Tydzien 10 - poniedzialek
--------------------------------

Wazylam dzis rano 68,1kg. Fajnie
Ale niestety nie udalo mi sie nie zjesc slodyczy. Scielam sie z tesciem - i wymyslilam sobie, ze biala czekolada oslodzi uraze. No - slodka byla... ale uraza nie przeszla :P
Moj maz na szczescie zachowal sie bardzo dobrze - stal przy mnie, bo w koncu to tesc byl niesprawiedliwy w swoich osadach i mial bezsensowne argumenty. Przeprosilam go potem za moj wybuch - a on "bo ja tylko ci mowie, ze 4 osoby by bylo lepiej, a Ty od razu tak wyskakujesz". Po pierwsze - nie potrafiac przyjac przeprosin i samemu przeprosic, wszedl na debet mojego szacunku do niego. Po drugie - wcale nie dlatego wybuchlam i wyszlam z pokoju - ale to jego stala cecha... konczy dyskucje oskarzajac o to, w czym sie akurat zgadzamy. Matko - moglabym na ten temat dlugo pisac.
A my bedziemy musieli pod jednam dachem potem mieszkac - choc to nie bedzie tak straszne, bo bedzie wystarczajaco miesjca, zeby sie zajac wlasnymi sprawami bez wchodzenia w niepotrzebne interakcje. Ogolnie - to tesc jest fajny gosc... ale ma jakis nielogiczny sposob argumentowania i potrafi z miejsca klocic sie o upodobania. Np. pyta mnie najpierw jak chce miec kafelki w lazience, ja mu mowie, ze beda do wysokoci 2m, a potem biala sciana - a on na to da cala mase argumentow kto tak ma i jak to brzydko jest... i potem suche "zobaczysz! bedziesz zalowac, nie bedziesz zadowolona" - podnoszac palec do gory. Zupelnie jak bym byla malym dzieckiem albo niespelna rozumu i nie wiedziala co mi sie podoba. A co ja zrobie na to, ze mi sie nie podoba lazienka od ziemi do sufitu w kafelkach? :P Ech...

To forum na diety, a ja tu psychoanalizy stosunkow rodzinnych wklejam
No ale jesli z tego powodu zjadlam tabliczke bialej czekolady, to chyba uzadanione takie wygadanie sie.

Mamadu - Ty mnie iedlugo dogonisz... hehe Bo mi dosc gramolnie idzie chudniecie.
Pozdrawiam