-
kath
czemu nie zaglądzasz skarbie na swoj pamiętnik, hm
ciom
sesja czy co
czasu nie masz czy moze z lenistwa
ciom
ja ci dam zaraz lenistwo
jak tylko sie zjawisz juz ja ci pokaze
ja cie zmobilizuje miśq 
-
ooo prosze i gosza jest tez na forum
aaaa niech czeka:P mialas mi fotke wyslac
kat!! gdzie jestes?!?!?!
-
Hej
Matko... ja ostatnio przeżywam depreasje.... wszystko mnie rozwala do głębi...jakieś głupie słowo a ja już wariuję... Czuję się zmęczona i wogóle wypalona od środka...
A w tym tygodniu będę chodziła na kurs kolonijny... więc wizja zajęć dzień w dzień od 8-21 mnie poprostu przeraża
Co do mojej diety to istnieje w wymiarze: ograniczanie... Z całą pewnością nie jest to dzień w dzień 1000 kcal... a mniej więcej co drugi dzień jest tysiaczek
W pozostałe dni jak nie mam już cierpliwośći przestaję sie kontrolować i jem sporo... ale pilnuję żeby to nie był biały chleb ze smalcem tylko np. gotowana kapusta, 2 serki wiejskie light, albo coś tam innego co nie ma jakoś dużo kcal....
Oczywiście zdażały się momenty totalnej słabości, zajadane piernikiem i innymi niedozwolonymi produktami... ale trudno się mówi...
Przyjełam teraz inną technikę w tej diecie... Kiedyś jak zjadłam coś sweet miałam cholerne wyrzuty sumienia, które prowadziły w końcu to przerwania diety. Teraz staram się tym nie zamartwiać.. myślę: zjadłam coś co nie powinnam- trudno, świat się nie zawali... ale to nie jest powód aby przerwać dietę
I tak brnę dalej....
Co do wagi to stoję w miejscu, ale tym też się nie zamartwiam specjalnie...
Ogólnie czuję siecoraz gorzej i mam ochotę rzucić to całe odchudzanie w cholere
wiem jednak że zrealizowanie tej decyzji w niczym mi nie pomoże, a wręcz przeciwnie....
ratunku
-

Zamieszczone przez
katharinkaa
Oczywiście zdażały się momenty totalnej słabości, zajadane piernikiem i innymi niedozwolonymi produktami... ale trudno się mówi...
Przyjełam teraz inną technikę w tej diecie... Kiedyś jak zjadłam coś sweet miałam cholerne wyrzuty sumienia, które prowadziły w końcu to przerwania diety. Teraz staram się tym nie zamartwiać.. myślę: zjadłam coś co nie powinnam- trudno, świat się nie zawali... ale to nie jest powód aby przerwać dietę 
kath, ze słodkościami to jest tak, że nie da się na siłę mówić sobie, że nicanic słodkiego nie mogę. kurcze, niestety słodko-wstręt nie jest osiągalny przez nikogo
a czasami lepiej osłodzić sobie paskudny dzień i później np. poskakać trochę po schodach, a nie chodzić wokół szafki ze słodkościami, ba, albo i w sklepie w dziale "słodycze" i terroryzować samą siebie powtarzając "nie mogę jeśc nic słodkiego, nie mogę jeść nic słodkiego..." 
na szczęście niedługo już cieplej się zrobi to i może więcej optymizmu będzie. na pewno. bo dlaczego rzucać w cholerę, hm? przecież już jakieś spadki wagi są i głupio byłoby to marnować, prawda?
będę trzymać kciuki mocnomocno. damy radę, no jak nie my to kto, hm?
-
WITAJ !!!
TRZYMAM KCIUKI ZA CIEBIE.
POZDRAWIAM
-
kath
nie poddawaj się kotku
nie możesz mi tego zrobić
z kogo będę brała przykład
obiecałam sobie, że jak jeszcze do świąt schudnę co najmniej 3 kg, to zjem w święta ogromny kawał placka o nazwie "gagarin". to placek na grysiku ;p nie wiem czy robię dobrze czy źle, ale jak się za siebie wezmę, to czasam należy się mi nagroda, prawda
taka jedna, malusia, maulteńka.
kochanie, ja za ciebie trzymam kciuki, więc nie możesz zawieść młodszej kolezanki, jaki dajesz przykład
wiem, że to trudne, bo sama się z tym borykam, ale na prawdę warto
-
Nie poddawaj sie, my wierzymy w Ciebie! Wyobraz sobie, jak zakładasz super kiecke, idziesz na basen publiczny w lecie, wszyscy patrzą na Ciebie.. Ale w ich oczach widac RESPECT a nie ironiczne usmieszki!
Wyobraz sobie, ze kazde super tuczące danie, to są na nim tysiące wrednie usmiechających sie zółtych i obslizgłych tłuszczyków, a Ty im dajesz kopa i jestes dumna, ze Ci sie udało! :*
-
kath
nanami ma w zupełności rację
pomyśl też o nas, twoich przyjaciołach, którzy cię wspierają i chcą, żeby ci się udało, tak, jak nam sie udaje
wszyscy cię tu kochamy moja droga. ja też miałam małą deprechę, ale jakoś sobie poradziłam i teraz jest dopse
na początku miałaś w sobie tyle optymizmu i energii do walki
przypomnij sobie, a na pewno ci sie uda 
lowuję cię i buziam
-
NIe udało się... Praktycznie już od ponad tygodnia nie dietuję... i najgorsze że nie wiem nawet dlaczego.. poprostu od tak.. jakoś wyszło.. umknęło między palcami zaganianego życia...
A najgorsze że znów się załamałam... Stwierdziłam że to bez sensu.. że i tak nikomu nie zależy na tym aby mi się udało... że nawet nie mam z kim świętować drobnych zwycięstw ...
Nawet nie miałam siły tu przyjśc i się przyznać... Bo i tak pewnie powiecie że jestem zajebiście beznadziejna...
Więc pytam się: po co to wszystko
Po co to mi było
Bo juz nie wiem... nie pamiętam.. a moze nawet nie chcę juz pamiętać....
Żal... smutek... nostalgia...
-
oj kat kat!!!
czemu mowisz z enie dietujesz?? moze dietujesz ale jeszcze o tym nie wiesz co??
nie warto sie zalamywac malymi podknieciami powiinnas olac to cieplym moczem i isc przez to wszytsko dalej!!
nie zalamuj sie bo nie warto naprawde!!
nie warto smucic sie takimi "drobiazgami" sa waznuiejsze rzeczy zeby byc smutnym przez nie!!
wiec glowa do gory!!
pocieszaj sie tym ze za niedlugo wiosna a po wiosnie nadejdzie lato a to sa najlepsze chwile na odchudzaniebo rowerek oi wogle nie ma sie czasu mzslec o jedzeniu wiec mloda glowa do gorz!!!!!!!!!!
pOzdrooooOOoo!!!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki