Witaj Aniu... wróciłam, bo kilosków do zrzucenia troszkę mam a mój ślub może nie wielkimi krokami, ale się zbliża...
ponadto sesja (która się właśnie zaczyna) to czas najtrudniejszy dietkowo, jeśli teraz wytrwam to nic mnie nie zmorzy... jojo nie zaprzepaściło wszystkiego, ale nadal sporo zostało (jeśli pamiętasz mój ostatni bój to 74 kg->62kg)..
tymczasem wracam do ciebie po inspirację
oglądam sobie twoje fotki z zaręczyn i ze ślubu
trzymam kciuki za te laski, które w nas drzemia i które w nas trzeba uwolnić..
buziole ogromne
Zakładki