-
Witaj Wkra, widze, ze jestes systematyczna i wytrwala w swoich cwiczeniach.
To sie chwali. Brawo.
U mnie raczej w porzadku, :lol: na razie dieta idzie pomalutku do przodu.
Dla mnie teraz najwazniejsze, to utrzymac, co mam i unikac wpadek jedzeniowych :lol:
-
Hej dziewczynki :) Zaraz zbieram się na lunch, choć trochę boję się co dostanę, po wczorajszych niespodziankach. Ale nic to.
Aniffko, tak tak, hula hop działa. Twister też pewnie, nawet przywiozłam go sobie od rodziców, ale jakoś mi nie podchodzi. Z resztą ile można robić ćwiczeń na brzuch? Orbitreka zazdroszczę, ja bardzo chcętnie miałabym coś takiego, albo rowerek stacjonarny, lubię takie przyżądy i już. No ale jak się nie ma co się lubi...
Ja też już raz ważyłam tyle co teraz, a nawet jeszcze 3 kg mniej. Było to trzy lata temu, niestety, nie jestem z tych, których jojo nie dotyka. Ale walczę i zamierzam osiągnąć nieznaną mi do tej pory wagę.
Magdalenko. Włosy mam nierówne strasznie, ale z tych krótkich. Kolor będzie czarny jak zwykle i póki co to się nie zmieni. Ale dobrze mi z tym. Znaczy się, głównie poprawianie odrostów mnie czeka. No i, tego, wiesz, dziękuję.
Kaszaniu, masz rację, że praca asystentki to żadna przyjemność. Szczególnie mając takich szefów i taki bałagan w firmie w ogóle. Owszem, jest to firma developerska. Ja niestety z tematem mam wspólnego niewiele, a szans na zajmowanie się nim bardziej - żadnych. Ot po prostu, praca na przeczekanie. Za jakiś czas albo się w firmie zmieni (zmienia się cały czas ale bez skutków dla mnie) (no, może przesadzam, od kilku miesięcy bowiem mam swoich własnych szefów, z którymi pracuję sama, a nie jak wcześniej wszyscy razem szefowie dla mnie i koleżadnki. Przynajmniej osiągnęłam w miarę konkretny podział obowiązków), albo ja zmienię firmę :)
To świetnie, że zaczęłaś działać w kierunku cię pociągającym i jestem pewna, że za jakiś czas egzamin będziesz miała już w kieszeni.
No i masz rację z tym nastrojem, póki co sobię radzę. I mam nadzieję, że ten słabszy okres już za mną.
A teraz uciekam coś zjeść, bo śniadanie było malutkie i w efekcie 12, a ja zjadłam ledwo 130 kcal.
-
Betasabe!, musiałaś napisać kiedy ja odpowiadałam dziewczynom. Jasne, że ty masz już utrzymywać, a nie chudnąć dalej! To teraz najważniejsze!
-
Dobry wieczór dziewczyny!
Mówię do was wyjogowana, porozciągana i zafarbowana na nowo. Kolor taki jak trzeba, czarny, czarny czarny! Udało się nawet nie zabrudzić mi połowy twarzy, więc nie czekają mnie straszne katusze przy zmywaniu. Co cieszy.
Kalorycznie dzień bliski ideału, ćwiczenia były, humor dopisuje. Jest super. Idę zaparzyć pu erha i zająć w końcu nieco Mężczyzną. Bo do domu wróciłam całkiem niedawno i nie było kiedy.
-
Idz idz, bo mezczyzni nie lubie jak sie ich zaniedbuje!!
Super! Dzien idealny dietkowo i sportowo i swiezo zafarbowana! Czego tu chciec wiecej!!
(Ostatnio czesto sie zastanawiam, jak masz na imie i jak wpadlas na to Wkra?? Jesli to nie tajemnica, to prosze zaspokoic moja ciekawosc babska!!!)
A ja tez mykam posiedziec z moim, bo te wszystkie sporty zabieraja mi duzo czasu!
Do jutra!
-
Magdalenko, jeszcze szybko napiszę, że oryginalnie jestem Zosią. Zofia Zuzanna dokładniej mówiąc. A na wkre wpadłam jakoś przypadkiem, mało się nie przewróciłam! :) Tak na prawdę sama nie wiem, ale już tak zostało :)
-
A ja jeszcze napisze, ze Zosia to piekne imie. Nawet rozwazalam moja przyszla coreczke tak nazwac...Zosia..albo Sophie..tylko, ze u nas sie tak nie da z ta Sophie...ale Zosia tez jest slodziutka. A Zuzia..to lalka nieduza i oczy ma jak piec zlotych ..tak mowi moja przyjaciolka do mnie, ktora nazywa mnie Zuzia, choc nikt inny mnie tak nie nazywa, bo nie mam tak ani na drugie ani dziesiate imie.
Wiec Zosiu kochana, teraz zmykamy do Mezczyzn porzuconych i zaniedbanych (moj slysze podlewa kwiaty i cos marudzi pod nosem, ze ja juz druga godzine przed komputerem..:-))
-
Podejrzewałam, że Ania albo Gosia jesteś.
Nie wiem czy to będzie nietaktem jak wspomnę, że moja teściowa ma na imię Zofia.
Nie rozumiem jak można było takie fajne imię dać takiej niefajnej babce?!!!!!
Czy drugie imię Zuzanna odcisnęło na Tobie w jakikolwiek sposób piętno? Zastanawiałyśmy się z Anikas nad imionami i doszłyśmy do wniosku, że absolutnie wszystkie Zuzanki to szalone osóbki.
Już mi dzisiaj Zosiu lepiej. W ogromnej mierze - dzięki wam.
Dziękuję za wsparcie - to bardzo wiele dla mnie znaczy.
Pozdrawiam serdecznie
Kaszania
-
Magdalenko . Imię swoje ja również bardzo lubię. I pierwsze i drugie, choć Zuza to jedynie Mężczyzna czasami do mnie mówi. Nazwałabym tak córkę, gdyby się nie myliło przez to. Znaczy w przyszłości :)
Mężczyzna mój się czuje dodatkowo nie dopieszczony na przyszłość. Bo wyjeżdżam bez niego na trzy dni. Musi na zapas ponarzekać :) Ale już ja wymyśliłam jak mu to wynagrodzić i nie będzie mógł ani słowa powiedzieć!
Dziś na śniadanie były płatki, a na drugie, przed chwilą batonik chocapic. Słodki ale pyszny. Oj, jak dawno nie jadłam czegoś tak słodkiego. Ale nie jest źle, w sumie 310 kcal od rana. A obiady w pracy to ostatnio porażka.
-
Hello Zosiu! Platki i batonik mowisz....hmm...moj batonik ten corny, co to go chcialam w poniedzialek pozrec lezy sobie spokojnie w szufladzie...az dziwnie, ze nie uciekl...jeszcze nigdy nie widzialam, zeby batonik tak dlugo lezal w mojej szufladzie!!! Ale cholera lezy...otwieram, patrze...a on tam po prostu jest, lezy zwyczajnie jakby nic sie nie stalo!!!
A gdzie to sie panienka na 3 dni bez Mezczyzny wybiera, co??? (Ja sama przed 10 dniami zniknelam na 4 dni, ale chcialam isc na zakupy przede wszystkim, wiec do szczescia on byl mi tam niepotrzebny; kupilam mu kilka prezencikow i cylo cacy).
A Kaszaniu, ja chcialam powiedziec...co do Zuzi jako imienia, ze kurcze mi sie za szalenstwem w ogole nie kojarzy, a to dlatego, ze w liceum mialam kolezanke Zuzie, ktora byla najspokojniejszym stworzeniem na swiecie, miala same piatki i byla prymusem:-))) Ale w zwiazku z tym stwierdzam, ze wyjatek potwierdza regule, bo do tej Zuzi to imie pasowalo jak piesc do oka :wink:
-
Zosiu - Zuzanka to śliczne imię, ale widzę, że będziemy musiały się spodkać w komplecie żebyś zobaczyła na własne oczy co to znaczy dla dziecka!
Chociaż teraz moje dzieciątko włączyło sobie kasetę i śpiewa " to nasz Bóg, to nasz Pan chwałę oddajmy mu....". Trochę dziwnie to brzmi w ustach :twisted: , ale co tam, niech śpiewa, przynajmniej nie psoci w tym czasie!
Jeszcze raz pozdrawiam serdecznie.
Magdalenkasz - widzę, że piszemy w tym samym momencie. Absolutnie wszystkie Zuzki jakie znam to urwisy, choć nawet odrobinkę nie wierzę, że imię wywiera jakikolwiek wpływ na człowieka.
-
Jejku Kaszaniu, az mi sie cieplo zrobilo na sercu jak sobie wyobrazilam taka mala dziewczynke, co tak siedzi i spiewa...Absolutnie slodki widok. Nawet, jesli to urwis:-))
-
Oj tak Kaszaniu! Taka Mała, tak słodko śpiewa. To tylko potwierdza jej diabelskość! I choć absolutnie się zgadzam, że imię wpływu na charakter nie ma, to ... też byłam oryginalnym dzieckiem. Rodzice już teraz tylko czekają na moje dzieci, w nadziei, że te ich pomszczą :> Z uroczym uśmiechem mój ojciec opowiada jak to będzie brzdące rozpieszczał i patrzył jak niszczą mi życie :>
No i oczywiście bardzo chętnie się spotkam i poznam twoją gromadkę :)
Magdalenko, zaglądaj co jakiś czas do tej szuflady, uśmiechaj się do batonika. Uspokój go, a w najmniej spodziewanym momencie - pożryj! Niech nie zna dnia ani godziny! :]
I tak sobie myślę, że niezły maraton miałaś - 4dniowe zakupy? :>
Ja jadę ze znajomymi pod namiot. Od 9 lat bodaj jeździmy w to samo miejsce (znaczy ja nie zawsze, ale w zeszłym roku znów zaczęłam) w tym samym składzie (a raczej trzonie składu, bo część ludzi co roku inna). A Mężczyzna nie ze mną jechać. Więc jadę sama, a co. Też mi się należy :)
-
Na obiad zjadłam bardzo mało, tylko talerz barszczu zabielanego. Bo reszta była tak nieapetyczna, że szok. No, apetyczne były kotlety warzywne zapiekane z serem, ale to niezbyt dietetyczne danie niestety. Muszę więc coś wymyślić. Mam jogurt, ale to zdecydowanie za mało. A kanapką niestety się dziś nie dokarmię, bo była jedynie z baleronem. Może po prostu wyskoczę po południu do sklepu?
-
Witaj Zosiu :D
Ja wczoraj uznałam,że w sklepach spożywczych sprzedaja same niejadalne rzeczy :D Pogoda zapowiada się boska, więc wypoczywaj pięknie, Mężczyzna niech zatęskni :twisted:
Pozdrawiam
Grażyna
-
Witaj Zosienko! I jak tam dzien sie skonczyl? Wyskoczylas do tego sklepu?? Kiedy jedzies pod ten namiot, bo juz mi sie pokieralo...Acha..zaraz lece wyslac ci obiecane zdjatka. Teraz juz po 22 a ja mam straszliwa przeokropna ochote na musli z mleczkiem...juz nawet sie zakradlam do kuchni, ale mnie moj Mezczyzna wypedzil:-))
-
Hej Wkra??
Jak tam dzisiejszy humorek? Juz po sniadanku?
Ja jak zwykle na sniadanie - kawa z mlekiem i jogurt truskawkowy :lol: Zupelnie nie mam pomyslu, jak mam teraz sie odżywiac...
Wydaje mi sie, ze jak zaczne jesc normalnie, to znow przybedzie mi kilosków :roll:
-
Cześć dziewczynki!
Ja już od dłuższego czasu w pracy. Szefostwo w rozjazdach, więc roboty mam tyle, co kot napłakał. Poczytam więc sobie forum, a potem zabieram się z Harrego Pottera. Pierwszy rozdział wczoraj przeczytałam. Ależ to dla mnie trudne, czytać po angielsku! Ale na szczęście większość rozumiem, nie ma tragedii.
Wczoraj do sklepu nie wyskoczyłam, zjadłam tylko jakiś jogurt i plasterek żółtego sera. A potem zrobiłam objazd po rodzinie. Rodzice na urlopie, to nie ma komu do Dziadków pojechać, trochę im towarzystwa zapewnić. Babci podziękowałam za jedzenie i nie skusiłam się na nic! A potem pojechałam odwiedzić młodszego brata, którego ząb boli i to bardzo poważnie. Dzielny jest chłopina, choć wczoraj miał aż od tego zęba gorączkę!
Potem w końcu dotarłam do domu. Mężczyzna już na mnie czekał z sałatą (to nasz ostatni hit kolacjowy) z fetą. Pychota. Kaloryczne dość mocno, taka duża porcja jaką ja zjadam ma koło 300 kcal. Zjedliśmy, a potem poszliśmy na Madagaskar do kina. No rewelacja! Trailer nie był zbyt ciekawy, wydawało mi się, że będzie to słaba kreskówka, a tu pełne zaskoczenie. Śmialiśmy się z Mężczyzną w głos. No i 'Wyginam śmiało ciało'. Absolutnie przebój!! :)
Dziś na śniadanie była bułeczka razowa z serem żółtym light i ogórkami. A w pracy mam chłodnik litewski z kartoniku. Jeszcze nie wiem czy dobry, ale jak zobaczyłam w sklepie to stwierdziłam, że musze sprawdzić :)
Magdalenko, pod namiot jadę w tę sobotę, wracam w poniedziałek wieczorem. Jadę sama. A później, 13 sierpnia jedziemy już oboje z Mężczyzną znów na kilka dni, tylko gdzie indziej i z innymi znajomymi :)
Betsabe humor mam dziś świetny, mam nadzieję, że już taki zostanie. :)
Co do wychodzenia z diety, to w którymś dziale naszego forum jest dobry wątek o tym. Dziewczyny radzą, by systematycznie, co tydzień - dwa, dodawać po 50 czy 100 kcal do limitu. I w ten sposób przyzwyczajać organizm. Myślę, że to dobry pomysł.
Ps. Dziewczynki. Nie żebym się chciała chwalić, ale waga dziś powiedziała 70,7. Waga leci mi na łeb na szyję! Mam nadzieję, że ten weekend namiotowy nie utrudni jej tego. I zauważam tylko jedą wadę takiego stanu rzeczy. Spodnie, które kupiłam miesiąc temu - są za duże! :)
-
[b]Hej Zosiu!
Wiesz na Madagaskar tez chcialam isc, ale sie wciaz zastanawialam, czy to nie bajka dla dzieci, ale skoro ty mowisz, ze super bylo to wezme mojego pod raczke i podreptamy moze w sobote do kina!!! Fajnie!
co do bolu zeba...to moje najszczersze wyrazy wspolczucia, to chyba jeden z najgorszych bolow...czy boli....nie mozna mu jakos pomoc???
co do wagi, to naprawde szczeka mi opada jak szybko to u ciebie idzie!! gratulacje!!! A taka wada, ze spodnie za duze...tez bym chciala, zeby moja dieta miala ta wade:-)))
Sle usciski.
P.S. dostalas zdjatka?[/b]
-
Magdalenko, zdjęcia dostałam, jak dotrę do domu to wyślę Ci jakieś w odpowiedzi. Masz strasznie sympatyczną buzię. I jaki uśmiech ładny!
Brata ząb się chyba kwalifikuje do wyrwania, w piątek idzie znów do dentysty. Póki co dostał antybiotyk, który na szczęście, już zaczą działać. Dziś czuje się lepiej. Tak czy siak, bardzo nie przyjemne. A on ma strasznego pecha, bo już raz przez zęba wylądował w szpitalu. Ale to dłuższa historia.
Madagaskar jest na prawdę bardzo sympatycznym filmem. Nie jest nowatorski, ale po prostu śmieszny. I historia ciekawa. No i rewelacyjny dubbing. Żmijewski jako Alex podbił moje serce, nie wiedziałam, że umie robić takie rzeczy z głosem. No i król Julian, co on wyprawia! Świetne na weekendową rozrywkę moim zdaniem. :)
A ten spadek wagi aż mnie zastanawia. Chyba poprawiła mi się bardzo przemiana materii, bo nie wiem jak inaczej to wytłumaczyć. Narzekać nie będę. :)
-
Na obiad zjadłam trzy małe (6cm średnicy?) racuchy. Policzyłam je jako 200 kcal, nie wiem czy nie za mało. Tak czy siak nie najadłam się nimi jakoś specjalnie, ani nie były za dobre. Niestety, ta niby-restauracja w moim budynku jest fatalna.
Mam ze sobą jeszcze ten nie spróbowany chłodnik litewski. Mam nadzieję, że limit dzisiejszy wyjdzie ok.
-
Witam
Wskoczyłm sobie do was na pogaduchy
Widze że moja waga jest podobna do Twojej, Wkra :) ja tez startowalam od 78, ale jak mi sie udało to zrzucic i nie bylo to takie bolesne, jak wczesniejsze próby to postanowilam dalej próbować. Nie pamiętam co prawda, kiedy ważylam moje wymażone 60 kg, pewnie w głębokiej podstawówce, bo później juz tylko tyłam :oops:
A czy ty też planujesz zrzucać jeszcze, bo ja sie bardzo ciesze,że kiloski mi nie wracają, zrobilam sobie miesięczną przerwe w odchudzaniu i waga stała. Dopiero teraz ruszam znowu pełna parą :) do dietkowania i cwiczonek 8)
-
Wyginam śmiało ciało! :lol:
Całuski Zosiu, widzę, że byłaś na "Madagaskarze"! Ja też byłam na filmie, uśmiałam się co niemiara, szczególnie przy tańczących i śpiewających lemurkach :lol:
Widzę, że w pracy jesz "kupne" rzeczy. A może spróbuj sobie przygotowywać jedzonko w domu, cio? Ja robię sobie domowe sałatki i przynoszę je do pracy - wychodzi dużo taniej i dużo mniej kalorycznie! Polecam! :D
-
Wyginam śmiało ciało zostało ściągnięte i słuchałam w pracy, a co! :)
Przed chwilą zjadłam sobie ten kupny chłodnik. Zjadliwy, ale do mojego się nie umywa. Jakby dokroić ogórka to byłby dużo lepszy.
Bajla, mój cel - 68kg jest celem pośrednim. Takim, który jest realny do zrealizowany i jeśli po tych 10 kg waga przestanie się ruszać, ze spokojnym sumieniem będę mogła odłożyć dietę na czas jakiś. Jednak waga póki co spada całkiem systematycznie, więc zamierzam to 68 minąć w biegu, pomachać i chudnąć dalej. Do jakiej wagi? Jakiejkolwiek, byle mniejszej. Od wielu już lat nie ważyłam mniej, pewnie tak jak ty podstawówka / początek liceum. Więc nawet nie wiem, jak będę wtedy wyglądać! :)
Aniffko oj tak, Król Julian z jego el przedniojęzykowym wymiata :)
W pracy jadam kupne, ale za zwyczaj jogurt czy coś w tym stylu. Przekleństwem jest jednak ta restauracja. Jesteśmy bowiem właścicielami budynku i restauracji również (znaczy firma w której pracuję) i w ramach promocji, mamy karty do niej. Na te karty firma wpłaca nam co miesiąc określoną sumę pieniędzy do wykorzystania tylko tam. Tak więc nie zużycie tych środków byłoby bezsensem.
Jem więc na dole, mimo iż bardzo rzadko mi coś smakuje. Ale przynajmniej nie płacę.
-
Hej Zosiu!
Wpadam szybko, bo dzis sie obijalam w pracy i teraz mam lekka zadymke. Poza tym troszke nagrzeszylam w pracy... :oops: :oops: :oops: Mialam miec dzis dzien przerwy w sporcie, ale nie moge sobie na to pozwolic w zaistnialej sytuacji....Lakomczuch sie obudzil...bardzo to proste...Poza tym mam wrazenie, ze niewazne co bym robila, to moja waga ani drgnie! nie lubie jej! :cry:
-
Magdalenko, nie było aż tak źle, nie przesadzaj. Na dodatek ta pizza była rano a nie wieczorem. A wagę olej. Moja też wariowała, a ostatnio całkiem nieźle odpuszcza. Tudzież odpuszczała, bo.
Byłam u lekarza, mam za mało płytek i białych krwinek. Mam powtórzyć badania i wtedy się dowiem, co wtedy. Nap obranie idę w środę. Troszkę mnie to zaniepokoiło, bo do tej pory zawsze wyniki krwi miałam dobre.
Potem byłam u drugiego - ortopedy. Kiedyś bowiem, alta temu, wykryto u mnie nowotwór w kolanie i do niedawna myślałam, że jest on przyczyną bolących kolan. Odkąd zaczęłam ćwiczyć problem się nasilił, postanowiłam więc coś z tym zrobić. I tu dziś dostałam informację. Dobrą i złą. Dobra jest taka, że nowotwór samoczynnie się cofnął, a mój kościec kolanowy jest w świetnym stanie. Z jakiegoś powodu jednak mnie boli. Okazało się więc, że mam zapalenie rzepki. Nie leczone nigdy więc powracające.
Dostałam bardzo nieprzyjemny zastrzyk w rzepkę, ma pomóc. Za miesiąc kontrola, a póki co, jako że środek przeciwbólowy z zastrzyku przestał działać, boli mnie bardziej niż wcześniej. Mam tylko nadzieję, że do jutra mi przejdzie. Bo przecież mam jogę. A w sobotę jadę.
W związku z nienajlepszym samopoczuciem postanowiłam przesunąć nieco górną granicę. Do jej wypełnienia użyłam makaronu z pesto i lodów od grycana. Humor poprawiło nieco. A teraz idę połknąć jakiś panadol czy coś.
-
Zosiu...ojej..jak zdrowko szwankuje, to nie jest dobrze...Mam nadzieje, ze szybciutko wydobrzejesz i ze dobry humorek ci wroci...wiesz, moj tez jakos zniknal gdzies dzisiaj..czuje sie gruba i brzydka i nic mi sie nie chce:-( Nawet na mezczyzne warcze caly czas..no coz...taki dzien...
Do jutra, Slonko.
-
Magdalenko, u mnie ze zdrowiem ciągle coś nie tak. Ale z tym nowotworem to mi lekarz zrobił taką niespodziankę. Jeszcze nie mogę w to uwierzyć! A humor w zasadzie cały czas mam dobry, tylko wczoraj był przygaszony wydarzeniami :)
Niestety, noga nadal boli. Rzeczy na jogę wzięłam, jakby ból przeszedł, ale póki co się nie zapowiada. Już mogę zginać i prostować kolano bez problemu, po prostu boli cały czas. Najwyżej nie pójdę, trudno. Po pracy idę na kawę z przyjaciółką. I to mnie cieszy.
A jutro rano wyjeżdżam. Jupi!
Dziś w pracy wraz ze mną jest mleko waniliowe Danone. Kalorii ma tyle co 3,2% czyli 58 w 100g, a opakowanie ma 330. I jest pyszne. Kto nie próbował, niech to zaraz nadrobi. Na śniadanie były płatki, w standardowej dla mnie mieszance. Bardzo się przyzwyczaiłam do takiego jedzenia rano. Czasami robię kanapki albo jajko w jakiejś formie, ale jednak tak najczęściej. :)
-
Zosiu, przykro mi z powodu twojego kolana. Mam nadzieje, ze juz dzis sie lepiej czujesz i, ze bedziesz mogla isc na jogę.
Tak, czasem warto isc na badania do lekarza. W sumie obowiazkowo z pracy co rok nas wysylaja na badanie krwi. Zazwyczaj u mnie jest za malo krwinek czerwonych - anemia. Hmmm :cry:
Trzymaj sie, bedzie dobrze :lol:
-
O życze szybkiego powrotu do zdrowia Zosiu, mam nadzieje ze ci sie uda wyjsc z tego szybko.
A wagi to chyba mają ostanio jakąs zmowe, bo moja też regularnie mnie oszukuje, pokazuje rózne glupoty, mnie sie wydaje, ze chudne a waga stoi, moze to woda w organizmie.
Trzymam kciuki Zosia za ciebie, i za wasze wagi :wink:
-
Betsabe, z kolanem jak już pisałam lepiej. Ale nie wiem czy wystarczająco. Najgorsze jest to, że jeśli dziś nie pójdę to będzie oznaczało tygodniowa przerwę w ćwiczeniach. Bo byłam we wtorek, od tego czasu nie ćwiczyłam w domu, a następny raz jak nie dziś, to dopiero we wtorek następny. Oczywiście na wyjeździe będzie dużo ruchu, ale to nie to samo.
Badania z pracy co roku? Mi na dzień dobry w tej firmie wystawili, że mam się zgłosić na następne po pięciu. A ta krew wypłynęła przez kolano, czyli niemal przypadkiem.
Ale nic to :)
Aha, zapomniałam napisać, że mimo wczorajszego przekroczenia limitu, waga powiedziała 70,6. I tego chciałabym się trzymać. Ciekawe czy uda mi się nie przytyć na wyjeździe, albo może nawet i schudnąć jeszcze? Byłoby fajnie.
-
Zosiu, zdrowko to najwyzszy priorytet, wiec jak boli jeszcze to daj sobie spokoj z cwiczeniami, bo mozesz pogorszyc sytuacje. Wydobrzejesz, to pojdziesz.
U ciebie widze znowu spadek wagi..nawet jesli minimalny to cieszy...oj oj..kiedy ja sie w koncu doczekam....
Dobrze, ze dzis piateczek..
Ty jutro wyjezdzasz...ja troche poleniu****e na weekend, ale rowniez mam w planach duzo ruchu:-)
Buziaki
-
Magdalenko, masz rację z tym zdrowiem. Jako że kolano boli nadal, chyba szanse na moją jogę są bliskie zeru. Trudno, płakać nie będę.
Na obiad nie było nic ciekawego. Zjadłam niezbyt smaczną jarzynową zabielaną (stałoby się im coś jakby była czysta? I smaczniejsza i chudsza...) i uwaga, milky waya. 107,5 kcal :) Do dzisiejszego bilansu dodam jeszcze to moje mleczko i zostanie równo 300 kcal na kolację, czyli jak zwykle. Głodna nie jestem i nie wiedzieć czemu woda mi nie wchodzi. Normalnie o tej porze mam wypity litr - półtora, a nawet więcej, a teraz męczę dopiero drugą półlitrową butelkę i mi nie wchodzi. I nie smakuje. Dziwna sprawa. :)
A jak u was?
-
U mnie na obiad byla salata z dressingiem vinegrette, jak zaplanowane. Kupilam rowniez jakas bulke, ale jej nie zjadlam. Zjem ja moze przed aerobickiem, zeby troszke sily miec, bo gorac przeokrutny.
Co do wody, to tez mi dzisiaj za bardzo nie wchodzi...nawet litra jeszcze nie wypilam. A musze skonczyc 1,5 litrowa butelke. Tak postanowilam :lol: Ale ja i tak sie do picia wody zawsze zmuszam, wiec zaden to wyjatek u mnie..
Ciesze sie, ze zrezygnowalas z jogi. Najpierw wylecz kolanko!
-
hejka!
droga wkro mam ten sam problem z woda... jeszcze niedawno pilam ja litrami, a teraz moje jedyne plyny to w postacji kawy z mlekiem lub ew. herbaty... nie mam ochoty na wode..
ale jest jeden plus ;) latamy rzadziej do kibelka :)
-
Kolano ma się już dożo lepiej niż rano, chodzę normalnie i w ogóle. Ale na jogę nie idę. Żałuję bo to przyjemna sprawa, a poza tym regularność no i oczywiście zapłacone pieniądze... ale trudno. Joga nie zając :)
Właśnie wyżłopałam całe mleczko. W związku z czym mam 700 kcal. Za półtorej godziny będę już docierała na umówioną kawę, a na kolację planujemy warzywa duszone w innych warzywach :) Żeby nie było ciężkie, a sycące. DO tego dla mnie jeden, a dla Mężczyzny więcej ziemniaczków. Będzie u nas nocował mój brat, więc szans na to, że coś zostanie, nie ma żadnych :)
-
Miłego weekendu Zosiu :D
Baw się dobrze na wyjeździe :D
Pozdrawiam
Grażyna
-
HEj Zosienko!!
Ty juz pewnie pod namiotami szalejesz!! ciekawa jestem jak ci czas mija! Napewno jest kupa smiechu!! Bardzo lubie takie imprezki!!
A jak tam kolanko, lepiej???
Ja dzis przejechalam 40 kiloskow na rowerku:-))
Ale..zeby prawdzie stalo sie zadosc...zjadlam rowniez loda w czekoladzie!
A tak to pewnie wyglada u ciebie...
http://img.123greetings.com/eventsne...12-26-1074.gif
-
Ja też pozdrawiam i cieszę się z kolanka, bo zapalenie rzepki to pryszcz, a tu TAKA niespodzienka. Cieszę się.
Fajnie, że już jesteś na wakacjach.
Zmykam, bo Kaszak wrócił z zakupów. Okazało się, że w ramach rechabilitacji za imieniny kupił mi moje wymarzone Simsy na wakacjach.
Ale będę grała - całą noc.
Pozdrawiam
Kaszania
-
Z tej radości pomyliło mi się, bo to są Simsy na studiach.
Którą część Harego Pottera czytasz?