Zosiu, na owsiankę nie żałuj :lol: Wszak to pyszna sprawa :wink:
Ale leje, ohyda :evil: i zimno chyba, ja w każdym razie znowu podgrzewam się klimą, bo w biurze zimno jak w kostnicy :(
Wersja do druku
Zosiu, na owsiankę nie żałuj :lol: Wszak to pyszna sprawa :wink:
Ale leje, ohyda :evil: i zimno chyba, ja w każdym razie znowu podgrzewam się klimą, bo w biurze zimno jak w kostnicy :(
A u mnie też chwilo piękna słoneczna pogoda.
Pozdrawiam weekendowo
Zosiu - rozumiem, że nie chcesz zapeszać, ale jak się sprawy naukowe wyjaśnią to pamiętaj, żeby się pochwalić :wink:
i jeśli odżywka się sprawdzi to też napisz
na szczęście już dziś wieczorem zamieszanie z powodu wizyty się skończy
przepraszam, że pytam: zmierzasz się zważyć w najbliższym czasie? czy nadal będziesz ignorować wagę? :wink:
pozdrawiam
Emilko, jednak mi przesyłałaś to dziwne uczucie, że nie potrzebujesz więcej jeść? Bo dotarło! Poszłam na lunch, wzięłam sobie naleśnika z pieczarkami i sałatkę. Ale tę drugą tylko podziubałam bo po naleśniku byłam pełna! I na koncie mam 513 kcal. Czyli rewelacja. Przed wyjściem zjem pewnie danio z musli (210 kcal bodajże), a reszta zostanie na kolację więc z pewnością limitu dziś nie przekroczę. Spacer był do pracy więc i to zaliczone.
Maluszku, z większych zakupów mam tylko jeden plan, który zfinansował mi tata. Ale póki co cicho-sza. We wtorek - środę powinno się zrealizować i wtedy powiem wszystko :) Pieniądze mi też uciekają pioruńsko.
Kasiu, zamierzam zrobić sobie spory zapas owsianki bo nieczęsto bywam w tesco / geancie ;-) U mnie też zimno strasznie i niestety, farelki już brak. Na szczęście jeszcze tylko 2 godziny i kwadrans do wyjścia ;)
Asiu, zrób zdjęcie! ;-)
Meteorku, obiecuję, że jak tylko będzie o czym to od razu napiszę ;) Póki co to tylko plany. Odżywką pomalowałam pazury wczoraj wieczorem, za dwa tygodnie skończę 'kurację' i polecę, mam nadzieję ;)
A co do wagi, to ważę się dwa razy w tygodniu, w środy i w niedzielę. Staram się w międzyczasie nie wchodzić na to upiorne urządzenie z różnym skutkiem ;) W niedzielę napiszę jaki wynik. A jak zejdę poniżej 64,4 to znów pojawi się tickerek. Bo ten wynik i wyższe widziałam przez ostatnie pół roku non stop i już nie mam na to ochoty ;)
Hmmm, może ja też zlikwiduję mój tickerek, bo też już od ponad miesiąca widzę to samo, czyli głównie między 60,3 a 61,5 kg w porywach nawet :roll:
Zosiu,
jak się udało kuszenie :wink:
FAjne uczucie, jak się jeść nie chce, prawda? Zjadasz tyle ile chcesz i nie dopychasz się, bo dobre, bo na talerzu zostało, itd...
Cieszę sie, że doszło. U mnie całe szcęście też go trochę zostało :D
pozdrawiam weekendowo
Zosiu masz troszke słońca? Bo u nas jego całkowity brak :-( Szaro, smutno, jakoś tak nijako :-(
Ale mimo to sobota więc trzeba się cieszyć :-)
Ty dziś masz dzień zakupowy :-) W sumie zakupy to też praca :-) Więc zaraz po nich proponuję relaks :-)
Buziale.
Dzień minął zdecydowanie za szybko. Były duże zakupy (mam integralną część prezentu ślubnego dla Przyjaciółki) było kupowanie prezentu urodzinowego dla kolegi. NIE było spaceru bo kiedy w końcu mogłam nań pójść - pogoda się zepsuła. Zimno, ciężkie chmury, wiatr i deszcz. I tak aż do teraz.
Byliśmy natomiast w kinie, na najnowszym Kolskim czyli na Jasminum. I ... co ja mogę powiedzieć? Moim zdaniem najlepszy polski film ostatnich lat. I zdecydowanie najlepiej grające dziecko od niepamiętnych czasów. Scenariusz, że mucha nie siada, realizacja, operatorka, muzyka i nawet gra aktorska (ale co się dziwić, Gajos, Pieczyńki, Ferency i nawet Pieczka) absolutnie bez zarzutu. No, może jedynie główna bohaterka (grana przez żonę Kolskiego) ale jej wygląd i kostiumy nadrabiają. Nie mogę wyjść z podziwu generalnie.
Maluszku, słońce było ale się zmyło, że tak powiem. Po zakupach rzeczywiście był relaks - godzinna drzemka bo ciśnienie tak spadło, że nie sposób było funkcjonować.
Emilko, zauważyłam, że kiedy jestem poza domem i coś robię w ogól o wiele mniej czuję głód i w niemal wcale nie ciągnie mnie do 'złego'. Nie jest to takie rewelacyjne bo potem mam tak, że zjadam śniadanie o 10, a potem dopiero obiad o 17 jak dziś ale przynajmniej limit utrzymany. Dobiłam pysznym latte w kinie i kilkoma cukiereczkami m&m's.
Kasiu bardzo jestem ciekawa czy to ciebie dziś widziałam ;) Ja się jutro ważę.
To film Cię zachwycił mówisz...
ja słyszałam recenzję jakiegoś reżysera, którego nazwiska nie pamiętam w radio i mówił same negartwne rzeczy na temat tego filmu, że banalny, że gra aktorska wymuszona, że genralnie fatalny, infantylny scenariusz :-) Chyba musze zobaczyć ten film żeby wiedzieć gdzie lezy prawda :-)
U nas dziś znów szaro buro :-(
Buziaczki.
Maluszku, ja jeszcze nie miałam czasu przyjrzeć się recenzjom, słyszałam głównie niezadowolenie z gry aktorskiej żony Kolskiego, z resztą słuszne. Do ocen innych reżyserów za zwyczaj mam spory dystans. To jednak klika, zazdrość i inne takie niejednokrotnie.
Dzisiejszy dzień rozpoczęłam o 7:30. Postanowiłam, że lepiej wstać wcześnie i jakoś się wyrobić niż się wyspać i nic poza tym. Tak więc chłodnik litewski się 'przejada' w lodówce, a wzmacniające jedzonko (wczorajszy przepis Pascala, wygląda świetnie, za jakiś czas powiem jak smakuje) poza nią. Byliśmy u znajomego z wizytą niespodzianką i prezentem urodzinowym, bardzo się ucieszył. Wypiłam kawę, pomalowałam paznokcie odżywką i jedynie pogoda mnie dobija. Jak to możliwe żeby w ostatnią niedzielę maja zapalać światło o 13?? Tak czy siak, na koncie mam 355 zdrowych kalorii, zaraz policzę ile mają planowane na dziś jedzonka, a mąż chce zamawiać pizzę. Może zjem JEDEN kawałek? Wieczorkiem jeszcze kawa z siostrą ;-)