-
Cały dzień pogoda walczyła ze złym nastrojem, aż w końcu się popłakałam. Oczywiście złapało mnie na zakupach, bo jakżeby inaczej. Na duże kupowanie pojedziemy więc jutro, a dziś tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Odkryłam między innymi pieczywo wieloziarniste ciemne o obniżonej kaloryczności, bodaj 160 kcal w 100g, czy jakoś tak. Zamierzam spróbować jutro na śniadanie.
A na kolację zjedliśmy makaron z cukinią, czosnkiem i natką. Mniam. Kalorii miała ta moja porcja ponad 350 ale za to jestem najedzona. :)
Za chwilę powinni pojawić się goście, zasiądziemy do jednej z naszych gier planszowych. Będą paluszki i malutkie herbatniczki, na pewno jakiś alkohol i lody. Specjalnie w tej intencji mam jeszcze luźnych 200 kcal a połowa lodów jest sorbetem. Jagodowym. A najwyżej, pal sześć, przekroczę nieco tysiaka. Należy mi się.
-
Wiecie, jestem z siebie dumna. Na wieczór mieli do nas przyjść znajomi, zapowiedzieli, że wezmą cos do picia. Jasnym więc było, że wieczorem nie poćwiczę. Co więc zrobiłam? Wyrobiłam normę zaraz po powrocie z pracy, mimo zmęczenia i w ogóle! Dopiero później zjadłam kolację. A z gośćmi jedynie lody zjadłam (wliczone w limit). I wypiłam tequilę. Więcej niż zwykle, ale ona chyba nie ma zbyt wiele kalorii? Z solą i cytrynką, one też nie nabiły specjalnie. Czuję przyjemnie rozlewający się po krwioobiegu alkohol. Ale będę dziś miała spanie!
Jutro od rana zakupy jedne, drugie, a potem święty spokój. Ach, upragniony weekend!
-
jestem z Ciebie wkra dumna ;) bo najcięzej to jest cię powstrzymać gdy goście są przed podjadaniem chipsów,paluszków i piciem większej ilości alkoholu ;)
no i cwiczenia zaraz op powrocie z pracy-bomba;) czasem nawet lepiej jest pogimnastykowac sie przed jedzeniem..bo potem chce sie mniej jesc ;)
no to udanych zakupuff ;) dobrego humoru i spokojnego weekendu ;)
ps.a co z rowerkiem:?:
mail napisany:?: ;)
-
Droga Dum. Już się ustosunkowuję. ;-)
A więc głaszczę w nagrodę swoją silną wolę, gdyż nie zjadłam ani pół paluszka i w ogóle nic poza lodami i tequila, nawet łyka coli. Ależ jestem twarda. ;-) Alkoholu też nie wypiłam zbyt dużo, a może powinnam. Bo obudziłam się z kacowym bólem głowy, a Mężczyzna, który się nie oszczędzał wstał radosny jak ... no.. jak coś radosnego. ;) Zakupy w związku z tym będą jutro (ale żadne specjalne, bo jedzeniowo - gospodarcze, nie żeby jakieś ubrania), dziś tylko podstawowe rzeczy, żeby coś zjeść.
Osiągnęłam natomiast sukces rowerkowy. Tata obiecał sponsoring części do stacjonarnego, więc o ile da się go naprawić, to już niedługo powinien być! TaDa!
Maila i tak napiszę, ale jutro. A jeśli nic z tego pożyczania nie wyjdzie, to tata wspominał coś o ewentualnym kupieniu. Rok temu obaj bracia dostali, a ja nie (bo ja żyję na własny rachunek a oni nie) więc może się da nadrobić. WoW! Ale by było fajnie. Póki co jednak próba pożyczenia, co by rodziny nie eksploatować. Czekają ich dużo większe wydatki w związku ze mną jeszcze w tym roku ;)
Dziś zjadłam wasę z żółtym serem light i pomidorem, pumpernikiel z serkiem toska light i pomidorem, serek wiejski light z truskawkami i razowym light. Coś mam dziś pęd do pieczywa. Albo nie gotowania. Na obiad będzie czakczuka made by Mężczyzna. Przepis, jak przestanie mnie boleć głowa. ;-)
Ps. Waga dziś z uśmiechem powiedziała 73,2. Znaczy się jest nieźle. :P
-
no to bombowo :D
i z jedzeniem-niejedzeniem ;) i z tym rowerkiem :)
fajna sprawa,bo jak się jedno nie uda,to masz jeszcze inne możliwości,więc podejrzewam że tak czy siak w końcu w domku u Ciebie zawita rowerek :D
kacorka pewnie by nie było gdybyś nie wypiła nic,a tak to pewnie mimo że wypiłas niewiele pojawił sięze względu na to że jeszcze też nie tylke ile do tej pory,zmiana sposobu odżywiania i od razu alkohol nie wchodzi jak powinien :P
a ja jestem wqrzona na tatę,bo wczoraj mu orzyszykowałam truskawy (tzn pokroiłam i pocukrzyłam..4 łyżeczki :!: ) a on tego nie zjadł tylko wstawił do lodówki..gdybym wiedziała że będzie taki efekt,to nie dośc że bym nie kroiła, to tym bardziej nie wrzucałabym tam tyle cukru i mogła bym sobie je dziś spałaszować..bo o3wiście ponownie mam domokrązce..no ale niestety nie mogę ..nie z tyloma łyżeczkami cukru :!: :?
-
Uh. Zjadłam ten serek, wypiłam litr wody i jest lepiej. Rany, od trzech lat nie miałam kaca, już zapomniałam jak to jest. Choć oczywiście nie żałuję, wieczór był bardzo miły. Pewnie masz rację co doinnego reagowania na alohol w trakcie diety, szczególnie, że to pierwszy jaki na niej piję. Inna sprawa, że do tej pory tequilę piłam tylko srebrną, a teraz złota była. Niby słabsza... Nie ważne z resztą.
W Warszawie dziś jest noc otwartych muzeów. Zaraz będę szukała gdzie można pójść. Pogoda kiepska więc może nie bedzie tłumów. I gdzieś się wybierzemy, jesli sił starczy. Na pewno na Zamku Królewskim jest co obejrzeć. Ciekawe co jeszcze.
Truskawek posłodzonych nie ruszaj, tylko dopilnuj, żeby tata je zjadł, bo przecież się takie dobro zmarnować nie może! Ja dziś kupiłam pierwszego w tym roku atbuza. Chłodzi się, będzie na po obiedzie. Hmm... późnym obiedzie. Ale i późno wstałam, więc niech będzie.
-
alez ja lubię tequilkę! karramba! :D :twisted:
-
nooo..ojczulek dopilnowany..ale nie mógł zjeśc wszystkiego to przyszedł do mnie i zapytał czy chce,ale stanowczo powiedziałam że nie.. wbrew sobie ;) ale dałm rade..heh
u nas w kraku była noc jakis miesiac temu,ale niestety nie byłam nigdzie zresztą o ile dobrze pamietam to tez pogoda była zupełnie nie teges,oby Ci się udała bardziej ;) grunt żeby nie padało ;)
-
Właśnie obejrzałam sobie które muzea pokazują które wystawy dzisiejszej nocy i troszkę się zawiodłam, miałam bowiem nadzieję, zobaczyć kilka rzeczy, których udostępniać nie będą. Postaramy się jednak dostać do Narodowego na Ilustracje Salvadora Dali i zegary, a potem pojechać na koncert do Królikarni. Ewentualnie jeszcze ciekawy Schultz w muzeum literatury i kaligrafia japońska w Etnograficznym. Ja jednak formę mam... ograniczoną dziś,a pogoda, choć lepsza niż wcześniej, nie sprzyja. Zobaczymy więc co z tego wyjdzie.
Na obiad zgodnie z planem Czakczuka, a po niej truskawki z jogurtem. Mam już na koncie 800 kcal, ale jeśli wyjdziemy za chwilę, to nie wiem, czy będę miała okazję zjeść jeszcze cokolwiek. Bo przecież nie o północy. Nie wiem też co z dzisiejszymi ćwiczeniami. Za chwilę wychodzimy, a zjadłam przed momentem. Wcześniej od południa byli u Mężczyzny koledzy, więc ćwiczyć nie było jak. Czuję się więc rozgrzeszona, a może jednak jeszcze jakoś mi się uda poruszać zgodnie z planem. O.
-
Wkra! Gratuluje silnej woli i wygranej walki przeciwko paluszkom! Wiem, ile to czlowieka kosztuje :lol:
A co to jest czakczuka?????? Moze jakas zacofana jestem, wiec prosze o wyjasnienie :lol:
Ale ty odkladasz te zakupy :wink: , jedz jedz juz i kup co dobrego (ale nie tlustego!)
-
Wkra co to Czakczuka :shock: Może coś smacznego?
JA dzisiaj rozleniwiłam się na maxa, w ogóle się w ryzach nie trzymam, uczyć mi się nie chce, najchętniej zamówiłabym pizzę i spędziła przemiły wieczór z kawałkiem pizzy, oglądając jakiś fajny film :!: I wiecie, że nie wiem, czy jednak zaraz pizzy nie zamówię :cry: Może jakąś wegetariańską....ile taki jeden kawałek wegetariańskiej pizzy może mieć, co dziewczyny? :? Czizys, taki kryzys jak studnia to miałam ostatnio trzeciego dnia odchudzania :roll: Dobrze, że Ty się ładnie trzymasz....idę czytać ultokę pizzerni :?
-
Pizza pizza... hm... a może jednak marchewka? Ja się swoją drogą zastanawiam, co zrobić z tymi 100g kiełbasy zwyczajnej w lodówce. Szkoda mi wyrzucać, ale po dwudniowym obżarstwie jakoś mam opór.
dobranoc!
-
Cóż ja najlepszego narobiłamhttp://www.erodzice.com/board/images/smiles/86.gif Uprasza się Wszystkich o mocnego kopniaka w tłuste d..sko Yagny :!:
-
No, co tam na śniadanko? Jakie plany niedzielne?
-
Muszę wyznać wszystko jak na spowiedzi, nie będę sobie pobłażać. Bu. W ramach ukulturalniania się, wyszliśmy wczoraj wieczorem na noc otwartych Muzeów. Narzeczony jednak stwierdził, że do następnego punktu programu mamy całą godzinę, a on jest głodny i żebyśmy wpadli do moich rodziców. Więc punkt 21 wylądowaliśmy u nich, chwilę później doszła jeszcze jedna znajoma, a mama zaczęła gotować. No i poległam. Ilościowo to nawet nie, bo ryżu dwie łyżki, brokuła trochę... ale potem na stół wjechały kurki z odrobiną śmietany. No i po prostu nie mogłam. A potem próbując po kawałku jadłam w sumie całe jedno ciastko. I tak do 23 to jedzenie sie odbywało. Bu Silna wola została widać w samochodzie!
Rano z przyzwyczajenia się zważyłam i stwierdziłam, że należało mi się. Mam za swoje. Ponad pół kilo więcej niż poprzedniego ranka.
Zamiast się jednak załamywać (dostałabym za to po głowie od Mężczyzny) zrobiłam zaległa serię ćwiczeń przed śniadaniem, na nie płatki z mlekiem. Potem odbył się dwugodzinny spacer, oczywiście kiedy mogę to chodzę po schodach. W ramach pokuty nie zjadłam lodów w Łazienkach. Wzięłam tylko takiego malutkiego gryzka gofra ze śmietaną od Niego. Jak sądzicie, ile może mieć taki gryz wielkości łyżeczki od herbaty? Policzyłam na wszelki wypadek stówę. Potem był grany jogurt ligh i arbuz, w domu morela (ale kwaśna była) i 200 ml soku fit (1/2 mniej kalorii). Na kolację będzie sałatka z różnych surowizn z jajkiem, zagryziona może ciemnym pieczywem light. I żadnego pobłażania!
Czakczuka to pyszna, lekka i szybka do zrobienia potrawa.
Czego potrzebujemy :
_______________________
1 łyżka oliwy z oliwek
1 mała cebulka grubo posiekana
2 ząbki czosnku zmiażdżone
1 czerwona i 1 zielona papryka pokrojone w cienkie paseczki
400 g pomidorów grubo posiekanych (dajemy puszkę po prostu)
2 łyżki przecieru pomidorowego
1 łyżeczka kminu rzymskiego (cumin)
szczypta cukru
4 jajka
sól
Na głębokiej patelni na rozgrzaną oliwę wrzucamy cebule, czosnek i papryki i smażymy na małym ogniu przez pięć minut.
Dodajemy pomidory, przecier, kmin rzymski, cukier, sól. Przykrywamy i dusimy przez kolejne pięć minut.
W zgęstniałej potrawie robimy z zagłębienia i w każde wbijamy jajko, które od razu solimy. Ponownie przykrywamy i dusimy przez 6-8 minut.
I tyle. Nakłada się prosto na talerz.
Pychota mówię wam. Wychodzą z tego cztery porcje na kolację, jak ktoś bardzo głodny, to może wciśnie dwie porcje w ramach obiadu.
A wieczorem jeszcze dzisiejsza porcja ćwiczeń. Miłej reszty niedzieli!
-
myślę że ta stówa za jednego gryza to za dużo;) no ale lepiej policzyć więcej niż mniej...
a kurkom w śmietanie sama bym się nie oparła!! uwielbiam grzyby:)
-
Niestety ja też uwielbiam grzyby, niemal pod każdą postacią. A mało kaloryczne to one nie są. Szczególnie w dużych ilościach :-)
Ale dziś już świecę przykładem jak nie wiem. Dzień aktywny, przed chwilą był jeszcze półgodzinny spacer. Na obiad natomiast zjadłam sałatkę z różnych surowizn, z jajkiem i 1,5 plasterka sera żółtego light i sosem z odrobiny oliwy, octu balsamicznego i ziół. Całość miała 260 kcal, zjadłam dwie trzecie z dwoma kromkami ciemnego light. Resztę dojem na kolację i zostaje mi 100 kcal, a jeśli zjem cośkolwiek więcej to i tak mam zapas z gofra, któremu policzyłam chyba rzeczywiście za dużo.
Wieczorem jeszcze oczywiście dzisiejsza porcja ćwiczeń i mam nadzieję, że położę się w miarę wcześnie spać. Z rowerku stacjonarnego nici, okazało się, że się z bratem nie dogadałam, a dokładnie on nie zrozumiał. Rowerek bowiem już nie istnieje. Idę zaraz pisać maila do kolegi z przedszkola, a sprzęt do domu nadal chętnie przyjmę. ;)
-
Wkra! kochana ty nie popadaj w paranoje...hihi. :lol: .gryz gofra napewno nie ma 100kcal!!! ale rozumiem cie, czlowiek sie boi tych rzeczy jak ognia! dzis bylo wzorowo , gratuluje!
czakczuka brzmi fajnie! chyba sobie zrobie, ale musze sie najpierw zaopatrzyc w kminek, no i chyba dam 2 jajka zamiast 4, bo nas cholercia tylko dwoch tutaj :lol:
A co do grzybkow, to same maja bardzo malo kalorii, kalorycznosc to problem dodatkow jak smietana, olej itp.
Buziolki
-
Magdalenko, od razu podkreślam. Kmin nie kminek! To kompletnie co innego. Kmin rzymski tudzież kumi to taki żółty proszek. Nie jest specjalnie popularną przyprawą, więc jeśli nie znajdziesz, to daj tylko pieprz, sól i chili, albo ostrą paprykę. Coś pikantnego. Kminek zwykły nijak nie pasuje.
Czakczukę polecam bardzo. Nas też dwoje, ale jemy ją na dwa razy, dlatego cztery jajka. ;-)
Jak sądzisz, w takim razie ile ma taki kawałek gofra?
-
Jestem z dzisiejszego dnia zadowolona. Na kolację dojadłam resztę sałatki i zjadłam nieco lodów. A później poszłam poćwiczyć. Sukcesem jest to, że wszystkie ćwiczenia wykonuję prawidłowo, szyja już nie boli, mięśnie brzucha czuję cały czas, ale nie bolą. Po prostu hmm, odpowiadają na dotyk. Wyciągnęłam też hantelki i szukam właśnie jakiś ćwiczeń z nimi. Chętnie wzmocniłabym nieco ręce, a przede wszystkim porobiła ćwiczenia na klatkę piersiową.
Jutro znów do pracy, kierat, powinno być nieco łatwiej, szczególnie, że nie będzie kolacji u rodziców. ;-)
-
Hantelki! Świetny pomysł. Ja ciągle się koncentruję na brzuchu i nogach, no ale ramionom trochę wysiłku też by nie zaszkodziło. Zawsze miałam je najsłabsze.
-
hehe, mnie moja 16-letnia siostra kładzie na rękę :D :lol:
-
Dostałam je na poprzednią gwiazdkę i nie zrobiłam wiele poza wyciągnięciem ich z pudełka. Mimo że sama o nie prosiłam! Mają po półtora kg.
Posciągałam sobie różne ćwiczenia z ich użyciem i wczoraj zrobiłam na próbę kilka pierwszych. Męczą mi się ręce oj męczą. Ale cieszę się i zamierzam używać. U mnie ręce też zawsze były najsłabsze.
Na śniadanie mieszanka różnych płatków z mlekiem. Do pracy wzięta jogobella ligth i trzy marchewki. Mam też nescafe frappe na spróbowanie, któregoś mniej kalorycznego dnia. Niekoniecznie dziś. ;-)
-
hantle..ałć..na samą myśl o nich już mnie ręcę bolą ;) ale cholery są skuteczne..po kilku ćwiczeniach ramiona tak ładnie zaczynają wyglądać ...echh :)
-
Taką właśnie mam nadzieję. Że ramiona, że biust, że ogólna poprawa kondycji po tym wszystkim. Maila w sprawie roweru wysłałam dziś rano. Dzielna jestem, prawda?
Ciekawe ile przyjdzie mi czekać na odpowiedź i czy ten kolega z dzieciństwa ma taki rower do oddania. Ach, jakże by było pięknie. Potem jeszcze tylko znaleść czas na jeżdżenie i kompana. Bo Mężczyzna niespecjalnie się garnie, a na dodatek też nie mamy dla niego roweru. Ech ;-)
Na obiad botwinka z jajem, a potem kalafior. Jakieś 450 kcal pochłoniętych dziś, czuję się strasznie pełna.
-
no to super :!::!:
jestem z ciebie dumna :D:D
jak się kompan nie znajdzie to zawsze można jakiś walkmenik albo cuuś na uczy wrzucić ;) ale szukanie kompana można też przeprowadzićtu na forum;) podejrzewam że mnóstwo ludzi jest z wawki ;) a czas..zawsze cos ci sie uda znależć,jak tylko sięfaktycznie chce:)
a nam przecież się chce ;)
pozdruffy
-
Wkoncu tutaj trafiłam...:P Ja tez \zaw3sze chcialam miec hantle...i tak owe sobie zrobilam :D Wystarcyly 2 butelki 1,5 litrowe...nie puste oczywiscie ;) mięsniejakies sie pokazuja...to chyba dobrze...
A wracajac do gofra! ja tez mysle ze 100 to na bank za duzo...moze z 50??
POZDRAWIAM :)
-
hej Wkra
Czakczuka - widzę ze składu, że to jest pyszna potrawa a czy może policzyłas jej kaloryczność? Ja jak ognia boje się (choć czasem lubię) jeść smażone potrawy. Zdecydowanie wole i bardzo lubię pieczone, grillowane, duszone i gotowane na parze.
Ćwicz rączki, hantle dużo dają i bardzo wzmacniaja klatkę piersiową. Powiedz mi czy jak poszukiwałaś ćwiczonek na łapki to nie znalazłas jakiś na plecki?
Pozdrawiam.
-
Dum, masz rację co do kompana i co muzyki w uszach. Ja jednak nie jeździłam na rowerze od lat, a po mieście nigdy. I chyba bała bym się włożyć słuchawki w uszy i wyjechać w miasto, wiem jak kierowcy traktują rowerzystów i obawiam się, że nie byłoby to bardzo bezpieczne. No ale jeszcze nie mam roweru, więc i problemu. Będę myśleć jak już będzie nad czym.
Smutna, hantle rewelacja, tylko chyba mniej wygodnie się trzyma niż kupne, co? A jakie ćwiczenia robisz? Bo ja właśnie jestem na etapie poszukiwań i testów.
Myślę też nad drążkiem (ile może kosztować? nie wiecie?) i hula hop. Tylko jakby tak kupować te wszystkie tanie elementy, to straszne pieniądze by wyszły!
Gofra policzyłam w końcu jako 50 i bilans wyszedł niezły, ledwo przekroczyłam tysiaka. I słonko właśnie wyszło pierwszy raz dzisiaj. Będzie dobrze :)
-
Basterka Czakczuka pyszna. Jedna porcja ma około 210 kcal. A Robię ją na jednej łyżce oliwy, tak tylko żeby cebulę i czosnek zeszklić, tak na prawdę. Myślę, że jak chcesz, to możesz spróbować zastąpić oliwę wodą i też będzie dobrze. Bardzo polecam. Typowe śródziemnomorskie jedzonko. Sycące, a nie ciężkie.
Mam właśnie nadzieję, na wzmocnienie klaty (hehe ;] ) tymi hantlami. Ćwiczeń na plecy nie znalazłam, ale już się też nad nimi zastanawiałam. Jak coś znajdę to dam znać :)
Witam w moich skromnych progach.
-
no no, wkra, co ja tu widzę :D super że się zdecydowałaś na te hantle, ślicznie Ci wyrzeźbią ramionka:) może też z Ciebie przykład wezmę? bo chyba za bardzo się skoncentrowałam na tym moim biednym brzuchu i zapomniałam o reszcie :?
-
wkra a nie ma w wawie ścieżek rowerowych? no nie uwierzę ;) ale skoro długo nie jeździłas to najpierw trzeba będzie jakimiś drogami bocznymi pojeździć żeby sobie przypomnieć co i jak;) choć ponoć tego się nie zapomina ;)
ale fakt,nie ma co roztrząsaćsprawy jazdy po mieście skor ojeszcze nie ma na 3m :| ale oby było,oby było !!
o raju..prawie zapomniałam o czymś co się hula hop nazywa..a kiedyś się tak nim wywijało..gdzie te czasy... ;)
-
Wymyśliłam, że jak już się przyzwyczaję do jednego rodzaju ćwiczeń, to dodam następny i następny i... Teraz czas na hantle, z którymi poprawiać będę ramiona i klatkę piersiową, później dojdzie (oby!) rower, czyli nogi głównie, następne będą plecy. Już zapomniałam ile energii mi dają ćwiczenia i jak poprawiają humor!
No i zapomniałam napisać, że sobotnie objedzenie na szczęście nie poczyniło żadnych strasznych zniszczeń. Waga dziś powiedziała to samo co w sobotę rano, czyli 75,2. Co cieszy.
Dziś wypite już 2 litry wody i chce mi się jeszcze. Aż się sobię dziwię, bo nigdy nie umiałam tak pić. Ale to chyba raczej powód do zadowolenia, prawda?
-
No pewnie, ze powod. Ja tez nie potrafie duzo pic, szczegolnie wody :lol: , ale coraz lepiej mi idzie.
Sle caluski i juz znikam :lol:
-
Hmmm...cwiczonka z hantlami...ja robie takie ktore mi do łaba przyjdą heheh zazwyczaj wyma****e niby na boki do przodu, do góry...zalezy na co mi przyjdzie chcec <lol2> wlasnie jestem po Późnym obieadku i zaraz sie zabieram za jakies cwiczonka :D a jak :D
Buziaczki :*
-
A ile kcal było w tą sobotę? Bo mi umknęło.
-
Yendzo, w sobotę było, no tego, 1400. Niby się od tego nie umiera, ale wiem już bardzo dobrze, że jak jem późno, to potem dzień - dwa wracania do porządku mnie czeka.
Dziś w pracy zjadłam niewiele, ledwo przekroczyłam 500. U babci zjadłam troszkę truskawek z jogurtem, a na kolację (coś marudny mam nastrój dziś wieczorem) kaszę manną z cynamonem i cukrem. Wiecie, że taka porcja z pół litra mleka 0,5% i 2,5 łyżki kaszy ma 400 kcal? W związku z czym tysiak przekroczony nieznacznie. Jestem zadowolona. Koło dziesiątej jeszcze ćwiczenia i koniec na dziś. Czuję się wymięta.
-
yhm, załóżmy Klub Wymiętych. Jakoś ledwo żyję. Ale generalnie do przodu. Może się jakoś kiedyś spotkamy poględzić nad filiżanką kawy? Hm?
-
Nie specjalnie chciało mi się ćwiczyć. Silna wola jednak postawiła mnie do pionu, na szczęście. Zrobiłam serię z panem w niebieskich gaciach (coraz lepiej mi to idzie!) i poćwiczyłam z hantlami. Bolą mnie mięśnie ramion głównie i te, które są między ramieniem i klatką (anatom ze mnie marny, a atlasu anatomicznego na sieci mi się nie chce szukać). A to oznacza, że pracują mięśnie klatki, a to jest jednoznaczne z ćwiczeniami na biust! Czyli, że dobrze robię. ;-) Poćwiczyłam więc i od razu humor mi się poprawił, spać przestało się chcieć i jeszcze wleję w siebie jakieś płyny. Dziś ponad trzy litry w tym tylko woda niegazowana i pu-erhy. Czyż nie jestem wielka? ;-)
Aha. Dziś pochłonęłam w sumie: 1 027 kcal. I gut. Dobrej nocy i do jutra!
-
Brawo, brawo. Bardzo dzielna się zrobiłaś na stare lata. Podziwiam. Mi od pu-erhów niedobrze, a wody mniej niż 1,5 litra i do tego 0,5 litra kawy. Ech.