-
eMILKO ja też już zjadłam serek ale Activii waniliowy ;-) I myślę jak by się tu oszukać...jednak w pracy to zawsze strasznie chce mi się jeśc nie wiem czemu...
Pozostaje WODA :-)
Bo Anatola nie trawię :-)
Cieszę się, że król okazał się niezniszczalny.Brawa dla króla :-)
-
Jeszcze tylko godzina :D
A plany na popołudnie napięte:
posprzątać bałagan co się przez 2 tygodnie niebytności w domu narobił,
zrobić zakupy, bo pustki w lodówce,
pranie z 2 tygodni,
jakiś obiad zrobić, bo niby mąż w domu jeszcze, ale samochód reperuje,
odwiedzić koleżankę,
pójść z rodzicami na działkę, bo warzywka i owoce czekają na zerwanie,
poćwiczyć...
Nie ma mowy nie dam rady ze wszystkim. :roll:
-
Emilko chyba nie zdążysz z tym wszystkim :-) Ale zawsze warto próbować:-)
-
Emilko, jakoś wytrwałyśmy, prawda?
Już prawie 15.00, jeszcze tylko 20 minut i do domciu!
Życzę Ci miłego popołudnia, choć widzę, że będzie bardzo pracowity!
Nie przemęczaj się jednak, robota nie zając, nie ucieknie :lol:
-
Kasiu, ja wytrzymałam. Ale jeszcze 4 dni. A w weekend zamiast odpoczynku, mam wesele :?
Przemęczać sie jednak nie mam zamiaru, obiad w toku, pranie też, u koleżanki była, zakupy mniej więcej zrobione. Reszta chyba poczeka.
-
I tak szybko się uwinęłaś z tym wszystkim :-)
Teraz może odpocznij:-)
-
Aniu, bo mieścina moja malutka jest i w sumie wszystko jest po drodze.
Na obiad zjadłam sobie coś ala leczo z kurczakiem, przed chwilą paseczek gorzkiej czekolady i popijam herbatę.
Biore gazetę i zmykam bo królo domaga się uwagi :shock:
-
Poćwiczyłam całe 30 minut, posprzatałam trochę w kuchni, przedpokoju i łazience. Królik wygłaskany.
A teraz trochę zdjęć z wakacji. Jedno z opieki nad królisiem;)
http://www.e-foto.pl/users/k20060111...d_DSCF4674.JPG
i jedno moje w całej okazałości:D
http://www.e-foto.pl/users/k20060111...d_DSCF4641.JPG
-
..ladne :) :) :) :) .......chude..... 8) 8) 8) 8) usmiech bardzo ladny 8)
-
Już po jogurcie jestem i już w pracy.
Ważenie pokazało 62.2 i oby tak dalej to ok czwartku wróce do 61.4 które już miałam. :D
Dziś tak samo cieżko jak wczoraj, tylko spać się badziej chce. Wczoraj nie mogłam zasnąć tak wcześnie. Minie trochę zanim się znowu przestawię.
-
Czesc Emila! Czemu ja tych fotek nie widze???
Prosze wyslij na mafor@o2.pl.
Miłego dnia!
-
Foremciu,
jak tylko wróce do domu to wyślę.
Dziewczyny, ratunku: zostawili mnie samą z ciastkami w pokoju. Rozpakowane i dużo ich. Staram sie udawać, że nie robią na mnie wrazenia. :?
-
Emilko, nie widać tych zdjęć :(
Nie wyświetlają się :(
Co do ciastek, to po łbach ich walnij, niech się przestaną do Ciebie tak głupawo uśmiechać :lol: :lol:
Miłego dnia (bezciastkowego :wink: )
-
Nie mam pojęcia o co chodzi z tymi zdjeciami. Wrócę do domu to postaram sie coś z tym zrobić.
Ciastka leżą, ja do nich nie podchodzę i niech tak zostanie. Piję za to herbatę zieloną :D
-
Czekam w takim razie na fotki, swoje tez postaram sie wieczorkiem przeslac.
A ja wiem że nie ruszysz tych wstretnych ciastek! 8)
-
U mnie na watku tez te fotki znikaja... mam je w e-foto.pl ...
-
Foremciu, ja też mam swoje na e-foto. I myślę, że to jest problem. POstaram sie je gdzies indziej umieścić i wtedy powklejać.
-
Emilko, wlasnie zarejestrowalam sie na www.fotosik.pl myślę że to jest to :D
-
Dzięki Foremciu, będę próbować ale dopiero z domu. :?
Ciacha lez dalej, a ja tymczasem zjadłam banana.
-
Zjadłam trochę śliwek i jabłko i lece to wszystko wychodzić troszkę.
Całe szcęście już połowa pracowania mineła. :D CO oznacza, ze za 4 godizny idę do domu.
-
Emilko, nadrobiłam zaległości. Wyściskaj króla ode mnie, dzielny jest! I sama też się wyściskaj bo ciacha pokonane! :) I mailem mi zdjęcia wyślij żebym sobie popatrzyła, jak chudym można być. Bo wagowo coraz większa rozbierzność między nami. Po wyjeździe jest mnie ponad kg więcej!
-
Zosiu, wyślę co tylko zechcesz. Króla wyściskam rzecz jasna.
Niestety czuję sie pełna i zatkana jakbym pól bochenka chleba zjadła. Zjadłam serek z ziołami-nie pomogło, pije 2gą herbatę Slim Figura-nie pomaga, chyba porządnie musze poćwiczyć i kolację dziś pominąć. :roll:
-
Eh, właśnie zajrzałam sobie na początek mojego pamiętnika. Wnioski nie są budujące. Jestem tu z tym moim podejściem do odchudzania id 20.5.2005, czyli grubo ponad rok, a nawet prawie półtora roku. I schudłam w tym czasie 6 kilo :!: Czyli niecałe pól kilo w miesiąć. No pocieszające to nie jest.
Tylko ile razy to ja zrzucałam te same kilogramy. Pewnie tak na prawdę to schudłam z 12 kilo, tylko, że gdzieś w gorszych dniach przytyłam ok 6. Większość czasu walczyłam z tymi samymi kilogramami, 2 w górę, jeden w dól. Cały czas gdzieś w okolicach: 63-65.
Ile tak można? I co na to mój biedny organizm?
Ile razu to już się brałąm w garść i zaczynałam od nowa, na poważnie, ostatecznie, itp?
Sama sie oszukiwałam. Okropieństwo.
Nasamym początku któraś z dziewczyn napisała mi, ze wyglądam na konsekwentną. I jak widać jestem, ale w byciu tu i w sumie w staniu w miejscu.
Mówłam sobie ciągle, że od dziś. Koło południa coś pękało (ew. po pracy) i jadłam do granic możliwości, bo przecież już dziś nie warto. Jutro zazwyczaj jbyło podobnie. A skoro mamy już wtorek/środę, to i w tym tygodniu już nie warto, bo przeciez weekend z obiadem u rodziców za moment. Tłumaczyłam sie jakimiś imprezami, wyjazdami, obiadami. A przeciez nikt mi siłą jedzenia nie wpychał. Sama je sobie do ust podnosiłam, przeżuwam i połykam.
Ostatnio okazało się, ze jednak mogę. Że małe odstępstwo nic nie przekreśla, byle w porę się ocknąć i z kromki chleba nie zrobić 4ch, 5 cistek i kubka czekolady, batona, krakersów, zapiekanki, itd.
Potrafię powiedzieć, że nie dziękuję nie będę jadła, że obiad to ja bez ziemniaków chcę. Udało się z babcią, męzem, teściową, siostrą, w czasie wyjazdu, wakacji na działce. Mogę ćwiczyć i to codziennie.
I tak zostanie, i to nie tylko dla chudnięcia, ale dla siebie, dla zdrowia, dla samopoczucia i poczucia własnej wartości i godności.
Bo nie chcę już płakać jak mi kolejna życzliwa osoba (najczęściej ciocia) powie, że roztyłam sie jak tucznik.
Nie jestem już śmietnikiem na jedzenie.
-
baaardzo ładne podejscie tak trzymać..:):P
własnie czytam pamiętnik MILAS....i okazuję się, że wiele żeczy dzieje się u mnie na podobnej zasadzie....pratycznie nie pamiętam od kiedy nie jestem na diecie...bo non stop mówię komuś, że jestem na diecie i że się odchudyam i że czegoś tam nie jem a efekty??Hm no cóż marne...!!:cry: a ostatnio jest coraz gorzej...mówię, że się odchudzam..wytrzymuje jakiś tydzien, dwa, czasem miesiąc po czym następuje dzień ząłamania...dochodzę do wniosku, że to itak bez sensu i przez następny miesiąc opycham się do granić wytrzymałości po czym znów potrafię się ocknąć z kolejnymi kilogramami bagażu...i znów wszytsko od nowa.. :cry:
.eh przytłączające..i straszne...ale cóż DAMY RADE!!:):P
Trzymam za Ciebie kciuki i pozdrawiam..:):)
Ja tez mam już dosć tych upierdliwych komentarzy życzliwych ciotek w stylu: "poprawiłas się otatnio" albo "oj coś się utyło"....eh...:/ :( COŻ trzeba się wziąć w garsć i pokazac wszytskim wreszcie to, że na coś NAS stać..:):)
-
Emilko, brawa za podejście do tematu!!!!
A ja co?
Od lutego b.r. schudłam trochę ponad 7 kg a przecież też się bardzo staram, ale to niestety wina częstego chudnięcia i tycia, chudnięcia i tycia.
Emilko, to będzie już nasz ostatni raz!!!
Schudniemy i już NIGDY więcej nie przytyjemy!!!!
Masz rację: nie jesteśmy koszami na śmieci, to my decydujemy, co zjemy a nie nasze rodziny czy przyjaciele.
Buziaki i miłego popołudnia! :D
-
Emilko widzę, że też wróciłaś do początków swojego wątku :-)
Dobre są takie retrospekcje no nie? Uświadamiamy sobie pewne rzeczy :-)
Buźka.
-
Emilko, wiesz co. Tak się zastanawiam. I musiałabym dokładnie sprawdzić ale ja teraz ważę chyba tyle samo co rok temu. Albo bardzo niewiele mniej. To co ja mam powiedzieć??
-
Wlasnie Emilka....teraz juz jestes "na prostej", wiec zyc tym co bylo szkoda, bo teraz sa "lepsze czasy". Kazda z nas dziesiatki razy sie odchudzala i tyle samo przerywala diete by zaczac ja w poniedzialek....Jestesmy ludzmi :) A to jest bardzo ludzkie...miec slabosci :)
Milo wiedziec, ze potrafi sie nad nimi panowac. I ciesze sie, ze do mety juz tylko pare krokow :)
-
Wczoraj nie dałam rady nic napisać. Wróciałm do domu biegiem uciekając przed burzą. W domu szybki obiad (jajecznica), nastawianie prania, odkurzanie. Biegiem do pralnie, póżniej na 2 sekundy do teściów, póżniej do rodziców, z rodzicami na działkę. Zerwaliśmy 2 wiadra śliwek. Wracając zrobiliśmy zakupy i postanowiliśmy oddać jedno wiadro teściom.
Wróciłam i padłam, nawet nie dałam rady się umyć. Oczywiście dziś musiałam wstać wcześniej żeby to dziś nadrobić.
Ale najbardziej zmęczył mnie wczoraj ból. Bolał mnie brzuch tak, ze nie mogłam chodzić. Ostatnio jak dokłądnie tak mnie bolało t omdlałam non stop i skończyło się na wszelakich możliwych badanich. Całe szczęście przeszło, poratowałam się nospą.
Dziś czeka mnie przerabianie tych śliwek. Całe szczęście mama podała mi szybki przepis. :D
Kropka: no niestety takie z nas już stworzenia. Najważniejsze to nie rozpamiętywać tego co było i we właściwym momencie isę opamiętać.
Kasiu: ja oczywiście też zakłądam, że to już ostatni raz. Schudnąć i nauczyć się z tym żyć. Nauczyć się normalnego jedzenia i nie zapomnieć i ciągle uważać. Myśleć. I oczywiście ćwiczyć. A co do tycia, to ja zamierzam jeszcze "przytyć" przynajmniej raz, ale z innego powodu :wink: I mam nadzieję, że się uda.
Zosiu: ja muślę, ze my wszystkie mamy ten sam problem. A ja tak naprawdę odchudzam się od 3 roku studiów non stop, czyli 6 lat już. Zaczełam od 60, a moje odchudzanie skończyło się tuż po ślubie na 68. I już 3 lata walczę o te 10 kg mniej.
Tym razem damy radę., Poza tym jest jeden plusik tego wszystkiego, jesteśmy na forum i się poznalyśmy :D
Aniu: mi to najbardziej przypomina o upływie czasu. Ale nie przeczę, że i zawziąść ponownie nie pomogło. Trochę jaśniej teraz widzę i będę szła do celu "po trupach". :twisted:
Tagotta: mam nadzieję, że to prosta. Nauczyłam się trochę, ale najbardziej tego, ze to ile waże zalezy tylko ode mnie. Trochę to ciezkie jest i odpowiedzialność wielka. Ale dzięki takim osobom jak i Ty wiem, ze można walczyć i że sie uda.
A dziś postanowiłam wziąś byka za rogi. Rano zjadłam serek, póżniej śliwki, a przed chwilą popatrzyłąm na jeszce większą niż wczoraj kupę ciastek i postanowiłąm sie z nimi zmierzyć. Powiedziałam sobie, ze zjem 2 któych nigdy wcześniej nie zjadłam. Zjadłam, popijam zieloną herbatą. Więcej nie zjem.
Wcześniej poszłoby to lawiną, ale od dziś na to nie pozwolę.
-
Zosiu mnie brzuch boli od soboty a dziś w nocy było chyba apogeum...dobrze że Tobie przeszło...
Z ciastkami bardzo ładnie się rozprawiłaś...ja właśnie tego cały czas staram się uczyć, żeby nie rzucac się na wszystko tylko próbować, zjeśc troszkę i dać sobie spokój...czasem nawet mi to wychodzi...cieszę się, że pokonałaś te ciatka :-)
Buźka.
-
Emilko, bardzo ładnie poradziłas sobie z ciastkami, o to właśnie chodzi, ja też się już tego nauczyłam - zjeść 1 czy 2 a nie 5 :wink:
Miłego dnia!!!
-
Aniu, rozprawiłam się i przy okazji dowiedziaam sie, ze to wszystko co czytałam o cukrze, insulinie i wpływie na samopoczucie to prawda.
Miałam przerwę jedzeniu cukru pod taką postacią i czuję się nie najlepiej. Spać mi się chce i oczywiście jeść. Koniec z ciastkami, bo nawet nie smakowały mi tak jak myślałam, ze będą. I prosze Was o przypomnienie mi tego jak zacznę nagle odczuwać chęć na słodkości.
A najbiliższe wesele będize bez ciastowe. Mają być przepyszne ciasta, ale jakoś nie robi to na mnie takiego wrażenia jak np. śledzik :wink:
-
Emilko, jak Ci mija dzionek w pracy?
Bardzo pracowicie?
-
Kasiu, strasznie dziś pracowicie. Już tak się zmęczyłam, że powinnam iść do domu i leżeć do końca tygodnia. Zaczynam pleść głupoty, a jak odbieram telefoan to zamiast jakośc kulturalnie rozpocząć, to dzień dobry od razu walę. ALe chyba nic dziwnego jak w ciągu 15 minut 10 telefonów się odbiera. Ledwo zdąrzę siąść już dzwoni następny.
Ale nie ma tego złego. Nagimnastyaowałam się wstając i siadająć, przesłam odrobinę. I usłyszałm, ze schudłam, nabrałam ładnych kształtów i wyłądniałam. I to od kolegi :D
I co mi teraz te ciastka mogą, niech sobie leżą 8) Motywacja wzrosła :twisted:
Zjadłam jogobellę light i jabłko, a teraz czas na herbatę.
-
Oj jaka już głodna jestem. Całe szczęście jeszcze tylko godzina i będę w domciu.
Na obiad planuję sałątkę z kalafiora, cebuli, jajka i groszku. :P
-
ummm... moja ulubiona sałatka!
A ja na weselu głównie ciastkowo jadłam - nic innego za bardzo nie było :shock:
-
Sałatka zjedzona, poćwiczone, na kolację zjadłam kilka orzeszków ziemnych na spółke z królikiem i jeszcze śliwki. Pozostałe siedzą sobie już spokojnie w słoikach a zalewie. Mam nadzieję, ze wyjda zjadliwe bo pierwszy raz robiłam. Niestety nie dla mnie one, bo zalewa z cukrem, ale spróbować na pewno spróbuję.
Lecę teraz zająć się królikem bo z nódów korba mu odbija i albo z moment klatkę rozwali, albo samobójstwo popełni. :wink:
-
Zajmij się Królem, należy mu się! Gratuluję ćwiczeń, robieniu śliwek, oparciu się ciastkom i w ogóle wszystkiego co ostatnio ci się udaje! :)
-
Waga dziś 0.2 kg mniej, czyli równe 62 kg pokazała. Co oznacza, ze tickerek mam jak najbardziej aktualny. :D
Pogoda dziś już jesienna. Niby ciepło, ale humrzasto i sennie. I tak też się czuję. Miałam się wyspać, ale jakoś nie wyszło. Niby śoię 7 godzin, ale nie wyspana jestem. Pewnie chodzi o godziny wstawania. A ja w życiu się nie przyzwyczaję do wstawania przed 6. Wszyscy trwierdzą, ze się przyzwyczaję, ale wstawałąm tak 5 lat n astudia, 3 lata do pracy. I nic. Moim zdaniem nie mam szans. :?
Dziś juz po jogurcie naturalnym jestem, a teraz herbatka się parzy. Mam ze sobą jeszcze jabłko i wczorajsza sałatkę z kalafiora. Niestety nie mam pojęcia co będize z obiadem.
Całe szczcęście, ze śliwki już pozamykane w słoikach, bo jakiś nałóg mi się z nich zrobił;)
pozdrawiam i miłego dnia
-
Emilko, nałóg śliwkowy jest względnie bezpieczny! A z obiadem coś wymyśl, bo to co masz ze sobą, to malutko!
Ja właśnie zapakowałam melona, serek wiejski light (i fit upa, sprawdzę czy mi smakuje) i opakowanie czerwonej porzeczki :)
No i gratuluję spadku!