-
Hi Zosienko:!:
oczywiście, ze dalej jesteś moim idolem, nawet po tym co przeczytałam
a weekend koszmarny miałaś dobrz, że się skonczył :?
na Twoją wiadomość z priva odpowiem jak tylko dostanę własny komputer spowrotem, bo tak z pracy jak ktoś bez przerwy wchodz i zagląda to jakoś tak nie bardzo
pozdrawiam i miłego dnia życzę
a jak z jogą, bo coś chyab przegapiłam :?: :roll:
-
W końcu udało mi się dorwać do komputera. Tylko słońce wyszło zza chmur i świeci mi prosto w oczy! Widzę niewiele, a na dodatek przy bólu głowy takie świecenie jest bardzo nieprzyjemne. Ale nie narzekam.
Na śniadanko zjadłam to co zwykle, a że spóźniłam się chwilkę do pracy, to nie było kiedy kupić jakiegoś owoca. Drugiego śniadania więc nie było. Na obiad zjadłam barszcz i bułeczkę z dynią co w sumie daje mi jakieś 440 kcal. Na popołudnie mam jogurt light. A wszystko to takie małokaloryczne, bo przyjeżdża do nas (za chwilkę) nasz przyjaciel i zostaje na noc i napewno do jutrzejszego wieczora, może dłużej. Więc jakaś wspólna kolacja, może jakieś winko czy coś, wolę więc mieć luźne kalorie, żeby nie przesadzić :)
I już odpisuję, strasznie fajnie tak wejść do siebie i zobaczyć, że tyle osób tu było :)
Smutna, pewnie masz rację ale jakbym miała wybór to odwlekłabym ten moment, ten mandat znaczy w czasie. :) Weekend się na szczęście skończył, nowy tydzień rozpoczyna się bardzo miłą wizytą. I tylko ból głowy został.
Magdalenko, ja też nieraz jadałam takie śniadania nieświadoma jego kaloryczności. Bolesna wiedza. :) Kot już dobrze, w zasadzie już w sobotę było lepiej i wszystko wróciło do normy. Wymrożona narośl zrobiła się czarna ale poza tym się nie zmienia. Podobno w ciągu dwóch tygodni ma obumrzeć i odpaść. Na szczęście póki co chyba kota tego nie czuje bo nic tam nie rusza. A mnie wcięło, bo komputer dzielę z koleżanką, która szukała od rana materiałów do jakiejś pracy. Ale czuje się i chyba będzie wychodzić zaraz do domu, powinnam więc być uzależniona tylko od ilości pracy. :)
Grażynko, u mnie też odtłyszczony serek, a plasterek salami ma 35 kcal, więc nie tragicznie. Tobie wychodzi 250 kcal za dwa takie tosty czy za jeden? I oczywiście, oby tydzień był udany dla nas wszystkich, a co będę innym żałować :)
Milasku, nadal powiadasz? Czuję się zaszczycona :) Na priva poczekam, doskonale znam ból zaglądania w monitor i oczywiście cierpliwie poczekam. Masz jakiś przybliżony termin oddania własnego komputera? W temacie jogi nic nie przegapiłaś. Niestety, nadal nie wystartowałam z nią. Pieniądzę na nią miałam przez chwilkę ale mandat i inne sprawy i już nie bardzo mam za co. Z drugiej strony z każdym dniem coraz bardziej jej potrzebuję, coraz bardziej mam wrażenie przegrzewania się mózgu. Coś muszę wykombinować.
-
Koleżanka uciekła do domu wcześniej, więc ja musiałam wcześniej zrobić przerwę. I tak, siłą rzeczy mój jogurt light zjadłam już chwilę temu. Na koncie mam 535 kcal ale niestety, do wyjścia z pracy jeszcze sporo czasu. Cóż, jakoś dam radę!
-
I co Zosiu, i co?? Mialas tysiaczka...?? Ja mialam troszke ponad niestety...ale ja dopiero sie ucze...w kazdym badz razie teraz jestem glodna..ale nic juz nie bedzie! zebym padla tutaj! Strasznie bym chciala wiedziec jak liczysz te kcal...np za taki barszcz i bulke z dynia..ile to bylo??
http://www.nur-gifs.de/images/gif/sonnenblumen/7.gif
-
Milego dnia Zosiu :D :D :D
-
Co za barbarzyńska pora! Przyszłam do pracy na 8 co oznaczało wstanie o 6:30. A poszliśmy spać po 2! Było wino kobiety i... znaczy no, wina była butelka na nas troje, kobietą byłam jedyną nie licząc kota i nie śpiewaliśmy. Za to jedliśmy czekoladę, paliliśmy fajkę wodną, oglądaliśmy serial o Robin Hoodzie (ten stary, najlepszy) i spędziliśmy świetnie czas.
Kalorycznie po podliczeniu, o dziwo, Magdalenko, wyszło niewiele ponad tysiąc. Na kolację bowiem zjadłam małą dość porcję makaronu sojowego z warzywami. Pycha, sycące, a niespecjalnie kaloryczne. Jedyny grzech to to iż czekolada była już po 21. Ale co tam.
Niestety, znajomy jeszcze w drodze do warszawy dostał telefon, że dziś koło południa musi być w pracy (jest policjantem) i tyle zostało z następnego wieczoru w jego towarzystwie. Ale czas wolny (jak widać, zamieniłam się i przyszłam na rano więc koło 16 będę stąd uciekać) wykorzystamy. Może pójdziemy zapolować na nasze ślubne buty z Mężczyzną.
Smutna i wzajemnie :) Mój dzień będzie pewnie długi, bom niewyspana strasznie, wstałam wcześniej niż zwykle, a spać pewnie pójdę jak codzień :) Ale sama tego chciałam więc nie marudzę.
Magdalenko, za bułkę z dynią liczę 140 kcal. Bo jest bardziej kaloryczna od kajzerki ale mniejsza. Za barszcz (był niezbyt tłusty i prawie bez wypełniaczy, znaczy z może trzema kawałeczkami ziemniaka w środku i niczym więcej) liczę 100 kcal za talerz, wedle rozpiski na głównej stronie. Generalnie po prostu większość rzeczy wpisuję w tabelę tam i liczę wg. tego co jest tam napisane.
-
Pięknie Ci idzie Zosiu :D
Skąd masz stary serial o Robin Hoodzie :?: To ta wersja z celtyckimi klimatami :?:
Pozdrawiam
***
Grażyna
-
Tak Grażynko, z synem Herna i jelenią głową :) Skąd mam? Nie mam pojęcia, bo dostaliśmy go od mojego przyszłego szwagra, nie wiem skąd on go wytrzasnął. Ale jest świetny. Swoją drogą ciekawe, że kiedyś przechodziły takie teksty (ha, teraz staniesz się synem Herna bo masz w sobie moc do walki z siłami ciemności :) ).
-
Ja mialam okazje jeen raz ogladac starego Hooda i zrobil na mnie ogromne wrazenie :) hehehe...to nie to co te "nowe" chłamy;)
Milego dnia...:*
-
Zosiu! no to pieknie! Mimo czekolady!!
No to ja cie jescze pomecze...za ta mala porcje makaronu, to ile sobie policzylas??? bo ja wczoraj tez jadlam mala porcje i policzylam sobie 350kcal...gdyz..ugotowalam pol paczki marakonu czyli 250gr a to juz jest 1050kcal....do tego kawaleczki odtluszczonych cos jakby skwarkow...ale takich bez tluszczu...114kcal na 100gr...a bylo ich 75gr czyli 85kcal i creme fraiche 150gr..290kcal i kapustka 10kcal..razem...1435 calosc ugotowana!! (wowo!!! a wszystko odtluszczone wzielam!) i ja zjadlam z tego moze 1/4 wiec jakies 350kcal..reszte zjadl moj D!!! hehe...ladna bomba...
Uparlam sie, zeby ten tydzien wytrzymac na 1000-1200...tylko weekend jedziemy w gosci...wiec troche niebezpiecznie...ale pewnie i tam sie jakos da, jak sie chce...
http://www.gifs.ch/Gemuese/images/gemuese4.gif