-
Zocha nie kłóć się z mężem..tylko sobie tym humor jeszcze bardziej zepsujesz...a p co...
No ta kanapka to chyba niepotrzebna była ale skoro juz sie stało to może wieczorkiem poćwicz i tyle...nic już z tą kanapką nie zrobisz ;-)
Powodzenia:-) Buźka.
-
Zosieńko o kanapce już zapomnij. Nawet jak zjesz dzisiaj 1300-1400 ( bo mniemam , że wieczorem jeszcze coś zjesz), to nic się nie stanie..........
Co do humorku , to radzę głeboko pooddychać i pozbyć się złych fluidów, żeby na wejściu do domu, nie było z mężem spięcia. U mnie czasami tak bywa, że jak obydwoje wracamy naładowani ( przeważnie jest to zasługa "przemiłych" klientów ) to wystarczy parę słów i awantura gotowa...........A potem nie raz się dziwię, o co myśmy się pokłócili.........
Zosieńko jeszcze raz powtórzę, że bardzo żałuję, że nie było Cię w Katowicach.......Mam nadzieję, że albo zobaczymy się w Krakowie, albo Ty zawitasz w nasze okolice..........
Życzę miłego popołudnia
Buziaki
-
Uh, Emila, Słońca! I urlopu! Mam już dość po prostu, jak widać mężulo też. Uh. A dopiero wtorek :(
-
"Wiosna - cieplejszy wieje wiatr,
Wiosna - znów nam ubyło lat,
Wiosna, wiosna w koło, rozkwitły bzy.
Śpiewa skowronek nad nami,
Drzewa strzeliły pąkami,
Wszystko kwitnie w koło, i ja, i Ty..." ;)
witam wiosennie:)
mam nadzieję, że humorki lepsze!;) ja wiosę witam pełna zapału do dietkowania, jakoś się tak człowiekowi lepiej robi gdy ptaszki śpiewają, słoneczko przebija się przez chmurki, od razu chce się żyć...;)
pozdrawiam, całuję i życzę miłego dnia :wink: !
-
Zosu, wiesz co mi maz zawsze radzi na takie dni?
"Walnij se barana o sciane z rozpedu to ci przejdzie ":)
Oczywiscie to tylko zarty i mnie to strasznie wkurza jak on i cos takiego mowi... Ale zwykle jak to uslysze to mi sie humor poprawia..
Z kanapki dostajesz rozgrzeszenie, jako ze i mnie z podobnych rozgrzeszalas...
Co tam.. Przeciez ci sie to nie zdarza co dzien! Jestes przykladna dietowiczka i zapewne idolem niejednej z nas.. Kazdy ma gorzsze dni.. A poza tym to pewnie " twe cialo sie tego domagalo" :wink:
-
No dobrze, skoro rozgrzeszacie to już się nie martwię. Znaczy generalnie już nie czuję się taka napchana i chyba rzeczywiście nie ma co się zamartwiać.
Moja przyjaciółka, ta co się w sobotę zdecydowała brać ślub właśnie dziś zamówiła suknie ślubną i idzie załatwiać formalności, dostaną w prezencie chyba mieszkanie na nowym świecie od jej brata co się na wieś przeprowadził, a od rodziców samochód bo i tak mieli zmieniać, podróż poślubna dwu tygodniowa już zaplanowana. Wszystko to jakaś niewiarygodna bajka. :)
-
Bajka, ktora sie toczy na fast forward..
-
Hana, a żebyś wiedziała. Suknia zapłacona!! A ja w biegu poznałam Pana Młodego. Bardzo sympatyczny. I oboje mają na stałe zamontowane głupie uśmiechy pełni szczęcia. To zaraźliwe! ;-)
Właśnie wróciłam z angielskiego. Było rewelacyjnie i naprawdę nie wiem kiedy minęło półtorej godziny. W przyszły czwartek jesteśmy umówieni na jakieś wyjście po zajęciach. Grupa naprawdę całkiem fajna. Pod moją nieobecność dołączył jeden chłopak co daje grupę już bardziej męską. Ale nie żeby mi to przeszkadzało :)
Od czasu głupio zjedzonej kanapki nie jadłam nic, jedynie piłam wodę i zieloną herbatę. Teraz gotujemy makaron i za chwilkę ociupinkę zjem. Tak sobie pomyślałam, że odstawiłam panikę, a do limitu (miałam jeść 1300 przecież) mi jeszcze daleko.
Byłam też w kantorze, na poczcie, w banku i u rodziców (dostaliśmy spóźniony prezent ślubny od wójka z ameryki - kolejny album na zdjęcia ale fakt, bardzo ładny :) ), potem oglądałam suknię i pobiegłam na zajecia. W sumie to się nachodziłam bo dwie godziny łażenia było, specjalnie zostawiłam samochód daleko od miejsca gdzie mam zajęcia. I generalnie końcówka dnia lepsza niż się spodziewałam. Znikam!
-
No widzisz Zosienko...
Czyli wcale nie wyszlo tak najgorzej z ta kanapka.
Ja tez zapomnialam, ze u ciebie limit wiekszy...
A prezent czy spozniony czy nie, ale fajny. No i super jest prezenty dostawac, z ze spozniony to prawie jakby bez okazji. A to jeszcze lepsze.. :wink:
http://www.e-appraise.com/postcard/i...ankyou_sky.jpg
Dobranoc i do jutra...
-
Zosiu,
bardzo się cieszę, że sobie poradziłaś dziś ze wszystkim. normalnie zuch dziewczyna i wzór dla nas wszystkich.
Fajnie, że angielski Ci się podoba. fajna atmosfera i ciekawe zajęcia to pół sukcesu. Nauka sama wchodzi do głowy.
A propos makaronu to przypomniał mi się przepis od Ciebie na makaron sojowy a warzywami chyba, lecę go szukać i zrobię sobie jutro.
miłego wieczoru