Witajcie
Mój jadłospis z dzisiaj:
śniadanie: 3 wafle ryżowe z 1 plastrem wędliny z indyka, pomidorem, ogórkiem, sałatą i rzodkiewką + kawa z łyżeczką cukru.
II ś. sałatka z 200 gram truskawek, 1/2 jabłka (100 gram) i jogurtu naturalnego (160 gram) + łyżka otrębów pszennych.
o. miseczka zupki jarzynowej; miseczka sałatki z zielonej z pomidorem, ogórkiem, rzodkiewką, szczypiorkiem i koprem + łyżka oliwy; 1/2 jabłka.
Po obiedzie, a miedzy podwieczorkiem było: 1/2 jabłka + 14 migdałów - reszta tych z wczoraj (nie będą mnie więcej kusić).
p. 200 gram mrożonych truskawek; przymrozony kubeczek jogurtu naturalnego (160 gram) z drobno pokrojonym jabłkiem (150 gram) i łyżką otrębów.
Razem: 1017 kalorii.
Starannie sobie wczoraj przemyślałam to co się ze mną w ostatnich dniach działo, nie uważam żebym zaliczyła jakąś większą wpadkę, na pewno nie grozi mi żadna rezygnacja z diety, ja tak nie myślę. Chwile słabości traktuje jak momenty, w którym powinnam się bardziej niż zwykle zastanowić nad sobą, przemyśleć co nieco. Uważam, że jestem tylko człowiekiem, a nie maszyną do odchudzania, szanuje swój organizm ogromnie ale psyche czasem podpowiada mi co innego niż wrodzony zdrowy rozsadek, trudno, raczej się już nie zmienię z każdym takim gorszym dniem czegoś nowego uczę się o sobie.
Wydaje mi się, że po części znam źródło, które sprawia, że trochę zawalam ostatni niektóre dni, robie to chyba podświadomie. Wypadają mi włosy, to naprawdę już nie są przelewki, dziś biorąc prysznic nieźle się nastresowałam myjąc głowę i czesząc potem włosy. Co zrobić z tym fantem???? Jestem na diecie 3 miesiące, to nie jest jakiś strasznie długi okres, ale czegoś najwyraźniej mocno brakuje w moim organizmie, włączyłam do diety trochę zdrowych tłuszczy, oliwę z oliwek, małe (staram się żeby były małe) ilości orzeszków, głównie migdałów, jem cały czas dużo warzyw i owoców, 2 razy w tygodniu białe mięso (innego w moim domu się nie jada), do tego takie dodatki jak brązowy ryż, otręby i codziennie kefir lub jogurt naturalny. Dodam, że nie prowadzę specjalnie aktywnego trybu życia, więc strasznie dużo tych kalorii nie spalam (30 min roweru dziennie). Zjadam 1200 kalorii (dzisiejsze 1000 to wyjątek), z obliczonego zapotrzebowania wynika, że potrzebne mi do przezycia jakieś 1600-1700, więc na drakońskiej diecie ja na pewno nie jestem, co począć z tymi nieszczęsnymi włosami .
Pozdrawiam ciepło
Pomzie
Zakładki