-
Emilko, poczekam. W pracy pracuj w końcu teoretycznie po to tam chodzisz ;) Obiecuję, że już nie będę jeść ciastek dziś.
Kasiu, mnie to czeka za miesiąc więc doskonale rozumiem. Facet Agaty to dupek do potęgi. Staram się jej otworzyć oczy żeby sobie życia dziewczyna z nim nie zmarnowała ale chyba niezbyt skutecznie.
Z gardłem niestety jest coraz gorzej co niestety oznacza jedno. Zapalenie gardła jak zwykle albo krtani jak mówisz. U mnie niestety to częstsze niż u przeciętnego nauczyciela.
Jest tak zimno, że włączyłam piecyk, stoi o 30 cm ode mnie i mam wrażenie, że nic nie daje. Na dodatek na niebie coraz więcej chmur.
-
Zosiu, u mnie w biurze też zimno i też włączyłam dodatkowe ogrzewanie: mam klimatyzację z funkcją grzania, więc dmucha mi teraz przyjemnie ciepłym powietrzem :P
Co do Agaty, to dziewczyna widać, że bardzo go kocha, ale rzeczywiście lepiej dla niej byłoby to przeciąć teraz niż męczyć się w przyszłości.
Niestety łatwo mówić... szkoda mi dziewczyny :(
-
Zosiu,
ja się przeszłam po dworze, zjadłam ciepłego kisielu i na razie jest mi ciepło.
Na wszelki wypadek już mam naszykowaną ciepłą herbatę.
Agate ratuj ile się :!:
Co do gardła to polecam mielone siemie lniane zalane małą ilością wrzątkiu i mlekiem.
Haro napisała mi przepis i pomogło ostatnio. No i jeszcze jak najmniej mówić i owijać szyję.
pozdrawiam gorąco
-
A i jeszcze bardzo dobre efekty przynosi rozgryzanie witaminy A+E, natłuszcza gardło i krtań.
-
Dotarłam chwilkę temu do domu. Wyszłam z pracy, poszłam do lekarza. Oczywiście zapalenie krtani. Antybiotyk jeśli będzie się pogarszać, jutro laryngolog ale chyba w końcu trafiłam na jakiegoś sensownego lekarza. Jak się dowiedział jak często choruje to zapowiedział, że mam się u niego stawić i będzie kombinował i szukał przyczyny, jakieś spirometrie zapowiedział i pulmonologa czy co tam jeszcze. Może w końcu.
Emilko, siemię muszę kupić w takim razie.
Kasiu, o wit A + E słyszałam już wcześniej ale zapomniałam. Dziś właśnie przypomniał mi o niej lekarz.
Zaraz się zabieram za obiad (papryka faszerowana pieczarkami głównie), a później i tak pojadę na angielski. Postaram się jak najmniej mówić. A po nim jeśli dam radę pójdę z grupą do knajpy jak było zaplanowane, tylko kawę czy herbatę wypiję. Nie na długo ale nie chciałabym tego spotkania opuścić.
Co do Agaty, to coś przebąkiwała o rzuceniu wszystkiego w diabły i wyjeździe do Szwecji (mama jej tam mieszka).
-
Hej Zosiu...
I znow chora, no nie.. Wspolczuje ci bidulo...
Owin sie cieplym szalem, bo pogoda niby ladna, ale to pogoda "dla amatorow" jak mowil moj bliski znajomy...Zdradziecka okropnie.. Ja tez dzieciaki jeszcze owijam cieplo, mimo ich sprzeciwow..
Zycze ci duzo zdrowia...
-
Zosiu, właśnie tego się obawiałam, że coś będzie nie tak z Twoją krtanią :(
Dobrze, że lekarz ma głowę na karku i potrafi z niej korzystać :)
Najważniejsze, żeby dotrzeć do przyczyny, zastosować SKUTECZNE leczenie, bo tak to Ci się będzie w kółko odnawiać.
Nie piszę po to, żeby Cię straszyć czy coś, ale mój syn miał takie częste zapalenia krtani i niestety pozostawiło to ślady na jego strunach głosowych w postaci takich malutkich guzków.
Tak naprawdę to nie powinien bardzo głośno mówić i bardzo dbać o krtań, gardło, a wiadomo jak jest z tym dbaniem.
Witaminę A+E rozgryza profilaktycznie codziennie :P
Zawsze mam ją w domu.
Życzę Ci zdrówka i koniecznie doprowadź tę sprawę do końca :wink:
-
Hana, pogoda kiepska niestety. A skąd się to zapalenie krtani wzięło to ja już naprawdę nie wiem ! Bo jak się ciepło zrobiło to wszyscy zaczęli bez szalików chodzić i są zdrowi, a ja, uparcie golf albo szal na szyji, ani razu nie miałam jej gołej! Mój mąż już od dawna chodzi rozgogolony, a ja twardo. I co?
Kasiu, zobaczymy co u niego z tą głową ale rzeczywiście, zaczęło się dobrze. A nieśmieszne anegdoty o nim samym opowiadane przez całą wizytę jakoś scierpię dla dobra sprawy ;-)
Powiedz, czy doszliście do tego, co było przyczyną tych częstych problemów z krtanią u twojego syna? Bo ja już nie wiem co o tym myśleć. A za guzki dziękuję. Ja nie krzyczę zbyt często ale gadam dużo ;-)
Wymyślilismy z mężem paprykę nadziewaną duszonymi pieczarkami no i teraz mam. Umyłam, obrałam i pokroiłam kilo pieczarek prawie, a teraz się duszą. Normalnie cały wielki gar był jak wsypałam surowe! Niech się jeszcze poduszą, papryki już podpiekłam żeby sok puściły. Za jakieś 20 minut się zbieram na angielski a po nim tylko zapiekę kwadrans i będzie do jedzenia ;-)
-
No brzmi wrecz przepysznie!!
-
Przed chwilą wróciłam i właśnie czekam aż piec się nagrzeje, żeby wstawić swoją kolację. Mąż jeszcze nie wrócił więc zrobię tylko jedną i przy okazji sprawdzę czy nie trzeba doprawić czy coś. Angielski był fajny choć oczywiście nie obyło się bez żartów z powodu mojego głosu. Na szczęście jeden z kolegów służył mi za tłumacza i mikrofon, znaczy ja mówiłam do niego, a on dalej ;-) Wyjście przełożyliśmy na za tydzień, będzie co opijać (test), a oczywiście połowie osób 'coś wypadło'. Jedynie dwie osoby (panowie) uznali, że skoro już odstawili samochody to idą na piwo :)
Odezwę się jak zjem :)