Hej Wkro Słoneczko!
Jako, że siedzę jeszzce w pracy:
odwiedzam, pozdrawiam i życzę miłego dnia :D
Wersja do druku
Hej Wkro Słoneczko!
Jako, że siedzę jeszzce w pracy:
odwiedzam, pozdrawiam i życzę miłego dnia :D
Wkra ślę uściski i powitalne pozdrowienia...teraz będę wpadac częściej...ale widze, że Ty zaraz kończysz swoją dietkę..i suuuuper, gratulacje, TAKICH wyników :lol: :!:
Witajcie w środku tygodnia.
Wzmieniłam na powrót ticera bo waga dała się wczoraj zastraszyć i znów pokazuje 69,4. Może zacznie spadać? Wczorajszy dzień dietowo był dziwny. Po lunchu zjadłam kanapkę z kajzerki z żółtym serem i warzywami koło 16, a później poszłam na jogę. Instruktorka poprowadziła zajęcia lepiej niż za pierwszym razem, choć to nadal nie jest to. W każdym razie po jodze okazało się, że Mężczyzna siedzi w pracy i nie szybko wyjdzie. Więc zamiast pojechać do domu na kolację, wpadłam do sklepu, kupiłam mu coś do zjedzenia i zawiozłam. Spędziliśmy tam jeszcze koło godziny po czym zebrał rzeczy i robotę i wróciliśmy do domu. W efekcie na kolację zjadłam batonik corn flakes i mleko bananowe. Kalorycznie wyszło koło 950 w sumie, tylko słodko na wieczór.
Ale waga ok. Dzień rozpoczęty jak zwykle, czyli płatki z mlekiem i kawa. No i mamy ostatni dzień miesiąca, będę kończyć zlecenie powoli. Co niezwykle mnie cieszy.
Yagnah witaj znów i zapraszam częściej :) Ale diety nie kończę, dopiero powoli dochodzę do końca pierwszego jej etapu. Drugim będzie zejście do 64-5, a trzecim do ile się da byle mniej. Może osiągnę 60? Albo 58? To wszystko będzie zależało oczywiście od tego jak będzie mi szło, ale przede wszystkim, jak będę wyglądała. Bo ja jednak chyba grubokoścista jestem i może 58 to za dużo dla mnie? Poza tym Mężczyzna lubi mieć się do czego przytulić i boję się żeby mnie z domu nie wyrzucił. :lol:
W każdym razie liczę, że przy 65 zniknie w końcu cholerna fałdka z pleców, spłaszczy się brzuch i schudną nieco uda.
Nigdy siebie takiej nie widziałam. Znaczy się, kompletnie nie pamiętam kiedy ostatnio tyle ważyłam, a patrząc na zdjęcia z początków liceum - kompletnie nie umiem ocenić czy byłam podobnej wagi co teraz, mniejszej, czy większej.
Zosiu widzę, że Ty tradycyjnie dzielna. Przydałoby mi się trochę Twojej zawziętości, bo przez to rzucanie podjadam wieczorami :oops:
Dzisiaj biorę się w garść i muszę coś miłego wymyśleć na wieczór. Muszę w ogóle znaleść coś co zastąpi mi moje dwa nałogi:palenie i jedzenie - WIEM :idea: INTERNET :wink:
Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego dnia
Kaszania
Kaszaniu, jeśli tylko wymyślisz sposób, to ja się z tobą podzielę tą zawziętością. Bo chyba rzeczywiście trochę jej mam. Nie byłam nigdy nałogowym palaczem więc nie wiem jak to jest rzucać. Jednak wyrobiłam sobie system i staram się jak mogę ćwiczyć dwa razyw tygodniu co najmniej. Mam tę swoją jogę i dobrze mi z nią. Na mnie to działa odstresowująco i w ogóle.
Pracuję od kilku dni nad piciem więcej. Jakoś mi uciekł nawyk picia w ciągu dnia 2-3 litrów wody i zaczęłam pić za mało. Teraz mam już w sobie ponad litr i planuję wrócić do dobrego zwyczaju. :)
hehe..szpieg zerknal na moj ekran wlasnie jak czytalam twoj post. a niech go tam! stara durna panna z fryzura z lat 80-tych!! fuj fuj
jej, twoja waga jest jakas lepsz jak moja! moja mnie wkurza znowu!!! moze sie zamienimy, co??? co do picia to ja tez pracuej nad tym, ale co zrobic, jak mi sie nie chce tak pic..ja mam w sobie jedna szklanke..jedna marna szklanke!
Magdalenko. Przynoś sobie do pracy wodę w półlitrowych butelkach i pij z gwinta. Z doświadczenia wiem, że pije się wtedy częściej (nie marnujesz czasu i skupienia na dolanie do szklanki) i więcej (bo np. jednym razem pół butelki).
Ja tak robię i zdaża mi się dzięki temu z jednym duldnięciem wypić pół litra!
No i już mi się nie przejmuj tą wagą!
Idę zaraz coś zjeść!
Zosiu!! to ty nawet nie wiesz, jakie tu reguly panuja!
u nas w biurze nie wolno pic z gwinta! zabronione! vorbidden!! nieta!!!
to przeciez wariatki tu sa! ta jedna mowi, ze to niehigieniczne i nie chce patrzyc jak inni z gwinta pija!
wiec pije z plastikowych kubkow (bo szklanki tez zabronione!) a to nie smakuje!
poza tym wode zamawia nam firma. butle 1,5litra. staram sie taka w ciagu dnia wypijac, ale mi to sie rzadko udaje, bo wsrod wariatow, to nic ci sie nie chce!
Zasugeruj żeby firma kupiła jednorazowe nakładki na butelki :> Współczuję. U mnie woda firmowa jest właśnie w małych butlach i jedną z zasad jakie wprowadziłam w pracy jest picie samej wody wprost z butelki. Początkowo sama piłam w kubeczku, a najczęściej sok nie wodę. A teraz już prawie soki nie idą bo wszyscy czystą niegazowaną :>
Hej Zosiu :)
wpadam z pozdrowionkami :)
dziękuję za słowa wsparcia. to dużo dla mnie znaczy. Mam dziś w sobie sporo nieciekawych emocji, które dziś spróbuję przepędzić sprzątaniem chałupki.. :wink: spróbuję się nie poddać i wziąść się za szukanie pracy.. tak jak mówisz.. poczta "pantoflowa" to dobry sposób, na pewno i ten sposób wypróbuję..
Zosiu podziwiam Was jak mozecie tyle pić.. ja jak dam radę wcisnąć litr wody dziennie to sukces.. muszę nad tym też popracować.. ale kurcze, niedługo gdy będzie zimno to już w ogóle mi nie będzie ona wchodziła.. :wink: wolę herbatę czy choćby takie tabletki-multiwitaminkę, czy magnez co się rozpuszcza w wodzie.
Zosiu zyczę Ci miłego dnia :) pozdrawiam gorąco
Anikasku - ja kiedyś też nie lubiłam wody, a przynajmniej nie na tyle, żeby pić tylko ją. Ale się nauczyłam. Da się. Jeśli natomiast nie chcesz - to pij te witaminki i herbatki. Tego też można dużo wypić! Zacznij od robienia ich sobie w dużym kubku zamiast w filiżance, od razu masz większą porcję!
Nowy dzień. Szefowie w podróży, mam nieco więcej luzu -- znaczy się czas żeby dokończyć zlecenie na wczoraj. Na szczęście zostało mi tyle, że przed wyjściem z pracy powinnam skończyć. I wreszcie będę miała wolne popołudnie! :)
Nie chcę zapeszać, ale powiem wam w tajemnicy, że waga znów się ruszyła. Dziś powiedziała 69 równe. Może jutro już będzie 68 i coś? ZBliżam się do końca pierwszego etapu! Ale cieszyć się będę jutro. Czy kiedyś tam :)
Śniadanie zjadłam jak codzień. A teraz uciekam obserwować zmiany w mojej pracy. Bo wczoraj się dowiedziałam, że są. I to duże. O ile wiem, to mnie nie dotyczą, ale to okaże się jutro.
Hej Zosiu :)
wpadam zyczyć Ci milusiego dnia i wolnego popołudnia!! :)
Oczywiście jutro rano na ważonko zyczę 68 i coś tam.. jak najmniejszego coś tam.. :wink:
A myk z kubkiem to już od dawna stosuję.. mam taki kubek półlitrowy (nazwany wiaderem :wink: ) i często własnie w nim parzę herbatkę! :)
Gorąco Cię pozdrawiam! :)
Zosiu, no ty mnie normalnie rozwalasz!! cos ty zrobila z ta twoja waga, ze ona tak cie lubi???? moja nie chce sie ze mna zaprzyjanic...
no coz...ja bede dalej probowac...dzis mowila 67, 8 chyba...ale mi to laska!
Magdalenko, rozbrajasz mnie! I nie mów mi, że cię tak ta twoja waga nie lubi, bo dopiero co przecież pokazywała kilogram więcej! Poza tym, w ciągu całego sierpnia schudłam niespełna dwa kilo, więc moja raczej nie szaleje. W tym miesiącu jednak mniej wyjazdów, żadnych cyrków z hormonami, więc i przestoi powinno być mniej. ZNaczy, liczę na to. U ciebie też się ruszy!
Anikasku, no to super. Taki garnek to jest to :) Ja mam taki w domu i zimą używany jest non stop!
Zrobiłam się głodna więc uciekam na lunch. Póki co 205 kcal zjedzonych, a na podwieczorek 90 kcal w postaci jogurtu zjem. :)
Pozdrawiam czwartkowo :D
Widzę,że Kosekwencja Zawziętośc przeniosła się z Kaszani na Zosię :D
Całuski
***
Grażyna
KUBKOWE WIADRO!!!! Tez takie mam i kiedys z takiego wypijalam 2 litry mleka 3.2% To bylo cos...a potem zagrzalam polowa tabliczki czekolady i polowa opakowania delicjii + 2 jablka( a to byla kolacja) to byly czasy hehehehhe...teraz tez staram sie pic duzo wody...kupujemy te smakowe...lepiej wchodza ;)
Smutna, ważne że pijesz! Jak dla mnie te smakowe czuć chemią, a na dodatek są słodkie i kaloryczne. A jak piję wodę czystą to wiem, że bez kalorii :)
Dziewczyny. Muszę to napisać. Skończyłam! Do ostatniej literki! Jutro jeszcze na spokojnie przejrzę to co dziś zrobiłam, posprawdzam, czy nie ma błędów. Ale skończyłam. !!! I dziś z Mężczyzną świętujemy!
Na koncie mam 709 kcal, więc coś zjemy, może piwko albo winko wypijemy? A jak przekroczę limit, to co z tego? Okazja jest!
A zaraz uciekam z pracy!
Nom w sumie co do kalorii to masz racje...ale dzisiaj nastapil przelom...w lodowce sa 2 wody jedzna zwykla druga nie :) tak wiec kalorii bedzie mniej ;)
Skonczylas? gratuylacje ! W takim razie naprawde trza to uczcic ;*
No to super Zosiu, że się wyrobiłaś. Zaczął się już rok szkolny i na razie nie wyrabiam się z niczym. Troszkę czasu upłynie zanim się zorganizuję, a do tego czasu rzadziej będę na dietce :cry:
Pozdrawiam cieplutko
Kasznia
Dziewczyny. Wypiłam dwa kieliszki wina i jestem wesoła. Dużo więc pisać nie będę. Na wszelki wypadek ;-]
Poszliśmy sobie do restauracji. Zjadłam dwie malutkie pieczarki zapiekane z mozarellą, dwie kuleczki chlebowe oraz sporą część małej włoskiej pizzy. I dwa kieliszki białego wytrawnego. Limit przekroczony o dobre 200 kcal. Ale dobrze mi z tym :)
Więcej jutro. A dziś postaram się coś zrobić z tymi zdjęciami w końcu, żeby jutro je wysłać.
Kaszaniu, powodzenia. Nawet w najmniejszym stopniu nie wyobrażam sobie, jak to jest, mieć takie duże dzieci. Powodzenia i nie zapominaj o nas ani o diecie.
Smutna, zawsze to postęp, takie pół na pół. ;-)
HeHe..Zosiu, widze, ze ty z tych co ja..tzn takich co to im sie po 2 lampkach wina wesolo robi!!!! tos zabalowala dzisiaj! jakas okazja, czy mezczyzna sie szarpnal??
No, a na zdjecia czekamy, czekamy...wypatrujemy wszystkie...
http://www.bulcards.com/resources/ca...animals026.jpg
MILEGO DNIAAAAAAAAAAAAAAAA
Weekend przed nami :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D
Udanego - pewnie jednego z ostatnich letnich weekendów Ci życzę :D
Zleconko z głowy można odpocząć :D
Buziaki
***
Grażyna
Wczorajsze świętowanie przyniosło efekt w postaci 0,2 więcej na wadze. Ale raz, że było to wliczonę w 'cenę', a dwa, że to przecież niemal błąd statystyczny :)
Dziś znowu będzie jedzenia dużo na kolację, bo idziemy do rodziców. Ale tam mam dużo do wyboru i skubię po troszeczcę wszystkiego. Więc źle nie będzie.
Obudziłam się dziś w bardzo 'nieszczęśliwym' nastroju. I zastanawiam się czemu. Toż to głupota marudzić, kiedy w końcu więcej wolnego czasu, kiedy będziemy znów mieć z Mężczyzną czas dla siebie i planujemy same miłe rzeczy na weekend. I jak sobie tym pomyślałam, to mi przeszło. I już jest lepiej.
Śniadanie jak zwykle, tym razem bez kawy w pracy. Mam jogurt i jabłka, a na lunch to się okaże oczywiście :)
Magdalenko. No ładnie. I wyszło szydło z worka. Ty nie czytasz uważnie! Wstydź się! :lol: Żartuję oczywiście. A świętowaliśmy zakończenie mojej pracy przy projekcie i pierwszego etapu pracy Mężczyzny. Teraz już będzie z górki. :)
Smutna - wzajemnie :) Piątek już!
Gayguś nie dość że jeden z ostatnich, to mamy w końcu trochę czasu! czego i tobie życzę!
Ładny dzisiaj dzień. Może jak troszkę kasy wpadnie to uda się zrealizować marzenie o sprawnym rowerze :wink:
Moja waga też dzisiaj nie hciała ze mną współpracować - to ja ją wodniczkiem. No i kto tu rządzi :twisted:
Cieplutkie pozdrowionka
Kaszania
Kaszaniu - Oczywiście, że ty! Nikt by się nie odważył sprzeciwić :>
Zastrzyk gotówki będzie przeznaczony głównie na spłacanie długów. Ale może coś się uda :)
Na obiad zjadłam dwa naleśniki z warzywami. Policzyłam sobie za nie 350 kcal. Wydaje mi się, że więcej nie miały.
Ojej..Zosienko..moja wina, moja wina..rzeczywiscie tego nie doczytalam!! ale jak tu sie koncentrowac, jak w kolo cie obserwuja i wszystko musisz po kryjomu robic...ohoh..juz szpieg wrocil i juz leb obraca. ale ona mi na nerwy dziala!!!
Ach..nie marudze..zycze milego weekendu!!!!
czesc wkro!
przyszlam oznajmic ze teraz jestesmy fryzurowe siostry :):):)
w koncu zawedrowalalm do mojej fryzjerki, ale podrozala cholera jasna... musiala podrozec kiedy ja sama musze za nia placic???? :lol:
pozdrawiam :)
Skąd to się beirze, że człowiek się czasem czuje jakby obuchem w łeb dostał, tak zupełnie bez powodu? Czy to fizyczne obiawy schodzącego stresu i zmęczenia, czy jak? Boli mnie głowa, a w zasadzie nie boli tylko utrudnia życie. Cała jestem opuchnięta i wszystko mnie boli, przeszkadza mi światło.
I z tego wszystkiego stwierdziłam, że nie idę na jogę. Nie wiem, może by mi pomogła, ale na samą myśl o wysiłku, kiedy normalne przejście kawałka (byliśmy rano na giełdzie komputerowej) sprawia mi problem, mnie odrzuca.
Wczoraj u rodziców sprawowałam się dzielnie. Spróbowałam po odrobinie wszystkiego, a głównie jadłam surowe warzywa i duszonego bakłażana. Przekroczyłam limit o kiść winogron, ale jakoś nie jest mi z tym bardzo źle :) Waga dziś powidziała to samo co wczoraj, czyli jest ok. Zobaczymy jutro :)
Dziś na śniadanie płatki, teraz kawa, a w międzyczasie (bo miałam iść na jogę!) lody w mcdonaldzie (140kcal). Mężczyzna pochłonął hamburgera i mnie namówił. Przez jogę brzmiało to sensownie, a teraz się będę męczyć :)
Humor mam dobry, ale rzeczywiście czuję się, jakby cały ten syf, stres i złe emocje ze mnie wychodziły. Niezbyt przyjemne. Ale jutro na pewno już będzie lepiej.
Magdalenko no przecież mówiłam, że żartowałam! A teraz mamy weekend i niebrzydką pogodę. I w ogóle :)
Gigii ooo, a jak się obcięłaś? I co znaczy, że podrożała? Ja za swoją płacę 60 zł i choć drogo to jakoś niedługo się wybieram. Bo już nie wyglądam :)
Rozchorowałam się. Od rana leżę w łóżku z piekielnie bolącym brzuchem i nie mogę się ruszać. Nie będzie mnie już dziś raczej. ;/
No i co mam napisać? Cały dzień stracony. Jak tylko zaczęłam się czuć lepiej, Mężczyzna dostał gorączki - 38,5 stopni. A przyszły tydzień zapowiada się w pracy koszmarnie. Jedyne co w tym wszystkim dobre, to waga. Dziś pokazała 68 i coś, w środku dnia wręcz 68,2. Jutro pewnie będę zdrowsza to i wynik inny, ale i tak miło. Chociaż to :)
Zosiu biedulko! Pojechałam sobie spokojnie na zajęcia a Ty się tutaj rozchorowałaś. Zapracowałaś się i organizm złapał jakiegoś świrusa :evil:
Mam nadzieję, że jutro poczujesz się lepiej, ale jeśli nie - to może zwolnienie?
Pozdrawiam bardzo bardzo cieplutko
Kaszania
Zwolnienie jest szczytem moich marzeń obecnie, ale obawiam się, że za zwolnienie odpłaconoby mi teraz... zwolnieniem. Cały przyszły tydzień firma będzie przewrócona do góry nogami. Najgorsze jest to, że kompletnie nie wiem po co i czym ten przewrót ma się skończyć. I już mam dość.
Dziś żywiłam się sucharkami i kaszą manną.
Zosiu, to ja ci zycze duuuuuuuuuzo zdrowka!!!!!!!!!!!!!!!!
http://kartki.onet.pl/_i/d/morzekwiatow.gif
hej zosiu!
jakis wirus chyba krazy w powietrzu bo ostatnio i ja sie zle czuje :(
a odnosnie fryzjera to ja place mniej bo 35 zloty... i to jest ciecie za 35 zloty... na modelowania i pasemka i inne takie bajery nie chodze, bo... bo ciesze sie ze po zaledwie 20 minutach wychodze piekna z ladna fryzurka :)
no ale nic :) pozdrawiam cieplutko :)
Witaj Zosiu :)
mam nadzieję, ze czujesz się lepiej!! mnie tez coś brało ale przepędziłam fervexem i witaminkami bo to były zaczątki choroby :) choć katarek mam cały czas.. :roll:
gorąco Cię pozdrawiam!! buziaczki
Cześć dziewczyny.
Dziś jestem na diecie od diety. Po wczorajszym żołądek nadal mnie boli i nie powiem żebym zdrowa była, ale przez tę cholerną reorganizację, nie mogę sobie pozwolić na zwolnienie czy coś.
Dziś rano waga powiedziała do mnie 67,9 co przyjęłam niemal z przerażeniem. Dziś jadę na sucharkach i chrupkiej wasie, może wieczorem zjem coś więcej. A wagą się nie przejmuję, bo jak tylko cokolwiek zjem normalnego, jak już mi brzuch pozwoli, to waga wróci do normy. Teraz po prostu nie mam w sobie NIC.
Dziękuję za troskę i życzenia. I za chwilę postaram się ponadrabiać zaległości u was.
Piję sobie wieczornego pu-erha i czuję się lepiej. Byli u nas moi rodzice i udało nam się porozmawiać. Mój ojciec dał się poznać jako mediator, a to mocno nietypowe. Tak czy siak kroki zaczynają przesuwać nas w stronę celu. Ale póki co - sza!
Waga przed chwilą (ja nigdy nie obiecywałam, że nie będę się ważyła dwa razy dziennie!) powiedziała... Z resztą zobaczę co powie rano.
Dziś jadłam sucharki, galaretki, ryż na mleku i kaszę manną. W sumie wyszło mi ponad 800 kcal, co jak na dzień po zatruciu - chyba nieźłe. Brzuch już niemal nie boli i może w końcu zjem jutro to upichcone w weekend leczo?
Dobranoc.
Ps. O pracy się nie wypowiadam. Po prostu, zaczynam szukać czegoś innego.
Zosiu, najwazniejsze, ze lepiej sie czujesz!
A w czym to twoj tatus takim mediatorem byl...czy to moze tajemnica...a moze znowu cos zle przeczytalam :oops: :oops:
Co do pracy, tez sie nie wypowiadam. Juz dawno powinnam szukac czegos innego!
Buziaki i do juterka
http://www.bulcards.com/resources/ca...sy/fant023.jpg
Magdalenko, tata był mediatorem (może za dużo powiedziane) między nami (Mężczyzną i mną), a moją mamą. Bo ostatnio jej zdecydowanie szajba odbija. I on już nawet nie udaje, że tego nie zauważa. I stara się coś zrobić. A mamy przed sobą trochę ustaleń i poważnych spraw o których później. :)
Dobrej nocy