Witaj Grażynko
Tak to niestety bywa po świętach... Ale z drugiej strony wszystkiego sobie w nieskończoność też odmawiać nie można, szczególnie jak się ma na koncie całkiem spore sukcesy (tak jak Ty). Może przez to trzeba będzie zacisnąć pasa mocniej lub poświęcić kilka tygodni więcej na odchudzanie, ale przynajmniej można w 100% odczuć (obżarty) nastrój świąteczny.... Ja sobie to tak tłumaczę, a raczej w ten sposób siebie usprawiedliwiam...
A jeśli chodzi o dietke to dziś u mnie o.k. tzn zjedzone 984kcal, w tym: mleko do kawy razy dwa, spory talerz marchewki z groszkiem, ogromna miska warzywnego leczo z mrożonki, 2 kawałki kurczaka, 1/2 kostki sera białego z kefirem i ogórkiem oraz jabłko i kilkanaście mrożonych truskawek.
Pomimo dość sporego (w stosunku do wcześniejszych 1200-1600kcal) ograniczenia kcal całe szczęście nie czuję się głodna. To chyba zależy od nastawienia psychicznego. Wcześniej nie czułam się głodna przy 1200 ale 1000 to było o 200 za mało. Ale wiedziałam że mogę sobie pozwolić na 1200.
Zależy mi by zrzucić ten świąteczny kilogramowy dodatek w ciągu najbliższych dwóch tygodni, gdyż w połowie kwietnia planujemy z M dość sporą rodzinną imprezę wiosenną u nas (niestety dania nie będą dietetyczne, zbyt wiele wybrednych osób ). Po pierwsze chciałabym wtedy dobrze wyglądać, a po drugie pewnie coś będę jadła a w sytuacji gdy nadal bym była na 1000kcal to przysporzyłoby mi to sporych wyrzutów sumienia.
Na teraz kończę. Pozdrawiam i do zobaczyska jutro....
Zakładki