Właściwie to mama mi mówi,że ja nie mam przyjemności z zycia bo wczoraj zrobiła np.kopytka z boczkiem i smażona cebulka i mnie częstuje a ja mówie nie.Powiedziała,że ja mam po prostu obsejse i cały czas myśle tylko o jedzeniu lub nie jedzeniu a tabele kaloryczne mam juz w głowie.Owszem,ma troche racji ale gdybym nic nie robiła i tylko jadła byłabym coraz grubsza i grubsza .Przynajmniej kupuje mi moje dietetyczne jedzenie.Wie,ze nie dobijam do tysiaca ale to z 1 powodu,bo od jakiegos czasu nie chudłam jedząc nawet po 500kcal,co najwyzej 2 kilo i koniec i troche sie boje,ze i tak zwiekszajac ta ilosc i cwicząc nie zauważe juz spadku wagi.Po drugie nie chce ryzykowac,ze nagle stane sie mocno głodna i bede chciała cos zjesc a nie będe mogła..Mysle,ze jak juz stane w poniedziałek na wadze i bedzie kg mniej to sie uspokoje,ze jednak dieta jest skuteczna.Naprawde,wiecej niz kg na tydzien nie wymagam
Zakładki