą łatwo można zabrać do pracy, czy szkoły. Jeśli chcemy wziąć ze sobą jakiś sok do picia, wybierajmy raczej warzywne(uważając na dosalane soki pomidorowe), bo owocowe najczęściej są dosładzane, a przez to bardziej kaloryczne.
OBIAD do 400 kcal godz. 14-15.00 -to pora kiedy musimy zacząć uważać na spożywane węglowodany. przemiana materii zaczyna zwalniać. Na obiad, koniecznie ciepły, jemy produkty białkowe(pierś z kurczaka, ryby, chuda cielęcina, indyk itp., do tego naprawdę niewielka porcja ww. złożonych w postaci np. kaszy, ryżu, czy warzyw strączkowych, i dużą porcję surówki z warzyw o niskiej zawartości skrobi. Żadnych sosów, panierek, zasmażek.
PODWIECZOREK do 100 kcal ok. 16.00 to czas na małą przyjemność, ale naprawdę małą. Prawda jest taka, że lepiej pozwolić sobie na coś drobnego, niż potem rzucać się na byle co i zaprzepaszczać efekty dotychczasowej diety. Popołudnie to pora, gdzie często czujemy ochotę na coś słodkiego. Nie odmawiajmy sobie tego zupełnie, bo odchudzanie nie ma być katorgą, a nauką umiaru, która niejednokrotnie będzie musiała potrwać kilka miesięcy, jeśli mamy do zrzucenia sporą ilość zbędnego tłuszczyku. Na podwieczorek spokojnie możemy pozwolić sobie na dwie, trzy kostki ciemnej czekolady( o wysokiej zawartości kakao), kilka orzechów, sezamek, jedno pełnoziarniste ciastko, czy coś innego, co sprawi nam przyjemność, zmieści się w założonym limicie kalorii(100) i nie zrujnuje diety.
KOLACJA do 200 kcal godz. 18-19.00- to posiłek, przy którym trzeba uważać najbardziej. Starajmy się zrezygnować z węglowodanów, a zjeść chude produkty białkowe i ewentualnie odrobinę warzyw typu sałata, pomidor, ogórek. Odpowiednimi produktami będą ryby(tuńczyk w sosie własnym, czy inne np. duszone, czy pieczone w folii), lub chude mięso z warzywami. W miarę możliwości na ciepło.
Razem ok. 1400 kcal - i tu uwaga. Jeśli odejmować, to nie od dwóch pierwszych posiłków(ewentualnie 100 kcal od śniadania) i nie kosztem omijania któregoś z nich. Jeśli dodawać, to tylko do trzech pierwszych posiłków.
Między posiłkami pijemy wodę mineralną, herbatę (sprawdzoną zieloną, lub czerwoną sypaną pur-erh - podobno naprawdę działa, przyspieszając przemianę materii) i różne herbatki ziołowe, byle nie o działaniu przeczyszczającym. Pijąc herbatki odwadniające i przeczyszczające tylko zrobimy sobie krzywdę i oduczymy ciało prawidłowego funkcjonowania bez "wspomagaczy". "
-
5.01
sniadanie 10.00:
kawa z mlekiem 0,5%
chlebek razowy pelnoziarnisty
serek wiejski light to pewnie kolo 300 kcal
Trzymam kciuki za siebie i za Was, meczy mnie juz brak sukcesow w temacie.
Teraz sie bardziej zdeterminuje i nie bede juz robic odstepstw od reguly, bo wtedy nic nie dziala, nic nie chudne, porazka i zenada.
Dzis rano waze 58 kilogramow, 8 do zrzuty. Help! Nie brzmi jak malo!
Znalazlam ostatnio swoje zdjecie, na ktorym jestem piekna i szczupla - ale ze mnie teraz bula, az niewiarygodne. Najchetniej bym sie odessala jakas dlugasna igla. Albo odkroila tasaczkiem kawalek zadka. No ale jako ze nie wchodzi w gre, trzeba mniej zrec.
-
wciaz 5.01 - sroda
dzis super dzien dietowy!
sniadanie j.w. o 10.00
na obiad o 15.00
- ogorkowa
- kotlet tofu
i koniec
potem woda i herbata
dobry poczatek, byle tak dalej
a Wy jak???
-
wciaz 58 kilogramow
na sniadanie 2 zytnie pelnoziarniste kanapki
jedna z pieczonym schabem i ogorkiem konserwowym
druga z bialym serem i kiwi
+kawa z mlekiem
nie chce zapeszyc, ale chyba idzie ku lepszemu
A WY JAK??? bo osamotniona tu jestem jak nie wiem, a moj watek opuszczony...
-
6.01 czwartek
podsumowanie dnia, bo na dzisiaj zakonczylam juz odzywianie
(15.00)
- 2 kanapki z pieczywa zytniego (wedlina, ser bialy, ogorek konserwowy,kiwi) + kawa
- kotlet tofu z surowka z czerwonej kapusty
- nalesnik z konfitura sliwkowa + mandarynka
no i jeszcze bedzie jakas kawa na pewno i herbata, no i wode musze kupic i w siebie powlewac
-
8.01 sobota
2 ziarniste kanapki z 1 jajkiem, 3 ogorki konserwowe, kawa z mlekiem
to tyle na sniadanie
dzis musze wszystko skrupulatnie notowac, bo czuje, ze nadszedl dzien kryzysowy
ale nie dam sie!
godzina 15.00 godziną zero
-
no,no...gratuluje...juz 3 kiloski poszły....a ja nie ruszam...nie wiem co ja wyprawiam.błe
-
SunAngel dziekuje! :P
Na maxa sie ciesze, ze 3 poszly, czuje sie o wiele lepiej.
Ale jeszcze troche zostalo, niemalo.
Dzis mialam moj maly-wielki moment zadowolenia.
Poszlam kupowac spodnie.
3 tygodnie temu, jak wrocilam z Wloch, w emke jakos tam wchodzilam, nie kupilam, bo odstawaly w pasie. Optymistycznie przymierzylam eske (w pasie bylaby dobra), wciagnelam do polowy ud i koniec, dalej nie poszlo.
A dzis... 3 kiloski niby takie nic, zakladam eske, a tu nie dosc, ze wchodze, to jeszcze w pasie odstaje. Wow, dla takich chwil warto sie odchudzac! :P
A chudne droga SunAngel, bo wieczorem w ogole nie jem, w zasadzie jem sniadanie rano, pozniej cos, obiad o 15, a po 15 albo nic, albo kawalek ogorka, marchewki, czyli tez takie nic. Pije morze wody, herbaty, jak chce mi sie slodkiego, to koli light i jakos idzie. Mam nadzieje, ze dalej tak pojdzie. Jutro wracam do Wloch, zaczna sie pokusy + sesja. Ale nic to, jakos wytrwam.
Pozdrawiam!!! :P
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki